Takie co większe, tak. No, ale jak zwał, tak zwał, inwestycja w porządne drogi dla rowerów jest akurat całkiem opłacalna. Tylko porządne - ścieżki zbudowane w stylu "zrewitalizujmy coś i wydzielmy strefę chilloutu" się nie liczą

Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Jutro Ci pokażę jak wygląda obecnie ścieżka rowerowa poza miastem, dokładnie taka o jakiej piszesz. Czyli ułatwiająca komunikację między małymi miejscowościami.
Leniwy jestem to nie pokażę jak wyglądają ścieżki wzdłuż II linii metra w Warszawie. Powiem tylko, że na odcinku 200m pieszy idący "prosto" chodnikiem musi tak z dziesięć razy przejść przez przejścia wyznaczone w poprzek ścieżki rowerowej. Nowe przepisy przewidują mandat za przekraczanie ścieżki rowerowej w innym niż wyznaczone miejscu...
Ja wiem, jak wygląda o tej porze roku ścieżka rowerowa, w szczególności poza miastem. (Zresztą, po tym też się da przejechać, a potem się ubije.) Tym niemniej przez przynajmniej 2/3 roku jest to odciążenie ulic od ruchu samochodowego, przy zachowaniu jego indywidualnej elastyczności, której nie ma zbiorkom. Wiem też, że inżynierowie ruchu w naszym pięknym kraju ewidentnie walą sztampowe projekty z jakiejś Czerwonej Książeczki, zamiast myśleć i brać inżynierską odpowiedzialność za to, co zrobią i istotnie, wychodzą z tego nie raz zadziwiająco debilne malunki i znaki drogowe, ale to się nie ogranicza tylko do rowerów.
Ja się obawiam, że to nie jest kwestia podziału pieniędzy i ewentualnego przeżarcia forsy na pług przez ścieżkę rowerową. (To znaczy owszem, problem też występuje, co jako mieszkaniec (przynajmniej częściowy) miasta obsranego fontannami za grube dziesiątki milionów, podczas gdy gdzieniegdzie brakowało asfaltu, znam.) Problemem jest raczej to, że "włodarze miasta" obstalują taką ścieżkę rowerową i są dumni i bladzi, że tacy są nowocześni i do przodu, oraz ekologiczni - i na tym się kończy ich myślenie o inwestycji. Koncepcja tego, że taką ścieżkę trzeba jeszcze utrzymać, że jak się w niej wykopie dziurę na rurę to też to trzeba potem porządnie załatać, że ten śnieg trzeba by z niej zgarnąć - do tego etapu po prostu im myślenie nie dochodzi. A i to też, niestety, nie dlatego, że to są akurat radni, tylko to jest kwestia kulturowa w całym kraju, bo ludzie odwalają podobne maniany jak najbardziej prywatnie też.
Nie, to nie o to chodzi. Owszem, zachodzi takie zjawisko, że na przykład wywalamy dwa miejsca parkingowe, bo trzeba postawić stojaki na pięć rowerów, które potem stoją puste. (Ale gdyby rowerzysta chciał, to nie musi, jak jakiś parias, przypinać się do płotka, że wstyd przed Europą.) A potem wywalamy pięć miejsc parkingowych, bo trzeba "rewitalizować" i postawić tam ogródek knajpiany. Ale nie o to mi chodzi. Jako inżynier, pewny jestem, że różniste fantazje drogowców w rodzaju ćwierci metra obszaru wyłączonego, albo półtora metra podwójnej ciągłej biorą się z jakichś dupochronnych wytycznych, a nie z głupiego myślenia. Bo w razie czego oni pokażą, że tak wynika z zastosowania normy, dyrektywy, albo wytycznej i to nie ich wina. Oczywiście od drugiej strony jest to napędzane popaprańcami, którzy ganiają z wzornikami Pantone i jak odcień niebieskiego na kopercie się nie zgadza, to parkują na niepełnosprawnym i potem bronią tego w sądzie. A sąd z kolei przyklepuje, no bo fakt - długość fali się nie zgadza z zapisaną w rozporządzeniu, a my przecież mamy państwo prawa.
J.A. pisze: ↑16 gru 2022, 23:48 W 1986 na zimowym poligonie w Drawsku Pomorskim zostałem oficjalnym fotografem dywizji
[/quote/
To mamy podobne historie życiowe...ja nie bywałem na poligonach ale bylem fotografem przez dwa lata w jednostce......tez pamiętam zimę -15 do -20 wziołem dwa Kievy 6x6.... ale oba stanęły......tylko na szczęście zrobiłem to co musiałem.