Jak weryfikujecie czas wywołania negatywów cz-b. Może nie czas, ale samo wywołanie - poprawność procesu.
Niektórzy niezbyt pochlebnie wyrażają się na temat systemu strefowego,
uważają, że testowanie negatywów pod kątem własnego EI to herezja, bo producenci wiedzą lepiej co produkują, nie ma sensu wprowadzać safety factora, skoro ten został porzucony. Ten punkt widzenia też rozumiem. Norma ISO jednakże też podaje jaka powinna być gęstość dla naświetlenia 1,30 (log) ponad punkt pomiaru czułości. Zdaje się jest to 0,8.
No ale wracając do tematu - jak weryfikujecie wywołanie, wasz proces? Densytometrem? Nie wierzę aby było to aż tak popularne narzędzie. Skanerem? Na oko? Czy jednak macie jakieś metody związane z weryfikacją pod powiększalnikiem?
Weryfikacja procesu wywołania
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
-
- -#
- Posty: 343
- Rejestracja: 21 paź 2011, 15:24
- Lokalizacja: lodz
Można mierzyć skanerem jak się nie ma densytometru, ale można też i na oko - klatkę naświetloną na -4EV odróżnisz od pełnej czerni na oko, a +4EV od nienaświetlonej bieli (albo jakikolwiek sobie poziom założysz jeśli nie chcesz używać klasycznego SS) - nie musisz być super precyzyjny (bo i tak czego nie zobaczysz to nie ma znaczenia). Czyli wystarczą dwie klatki na każdym filmie żeby wiedzieć czy jest dobrze wywołany jeśli nie ufasz swojemu procesowi (nawet bez odbitek możesz porównać ze wzorcowym negatywem).
Inna sprawa że jak używasz multigrade'a albo zmienisz powiększalnik czy papier czy chemię to może Ci nie zależeć na idealnych wynikach tylko żeby negatyw był kopiowalny. No ale lepiej sobie coś założyć żeby być powtarzalnym i nie zdawać się na przypadek.
I to jest podstawą SS - nie że robić "tak i tak" tylko żeby wiedzieć dokładnie co się robi i co z tego wyjdzie.
Inna sprawa że jak używasz multigrade'a albo zmienisz powiększalnik czy papier czy chemię to może Ci nie zależeć na idealnych wynikach tylko żeby negatyw był kopiowalny. No ale lepiej sobie coś założyć żeby być powtarzalnym i nie zdawać się na przypadek.
I to jest podstawą SS - nie że robić "tak i tak" tylko żeby wiedzieć dokładnie co się robi i co z tego wyjdzie.