Zabłysnąłeśaka pisze: ↑28 lut 2020, 19:27Takie intymne zwierzenia na forumBokeh pisze: ↑28 lut 2020, 19:04 A i jeszcze jedno, jak wyjmuję płytę z okładki, jak kładę ją na talerzu, jak uruchamiam windę ramienia a igła dotyka talerza to przechodzą mnie dreszcze, tak samo jak wkładam film do aparatu i naciągam na szpulkę, a potem zamykam pokrywę.
Nie mam tego ani trochę, gdy naciskam szklany ekran smartfona, brrrrrrr...., mam wtedy jakiś psychiczny odruch wstrętu.![]()
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Chyba nie chcesz się obrazić?Bokeh pisze: ↑28 lut 2020, 19:40Zabłysnąłeśaka pisze: ↑28 lut 2020, 19:27Takie intymne zwierzenia na forumBokeh pisze: ↑28 lut 2020, 19:04 A i jeszcze jedno, jak wyjmuję płytę z okładki, jak kładę ją na talerzu, jak uruchamiam windę ramienia a igła dotyka talerza to przechodzą mnie dreszcze, tak samo jak wkładam film do aparatu i naciągam na szpulkę, a potem zamykam pokrywę.
Nie mam tego ani trochę, gdy naciskam szklany ekran smartfona, brrrrrrr...., mam wtedy jakiś psychiczny odruch wstrętu.![]()
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Nie, nie jestem małostkowy.
Merytorycznie możemy pogadać.
Merytorycznie możemy pogadać.
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
No to kamień z serca. Wiesz, wyłącznie merytorycznie o odczuciach i upodobaniach to się nie da. Bycie pasjonatem jest trochę takie pozbawione racjonalności. Ta dyskusja przypomniała mi, że muszę naprawić GS 464 (Fonica, tak ze 35-ciolatek), coś słabo kręci.
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Przynajmniej dla takich prawd, jak w tekście z poniższego linku, nie powinno rezygnować się z tradycyjnych form rejestracji obrazu:
http://technikiszlachetne.pl/?p=541
A, i piękny komentarz pod tym przekazie z linku:
http://technikiszlachetne.pl/?p=541
A, i piękny komentarz pod tym przekazie z linku:
Pięknie powiedziane! Dobrze wpaść na taki post w momencie, gdy człowiek zaczyna wątpić w sens pie*dolenia się z tym wszystkim godzinami w ciemni…
Ostatnio zmieniony 28 lut 2020, 21:00 przez Bokeh, łącznie zmieniany 1 raz.
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Mój Adam gs 424 (1986) i Lenco L75 (1972)
;-}
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Ale to nie moje stwierdzenie, tylko znajomego muzyka, który poparł to odsłuchami i analizą widma. I ja mu wierzę bo to zgodne z fizyką, która jest mi bliższa niż muzyka


Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Już wcześniej napisałem co sądzę o gramofonie.Henry pisze: ↑28 lut 2020, 21:03Ale to nie moje stwierdzenie, tylko znajomego muzyka, który poparł to odsłuchami i analizą widma. I ja mu wierzę bo to zgodne z fizyką, która jest mi bliższa niż muzykaJak wspominasz o dźwięku miłym dla ucha to puść sobie ostatni utwór na longplay'u 33 1/3 i powiedz gdzie są tony wysokie
![]()
Tak, wiem, że ostatni utwór ma inną dynamikę, niż ten na początku płyty, ale co z tego? Ograniczenia gramofonu nie są dla mnie wadą.
Obrzydzanie winyli i gramofonu nic Tobie nie da w moim przypadku.
Ty lubisz inny nośnik muzyki, to dobrze. Wszystko jest dla ludzi.
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
No to GS 464 wygląda na uboższego brata Adama: https://sites.google.com/site/audioprl/galeria/gs464
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
można, tak jak można być miłośnikiem aparatów, tylko, że jedno nie równa się drugie.
Miłośnik fotografii chodzi do galerii oglądać fotografie, a miłośnik muzyki, na koncerty słuchać muzyki.
Miłośnik aparatów ustawia je na półce, a miłośnik gramofonów szuka wartości dodanej w trzaskach.
Można być nawet miłośnikiem muzyki odtwarzanej z gramofonu, tak jak można być miłośnikiem pogniecionych fotografii, oczywiście pogniecionych nie przez autora.
Ano to, że różnica jest dość znaczna.
