aka pisze: ↑10 lut 2022, 12:28
Musisz zrobić grot lutownicy jak końcówka śrubokręta i podgrzewać.
Próbowałem. Potem mi podpowiedzieli, żeby najpierw zamrozić gada (siedział 2 doby w zamrażalniku) i nagle tą lutownicą. Ale lutownicą nie odkręcasz, tylko nagrzewasz, żeby ten specyfik wymiękł. Ale nie wymiękł. To jest jednak ponad 40 lat.
miki11 pisze: ↑10 lut 2022, 12:39
Potem mi podpowiedzieli, żeby najpierw zamrozić gada (siedział 2 doby w zamrażalniku) i nagle tą lutownicą. Ale lutownicą nie odkręcasz, tylko nagrzewasz, żeby ten specyfik wymiękł. Ale nie wymiękł. To jest jednak ponad 40 lat.
A nie odwrotnie należało to zrobić?
Tzn. nagrzać korpus (do bezpiecznej temperatury), a łeb wkręta potraktować zmrożonym wkrętakiem?
Wydaje mi się to o tyle logiczne, że luz pomiędzy wkrętem a jego gniazdem ma szanse się zwiększyć, kiedy przy schłodzeniu korpusu i selektywnym nagrzewaniu wkręta współpraca tych elementów jeszcze się zacieśnia.
W zasadzie nie potrzeby nagrzewania całego korpusu, a jedynie okolic gniazda wkręta.
_________________________________________________________________________________
Warto mieć małego bzika i go pielęgnować - żeby dużego nie dostać.
Z_photo pisze: ↑10 lut 2022, 13:07
Wydaje mi się to o tyle logiczne, że luz pomiędzy wkrętem a jego gniazdem ma szanse się zwiększyć, kiedy przy schłodzeniu korpusu i selektywnym nagrzewaniu wkręta współpraca tych elementów jeszcze się zacieśnia.
Tu nie chodziło o reakcję metalu na temperaturę, tylko o zmęczenie tego uszczelniacza/kleju. Poza tym, w jaki sposób w nagrzanym body schłodzisz selektywnie i skutecznie jedną małą śrubę? To nie jest realny scenariusz.