W tym wypadku nie giąłem niczego produkując negatyw z pozytywu, natomiast obniżyłem kontrast obrazka przed wydrukiem, żeby przesunąć czerń negatywu w szarość. Folia, której użyłem, to tania folia do sitodruku. Jej zdolność do chłonięcia tuszu, szczególnie barwnikowego, jest taka sobie. Obniżając kontrast ułatwiłem jej zadanie ;) Natomiast te krzywe, to rzeczywiście trudny temat. Można oczywiście „wyzyskiwać” charakterystykę papieru żelatynowo-srebrowego, ale szczególne znaczenie ma to dla procesów „alternatywnych”, wykorzystujących światło UV. Gęstość drukowanego negatywu dla UV ma się nijak do gęstości dla „zwykłego światła”. Dodatkowo procesy „alternatywne” są często zupełnie „nieliniowe”. Są dedykowane tusze do drukarek Epson, zoptymalizowane dla UV. Są przyrządy pomiarowe (np. Heiland). Jest oprogramowanie pozwalające na regulowanie ilości tuszu, którym strzyka drukarka. Da się nad tym wszystkim zapanować, ale dla mnie podstawową, startową przeszkodą w tej „porządnej” cyfrowej ścieżce (poza kosztami oczywiście) jest zasychanie w drukarkach stosujących tusze pigmentowe. Barwnikowa, drukarka Canon, której używam, uruchomiona po półrocznym przestoju nie stwarza mi żadnych problemów przy wydruku. A wielomiesięczne przestoje regularnie mi się zdarzają. I to był dla mnie główny aspekt przy jej wyborze, wiele lat temu. Przepraszam, rozpisałem się… To pewnie efekt świątecznego obżarstwa :)
co właśnie wywołałeś?
Moderatorzy: rbit9n, Michał Kowalski, Jerzy, zladygin