Ja lubię tak jak Henry robić na analogu, ale nie dla aparatu. Lubię cały ten proces. Lubię wywołać film i się cieszyć, że wywołałem. Oglądać slajdy na durnym ekranie, robić powiększenia pod powiększalnikiem. Ciemnia mnie wycisza, uspokaja. Sam obraz jest tu drugorzędny, oczywiście lubię jak wyjdzie coś fajnego, ale jak wyjdzie knot, to mnie to rybka, bo zadowolenie sprawia mi samo robienie tego obrazu.
Z muzyką (IMHO) jest inaczej. Nie uczestniczę w procesie tworzenia, ani muzyki, ani nagrania. Jestem konsumentem gotowej treści, jak książka. Mało mnie obchodzi z czego płynie muzyka, tak jak mało mnie obchodzi czy książka ma kartki, czy mam ją na tablecie, czy w końcu ktoś ją dla mnie czyta.
Tak samo muzyka. Zupełnie nie chodzi o to z jakiego źródła pochodzi, tylko by dała odpowiednie emocje.
Jeżeli Ci pasują trzaski OK Twój wybór. Ja osobiście wolę by ich nie było, bo w partyturze do utworu też ich nie ma i Vivaldi ich nie uwzględnił.
Taka jest różnica między analogową fotografią, a analogową muzyką.
I już na koniec.
Wśród młodego pokolenia melomanów narodziło się nowe wodo. Kupują stare CD, najlepiej w wersji AAD. Także tego... cytując klasyka.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Też lubię bardzo pracę w ciemni.
Co do muzyki, gramofonu.
Ja lubię tak, wy inaczej.
Jesteśmy różni, tak jak różni są po prostu ludzie.
Nie ma co roztrząsać dalej tematu, bo to jest bez sensu.
Pozdrawiam
PS. Te trzaski na płycie to dla mnie to samo co ziarno na zdjęciu.
Mam wiele tych samych płyt na CD i na winylu. Jak potrzebuję szybko puścić to słucham CD. Jak chcę się podelektować wybieram winyl.
Co do muzyki, gramofonu.
Ja lubię tak, wy inaczej.
Jesteśmy różni, tak jak różni są po prostu ludzie.
Nie ma co roztrząsać dalej tematu, bo to jest bez sensu.
Pozdrawiam
PS. Te trzaski na płycie to dla mnie to samo co ziarno na zdjęciu.
Mam wiele tych samych płyt na CD i na winylu. Jak potrzebuję szybko puścić to słucham CD. Jak chcę się podelektować wybieram winyl.
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Problem (jeżeli można to tak określić) wyższości winyla nad CD/mp3 początkowo polegał na tym, że część producentów "optymalizowała" muzykę pod słuchanie na pierdziawkach - kiepskich słuchawkach albo plasticzanych głośnikach. Jeżeli ktoś zapuscił taką muzykę na średniej jakości sprzęcie - była tragedia. Jeżeli w dodatku miał porównanie z danym utworem w pierwotnej jakości - apokalipsa. Ale, reedycje winyli z początku mody na nie miały tą samą wadę.
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Jest jeszcze jedna rzecz tycząca się winyli. To kolekcjonerstwo, i bardziej dotyczy to wydań z epoki. Są wydania sprzed 30-40-50 lat temu, które są o wiele lepiej wydane niż dzisiejsze reedycje. Są wydania-bootlegi, białe kruki, których nie uświadczymy w najzasobniejszych katalogach największych portali streamingowych. Mam np. wiele wydań The Doors, w tym koncertowych, gdzie kolega szukał ich na Tidalu, ktoś inny na Spotify i nie znalazł. Jest dużo różnych aspektów, pereł, o których można by pisać godzinami.
Tak dochodzą do tego aspekty sprzętowe, bo to nierozerwalnie wiąże się z tym hobby. Często nie można tego rozdzielić. Niektórzy wręcz restaurują sprzęt z epoki i słuchają tego tak jak w tamtych czasach było. Wiem o czym piszę. I zapewniam, zapewniam jeszcze raz, że muzyka z płyty z lat 70, na dobrym gramofonie ( często maszyna może być z tamtych lat), na dobrym wzmacniaczu, kolumnach itp. brzmi bajecznie, cudownie. Są też i tacy co mają specjalne tory MONO, gramofon z wkładką mono, dedykowany wzmacniacz i głośnik, do płyt monofonicznych z lat 50/60. Płyt, które miały mastering porządnie zrobiony, i usłyszeli by Panowie, co tu krytykują jak tego się miło słucha.
