technik219 pisze:D-76 też nie gorszy. Nawet ten samodzielnie składany. Wychodzi tanio. Wywoływacz nie jest najdroższym ogniwem procesu (chyba, że chcesz używać zalecanych przez producenta T-max'ów). Jeszcze taniej wyszedłby klon D-23 czyli FX-1, który wspaniale wyrabia szczegóły i światłocienie. Jest przy tym niesamowicie ostry. Z T-max'ami nie próbowałem go, niestety, ale myślę, że dałby radę. Myślę, że przy wywoływaniu filmów obowiązuje taka sama zasada, jak np. z samochodami: jak kogoś stać na Mercedesa S, to nie będzie do baku wlewał ropy z dystrybutora w SKRze.
Podbiję temat:
a) tanie a zgodne ze sztuką wywołanie TMAX-a (tanio tzn w cenie krajowych, tradycyjnych wywoływaczy, jakieś 100 zł za specjalistyczny dla mnie cena kosmiczna)
Za mojego "pierwszego" życia na mokro, nie było tych materiałów.
Mowa o obu TMAX-ach, 100 i 400, w małym i w średnim formacie
b) już najbardziej mnie zdumiało wywołanie TMAX 400 na 1600 Rodinalem (nie znam czasu i rozcieńczenia)
Gdyby nie push'ować czułości, 100 do nominalnej nie mam za bardzo dylematów moralnych, a jak 400 do nominalnej, jak to wyjdzie ziarniste?
EDIT:
c) wymóg wywoływania pojedynczych filmów. Z rodinalem by mi było po drodze....
Mam w magazynku RB67 TMAX-400, postanowiłem sobie go świecić na 800-1600 (dziś nie odbyło się naświetlanie tego filmu), o ile zdobędę przeświadczenie, że go tanio wywołam ...