Już zamykając za sobą drzwi naszła mnie myśl, że lepiej bym zrobił kupując flaszkę na święta, niż paczkę starych filmów. Myśl ta nie opuszczała mnie do chwili otwarcia koreksu. Ale po kolei:
Próbny film postanowiłem naświetlić na 50 ASA. Wiadomo, lata robią swoje. Część filmu naświetliłem w plenerze, ostatnie klatki z lampą. Jak to wywołać? Wziąłem co było pod ręką - wywoływacz A-49 produkcji ORWO (ciągnie swój do swego po swoje) przeterminowany, bagatelka, 38 (!) lat. Tak, 38 lat, bo wytłoczenie na krawędzi zgrzewu nakazywało zużyć specyfik do końca 1975 roku.
Wywoływacz po rozpuszczeniu wszystkich składników dał roztwór koloru denaturatu. No, pomyślałem, to już na pewno nic nie wyjdzie, pamiętałem A-49 jako różowawy roztwór, potem z wydaniu Calbe jako bezbarwny, ale z kolorem "jagodzianki na kościach" jeszcze nie miałem sposobności. Roztwór odstał się 24 godziny, po czym odlałem z niego 100 ml, dodałem 200 ml wody z kranu (1:2) i po ustaleniu temperatury na 20 stopni zalałem film w koreksie. Jako, że film wymagał 650 ml a miałem tylko 300 ml, cały proces wywoływania przeprowadziłem turlając koreks w te i wewte przez bite 22 minuty. Potem już było normalnie: płukanie zamiast przerywacza (ocet został zużyty do świątecznych śledzików) i utrwalanie w zacnym i przednim U-1.
Oto, com na koniec wyciągnął z koreksu:

Pierwsza myśl: jednak dobrze, że nie wydałem tego dwudziestaka na flaszkę. Druga myśl: ORWO is great!
Uploaded with ImageShack.us