A le w jakiej dziedzinie, przepraszam? W fotografii? A co chemia ma wspólnego z kompozycją? Albo postrzeganiem świata w czerni i bieli? Ogarnij się chłopie! Jakbym przedkładał chemię ponad fotografię, to zostałbym chemikiem-amatorem.
Dobrze kombinujesz. A jakież to ja niepowtarzalne zdjęcia mogę zrobić? Odrobiny realizmu! Nie jestem korespondentem wojennym, nie zaproszono mnie na wycieczkę na Księżyc, nie fotografuję czerwonego dywanu w Cannes ani wyścigów F1. Spieprzę chemicznie zdjęcie wybrzeża. Albo dziewczyny. Albo close up. I co? Świat się z tego powodu zawali? Do końca życia będę umierał ze zgryzoty, że miałem fajną klatkę, a spieprzyłem ją bo jak rozważałem wywoływacz - to w jednej części było za mało dwupierdzianu śmierdzianu? No proszę Cię...
Jeśli napiszę - to na pewno nie po to, żeby Ci się wypłakiwać w rękaw.
* * *
To teraz takie małe resume:
Po przeżyciu iluś-tam lat, ludziom zmienia się optyka. Pewne sprawy przestają być ważne, wzrasta zapotrzebowanie na inne. Nie interesują mnie składy wywoływaczy. Nie interesuje mnie jak działa silnik w samochodzie i dlaczego coś chrobocze. Pierwszym niech się zajmują chemicy, drugim - mechanik. Frajdę sprawia mi fotografowanie - a nie ślęczenie w internecie i grzebanie w teorii.
Uwierz mi: nie mam ambicji bycia najlepszym teoretykiem fotografii na cmentarzu. Podobnie jak nie mam ambicji być najlepszym na cmentarzu najbogatszym fotografem.
A jeśli zdjęcie będzie niepowtarzalne, to nawet technicznie złe, znajdzie swoje miejsce w annałach fotografii.
Jak te: