Wpadły mi w ręce razem pierwsza Agfa Karat i światłomierz typu "extinction meter", jakkolwiek to było po polsku za Sanacji nazywane. Przeprowadziłem eksperyment - taki światłomierz faktycznie działa, ale strrrrasznie nierówne naświetlenia wychodzą, chociaż raczej między dobrym a prześwietlonym, w dół nie. No bo to jednak tylko trochę podpiera odczucie z gołego wzroku i bardzo jest ograniczone.
Z kolei Agfa bardzo ładna i przyjemna w używaniu, tylko spust trochę za blisko pokrętła, ale może to dlatego, że mu brakuje grzybka na czubku i normalnie byłby parę milimetrów wyżej. Obiektyw demonem ostrości nie jest, ale jak go przymknąć, to nawet widać, co jest na zdjęciu. Zwłaszcza, że film był 400, na 100 z mniejszym ziarnem pewnie byłoby nieco lepiej.
Karat Art Deco i, ehm, miernik wyginięcia
Moderatorzy: rbit9n, zladygin, Michał Kowalski, Jerzy
Karat Art Deco i, ehm, miernik wyginięcia
To Ci takie czarny śnieg wyszedł.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Karat Art Deco i, ehm, miernik wyginięcia
Ważne, żeby nie żółty.