Mam już cały sprzęt (a nawet nadmiar - zastosowania niektórych drobiazgów dodanych do dursta na Allegro nie pojmuję), mam też Fomafixa i Eukobrom oraz papiery stałogradacyjne Foma.
Będę Was zarzucał pytaniami, na które nie znalazłem odpowiedzi, niektóre dosyć naiwne:
- czy przy odbitkach naprawdę nie ma znaczenia temperatura wywoływacza i utrwalacza?
- co z czasami moczenia w wywoływaczu i utrwalaczu?
- im większa odbitka tym wyżej głowica, im wyżej głowica tym słąbsze światło. czy jest jakaś inna metoda oprócz pasków testowych, żeby zrozumieć zależność z czasem naświetlania?
more to come, ale dziękuję z góry za rozjaśnienie powyższych kwestii,
Andrzej
Pierwsze odbitki - czasy/temperatury?
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Ma, ale w dużo mniejszym stopniu niż przy filmach. Ważniejsze by była stała. W zakresie 15-25°C.Sholay pisze:- czy przy odbitkach naprawdę nie ma znaczenia temperatura wywoływacza i utrwalacza?
Nie przeciągamy ich, bardziej niż 20%.Sholay pisze:- co z czasami moczenia w wywoływaczu i utrwalaczu?
Oczywiście, tą metodą jest fizyka i prawo "Oświetlenie powierzchni spada odwrotnie proporcjonalnie do kwadratu odległości. Czyli jeżeli czas z odległości X cm wynosi Y, to czas z 2X=4Y.Sholay pisze:- im większa odbitka tym wyżej głowica, im wyżej głowica tym słąbsze światło. czy jest jakaś inna metoda oprócz pasków testowych, żeby zrozumieć zależność z czasem naświetlania?
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Jedno z drugim jest ściśle powiązane: im niższa temperatura wywoływacza, tym dłużej powinien trwać proces wywoływania. Oczywiście w rozsądnych granicach. Do tego co napisał J.A. dodam, że wywoływacz nie powinien być zbyt zimny. Można przyjąć, że aktywność wywoływacza (a właściwie reduktora) staje się nieefektywna jeśli jego temperatura spadnie do ok. 16 stopni. Dlatego oprócz utrzymania stałej temperatury należy dążyć do tego, by była ona odpowiednio wysoka. Z praktyki jest to w przedziale 18-20 stopni. Praktycznie nie stosuje się jakichś timerów do obróbki papierów i przebiega ona na wyczucie. Papiery, inaczej niż filmy, nie wywołują się w nieskończoność. Chodzi o to, że w trakcie wywoływania "dochodzą" one do określonego stopnia wywołania (zaczernienia) zdeterminowanego czasem naświetlania i na pewien krótki czas proces wywoływania jakby zatrzymuje się. Potem, niestety rusza dalej i powoduje szarzenie świateł, utratę kontrastu i degradację obrazu. Dlatego dopóki nie osiągnie się dostatecznej wprawy w ocenie kiedy odbitkę wyjąć, czy może jeszcze chwilę potrzymać w wywoływaczu, wskazane jest używać jakiegoś timera z sygnalizacją . Ustawić na nim zalecany przez producenta papieru czas wywoływania i do przerywacza przekładać po upływie tego czasu. Papiery polietylenowane wywołuje się najczęściej w czasie 60-90 sekund, barytowane w czasie 2-2,5 min.Sholay pisze:- czy przy odbitkach naprawdę nie ma znaczenia temperatura wywoływacza i utrwalacza?
- co z czasami moczenia w wywoływaczu i utrwalaczu?
Ja, chociaż "ciemniuję" od wielu lat, także używam timera. Nie dlatego, że nie jestem pewien swojego wyczucia, ale z innych względów. Zdarza się, że używam przeterminowanego papieru, który jeśli go moczyć w wywoływaczu przez zalecany czas, wpada w zadymienie. Jednak przy założeniu krótszego czasu obróbki niż zalecany można to zadymienie znacznie ograniczyć. Trzeba wtedy dopasować czas naświetlania, by w określonym czasie wywoływania papier dał obraz, ale nie wpadł w zbyt duże zadymienie. Takiej kombinacji nie sposób przeprowadzić bez timera, zwłaszcza, że ocena stopnia wywołania przy oświetleniu ciemniowym jest bardzo zawodna. Polecam zatem przez jakiś czas potrzebny do złapania "drygu" używać timera.
Lux mea lex