Mała lustrzanka jaka ?
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
No to ja mam inne podejście: niech inni robią sobie zdjęcia na szlaku, na plaży, z tobołkami (na imprezach, w autobusach...), niech mają tę frajdę, niech ciachają "łatwe" widoczki, biedronki na jeżach albo zdjęcia grupowe przy ognisku - pooglądam je później w necie. Ważne jest dla mnie, żeby móc się skoncentrować na właściwej "robocie" - medytacyjnej, spokojnej, nudnej, żmudnej i mozolnej "twórczości własnej" - tak niespektakularnej, jak to tylko możliwe. Nie robię tych "nieważnych" zdjęć w ogóle.
Drugi aparat by mi zwyczajnie zawadzał. Jeden (możliwie niezawodny) jest w sam raz.
Drugi aparat by mi zwyczajnie zawadzał. Jeden (możliwie niezawodny) jest w sam raz.
Bez wymienej optyki znajdzie się parę niezłych, Oly XA np. Albo 35 RC. Jeszcze są któreś co lepsze Minolty (7sII) - nawet te ciemniejsze mają nienajgorsze, czterosoczewkowe szkło 38mm. Ale to zupełnie inna para kaloszy. Tylko na yashicę trzeba uważać - cała linia jakaś taka wielka jest.
Przy 35mm dalmierz nie jest aż taki potrzebny, wystarczy podziałka z głębią ostrości ;)
Co Ci potrzebne? Możliwośc wkręcenia filtrów? Wbudowany światłomierz czy automatyka naświetlania bez opcji manualnej?
Przy 35mm dalmierz nie jest aż taki potrzebny, wystarczy podziałka z głębią ostrości ;)
Co Ci potrzebne? Możliwośc wkręcenia filtrów? Wbudowany światłomierz czy automatyka naświetlania bez opcji manualnej?
gdyby do 600zł, to tylko yashica electro 35cc.tol2di pisze: A skoro weszliśmy w temat dalmierzy to tak z ciekawości jaki polecicie do 500zł ze szkłem 35mm i iso100-400, z wbudowanym światłomierzem. Bo przejrzałem wątki na forum i dalej mi mętlik pozostaje w dziedzinie dalmierzy.
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Raczej pozostanę przy dalmierzu podziałkom to ja nie wieżę, a na kroki nie mam ochoty mierzyć odległości ;)
Filtry obowiązkowo no i wbudowany światłomierz, co do automatyki to raczej manual dla mnie to nie problem ustawić wszystko. wymiennej optyki nie biorę nawet pod uwagę koszty są wysokie a mój budżet niski.
Edyta:
100zł to jeszcze nie problem i by się znalazło.
Filtry obowiązkowo no i wbudowany światłomierz, co do automatyki to raczej manual dla mnie to nie problem ustawić wszystko. wymiennej optyki nie biorę nawet pod uwagę koszty są wysokie a mój budżet niski.
Edyta:
100zł to jeszcze nie problem i by się znalazło.
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2013, 15:58 przez tol2di, łącznie zmieniany 1 raz.
Bateria yashicy to PX28, rtęciowa (o ile dobrze kojarzę aparat ma wyraźny symbol "atomu" z przodu) - Minolta (nie tylko ta) ma ten sam problem.
W temacie:
http://www.cameraquest.com/com35s.htm
Edzia - głębia ostrości przy szkle 35mm domkniętym do f/11 jest naprawdę spora, nie trzeba niczego mierzyć na kroki.
W temacie:
http://www.cameraquest.com/com35s.htm
Edzia - głębia ostrości przy szkle 35mm domkniętym do f/11 jest naprawdę spora, nie trzeba niczego mierzyć na kroki.
A czym się rożni yashica electro 35cc od yashica electro 35.
Edyta:
No ale nie zawsze domykasz do f11 czasem trzeba na pełnej dziurze zrobić zdjęcie.
Edyta:
No ale nie zawsze domykasz do f11 czasem trzeba na pełnej dziurze zrobić zdjęcie.
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2013, 16:05 przez tol2di, łącznie zmieniany 1 raz.
Sprawdziłem: przy f/11 i przy ustawieniu ostrości na 3,6m ostre jest wszytko od 1,8m do nieskończoności.
[ Dodano: Śro 11 Wrz, 2013 ]
A może podpasuje Ci Voigtlander Vitomatic? Niezawodne, tanie jak barszcz, z niezłym szkłem - tylko niestety to szkło 50mm.
