No tak, tylko wydaje mi się, że tu nie o samą "oryginalność" chodzi, a bardziej o unikatowość. Zdaje się, że na rynku kolekcjonerskim jednym z czynników decydujących o wartości jest dostępność danego dzieła, więc inną wartość będzie miała odbitka wykonana własnoręcznie w ciemni przez autora, sygnowana i w ograniczonym nakładzie deklarowanym przez autora, a inną wartość będzie miał plakat wydrukowany w nieznanej ilości egzemplarzy.
Obiła mi się o uszy też taka historia, gdzie fotograf zrobił "pierwszą edycję" swoich fotografii, w której odbitki miały ograniczone nakłady. Kiedy ta pierwsza edycja się rozeszła, to wydał drugą z tymi samymi zdjęciami... i zrobiła się aferka.
