rbit9n pisze:postanowiłem go porównać z anaretem-S
O! wcale nieźle wypadł. Więc jeśli Meogon jest zauważalnie lepszy od Anareta, to tym samym nie będzie ustępował pola Durstowi.
Zdjęcie z Dursta jest bardziej kontrastowe niż z Anareta. Wydaje mi się przy tym niedoświetlone. Czy to błąd obróbki, czy może inna gradacja papieru? A może sam obiektyw podnosi kontrast? W każdym razie podniesiony kontrast obrazu zwiększa wrażenie ostrości.
A w ogóle wszystkie te testy są o kant stołu potłuc. W końcu do czego służy obiektyw, do testowania? Wszędzie czytam o ostrości, ostrość odmieniana jest przez wszystkie przypadki... A to tylko jeden z parametrów oceny obrazu fotograficznego. Ważny, ale nie najważniejszy. Żyletkowa ostrość czyni zdjęcie zbyt sterylnym, jakby zbyt mechanicznym, zbyt technicznym obiektem, a nie artystycznym. Dobrze jest jak jest, ale jeśli nie jest tak doskonała, a zdjęcie mimo tego jest dobre to i tak się obroni. To cyfra wymusiła tę pogoń za ostrością, cyfra wymusiła doskonałość odwzorowania i cyfra zdyskwalifikowała ziarnistość określając ją "szumem" czyli błędem. Wcześniej prasa wymusiła wysoki kontrast. Popatrzcie na stare zdjęcia powstałe w czasach, gdy nie przejmowano się tak bardzo ostrością. Przyjrzyjcie się zdjęciu D. Lange przedstawiającemu matkę z dziećmi. Ono jest ewidentnie nieostre. A mimo tego stało się ikoną.
Wracając do obiektywów. Dla mnie złym obiektywem jest taki, który daje ostry środek a brzegi, choćbyś się z...ł pozostają rozmyte. Jeśli obiektyw daje równomierną ostrość (lepszą lub ciut gorszą) na całej powierzchni powiększenia to już jest do przyjęcia. Nie ma co wybrzydzać. Fotografia nie opiera się wyłącznie na technikaliach, a te nie są (na szczęście) decydującym kryterium oceny obrazu. Fotografia ma być ludzka. Może być jak człowiek ułomna, niedoskonała, nawet nieostra byle tylko powodowała wzruszenie.