Naprawdę czasami przykro się czyta, jak ktoś chce komuś coś udowodnić a nie bardzo się zna. Przychodzą do mnie ludzie, którzy mają urządzenia za kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy złotych, słuchają ze streamingów, i z uznaniem wypowiadają się gdy słyszą winyla, mimo, że moje urządzenia są o połowę tańsze (kolumny, wzmacniacz), a gramofon to tylko unitra, choć z górnej półki.
To tak jakby ktoś przyszedł i powiedział, że fotografia tradycyjna to niezrozumiałe dla niego, i zaczął to krytykować, ponieważ cyfrowa demoluje ją w każdym aspekcie.
Ludzie, co to kogo obchodzi. Ja lubię nawet muzyczne łomo do sześcianu. Mam również gramofon Bambino, i jak mnie najdzie to słucham prywaciarskich, pirackich pocztówek dźwiękowych z lat 60/70 o koszmarnej sonice, a mimo to tez odczuwam zadowolenie. Tak chodzi mi wtedy o uzyskanie tego efektu retro. Pamiętam kiedyś, urządziliśmy wieczorek z żoną przy Bambino, słuchaliśmy ze znajomymi pocztówek dźwiękowych i każdy był zachwycony. Nie jakością, ale tym medium, które nie zmęczyło uszu jak bezduszne mp3.
Nam się tylko wydaje, że dzisiaj jest lepiej? Jest szybciej, jest wygodniej, ale czy smakuje tak samo jak kiedyś, gdy mieliśmy więcej czasu?
Tak dochodzą do tego aspekty sprzętowe, bo to nierozerwalnie wiąże się z tym hobby. Często nie można tego rozdzielić. Niektórzy wręcz restaurują sprzęt z epoki i słuchają tego tak jak w tamtych czasach było. Wiem o czym piszę. I zapewniam, zapewniam jeszcze raz, że muzyka z płyty z lat 70, na dobrym gramofonie ( często maszyna może być z tamtych lat), na dobrym wzmacniaczu, kolumnach itp. brzmi bajecznie, cudownie. Są też i tacy co mają specjalne tory MONO, gramofon z wkładką mono, dedykowany wzmacniacz i głośnik, do płyt monofonicznych z lat 50/60. Płyt, które miały mastering porządnie zrobiony, i usłyszeli by Panowie, co tu krytykują jak tego się miło słucha.
Naprawdę czasami przykro się czyta, jak ktoś chce komuś coś udowodnić a nie bardzo się zna. Przychodzą do mnie ludzie, którzy mają urządzenia za kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy złotych, słuchają ze streamingów, i z uznaniem wypowiadają się gdy słyszą winyla, mimo, że moje urządzenia są o połowę tańsze (kolumny, wzmacniacz), a gramofon to tylko unitra, choć z górnej półki.
To tak jakby ktoś przyszedł i powiedział, że fotografia tradycyjna to niezrozumiałe dla niego, i zaczął to krytykować, ponieważ cyfrowa demoluje ją w każdym aspekcie.
Ludzie, co to kogo obchodzi. Ja lubię nawet muzyczne łomo do sześcianu. Mam również gramofon Bambino, i jak mnie najdzie to słucham prywaciarskich, pirackich pocztówek dźwiękowych z lat 60/70 o koszmarnej sonice, a mimo to tez odczuwam zadowolenie. Tak chodzi mi wtedy o uzyskanie tego efektu retro. Pamiętam kiedyś, urządziliśmy wieczorek z żoną przy Bambino, słuchaliśmy ze znajomymi pocztówek dźwiękowych i każdy był zachwycony. Nie jakością, ale tym medium, które nie zmęczyło uszu jak bezduszne mp3.
Nam się tylko wydaje, że dzisiaj jest lepiej? Jest szybciej, jest wygodniej, ale czy smakuje tak samo jak kiedyś, gdy mieliśmy więcej czasu?
Zginie, przepadnie, nie zginie, będzie trwać.
Jak zwykle zapominacie o taśmie magnetofonowej i poczciwej starej dobrej kasecie, Maxell (i nie tylko) wciąż je nawet produkuje,
ponoć gdzieś w Niemczech i Ameryce ktoś wydaje na nich jeszcze muzykę - to dla mnie podstawowe źródło odsłuchu muzyki

... porque las tribus condenadas a cien años de soledad ya no tienen una segunda oportunidad en la tierra.
galería -> https://www.flickr.com/photos/4rider <- fsociety -> yelp 2000 -> ∞ homo homini lupus est
galería -> https://www.flickr.com/photos/4rider <- fsociety -> yelp 2000 -> ∞ homo homini lupus est