J.A. pisze:Do Nagova, do przeglądu, lub innego dobrego mechanika.
Mała anegdotka Off Topic:
Kolega miał Poloneza (wtedy to było COŚ). Dbał o niego lepiej niż o żonę. Przed pierwszym pogwarancyjnym przeglądem wypisał z instrukcji na kartce A-4 wszystkie rzeczy do sprawdzenia, rozpytał o najlepszego w okolicy mechanika i udał się do niego na przegląd. Zostawił samochód i kartkę co należy sprawdzić. Po dwu dniach odebrał "trapeza", słono zapłacił i zadowolony pomknął. Na pierwszym skrzyżowaniu pedał hamulca wpadł mu w podłogę. Dotelepał się do pierwszzego-lepszego majstra. Ten zajrzał do klocków i stwierdził, że już dawno powinny być wymienione. I kolega miał zagwozdkę: czy ten najlepszy z najlepszych nie sprawdził mu tylko tych klocków, czy nie sprawdził niczego, a tylko wypisany elaborat wziął za podstawę wypisania rachunku. Bo samochodzik był taki wychuchany i wydmuchany, że nic tylko w salonie przed kanapą postawić. Jestem za drugą opcją
[ Dodano: Pon 12 Sty, 2015 ]
Panie Nagov, niech Pan nie bierze tego do siebie

Jest Pan najwyższej klasy specjalistą, to nie ulega wątpliwości. To tylko taka anegdotka z życia. Autentyk.