Swoją drogą, latałem po lesie z Olympusem Mju III, wersja 35-80mm. Prosta małpka, nieduża, ale też nie do końca głupia. Zdjęcia powiększałem do 30x40, nie było się do czego przyczepić (chociaż slajd mógłby nie być taki piękny...) - nie widziałem żadnej dyskwalifikującej wady, żadnej wyraźnej różnicy między tym, Heliosem 103 na Kievie i T aus Jena - poza jednym wyjątkiem, kiedy T kompletnie zgubił ostrość. Jakaś winieta, jakaś minimalna nieostrość, ale nic, co by naprawdę psuło zdjęcia.
[ Dodano: Śro 11 Wrz, 2013 ]
A może podpasuje Ci Voigtlander Vitomatic? Niezawodne, tanie jak barszcz, z niezłym szkłem - tylko niestety to szkło 50mm.
Swoją drogą, latałem po lesie z Olympusem Mju III, wersja 35-80mm. Prosta małpka, nieduża, ale też nie do końca głupia. Zdjęcia powiększałem do 30x40, nie było się do czego przyczepić (chociaż slajd mógłby nie być taki piękny...) - nie widziałem żadnej dyskwalifikującej wady, żadnej wyraźnej różnicy między tym, Heliosem 103 na Kievie i T aus Jena - poza jednym wyjątkiem, kiedy T kompletnie zgubił ostrość. Jakaś winieta, jakaś minimalna nieostrość, ale nic, co by naprawdę psuło zdjęcia.
w electro 35gs/gsn była wlutowana dioda w obwód, obniżająca napięcie baterii PX28 do 5,6V, czyli tyle ile miała bateria PX32. miałem cztery GSN i w każdej to było. podejrzewam, że w młodszej technologicznie 35cc (oraz 35gx) też to będzie. Karen Nakamura pisze, że używa 35gx z normalnymi alkalicznymi LR44.autodafe pisze:Bateria yashicy to PX28, rtęciowa (o ile dobrze kojarzę aparat ma wyraźny symbol "atomu" z przodu) - Minolta (nie tylko ta) ma ten sam problem.
natomiast symbol atomu, oznacza ogólnie pojętą serię electro, czyli serię zautomatyzowaną. nie ma to nic wspólnego ani z bateriami rtęciowymi (innych wtedy nie używano do sprzętu foto), ani z promieniowaniem. yashica 124G podejrzewam też była zasilana rtęciówkami, a atomu nie ma.
natomiast złota litera G oznacza "golden mechanica" czyli, że aparat ma złocone suwaki pomiaru.
oprócz gabarytów? 35gsn ma obiektyw 1,7/45, 35gx ma 1,7/40, a 35cc ma 1,8/35. do tego 35gx i 35cc mają soczewkę światłomierza na obiektywie, czyli teoretycznie aparat mierzy jakby miał TTL, przydaje się to z filtrami. w przypadku 35gsn trzeba zmienić czułość na kole nastaw. w przypadku fotografowania na filmie 100ASA/21*DIN z czerwonym filtrem, taka kombinacja była niemożliwa.tol2di pisze:A czym się rożni yashica electro 35cc od yashica electro 35.
aha, chyba większość aparatów określanych jako fixed RF, ma tylko tryb auto. nie wiem jak canonette, bo nie miałem.
a co do gabarytów. nie wiem czy miałeś w rękach jednocyfrowego olympusa om, om-2n na przykład. yashica 35gsn jest od niego większa. powiedzmy że jest gabarytowo porównywalna z canonen ae-1 p. a już zupełnie jest takiej wielkości jak fed-5. zdjęcia tu: http://rbit9n.blogspot.com/2012/11/lege ... ro-35.html
wszystko o yashicach wie pan Ziutek: http://www.yashica-guy.com/index.html
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
OM-2n jest lżejszy od 35GSN (ważąc Olka rzecz jasna z obiektywem 1,8/50) o całe 60g.
35GX jest po centymetrze mniejsza od Olka na szerokość i wysokość, a głębokość dwa centymetry (ma chudszy obiektyw).
-------------------------------------------------
fajna jest też seria XA od olympusa. ja mam XA-2, który nie ma dalmierza, ma strefowe ustawianie odległości. jest to mikra małpka, mieści się w kieszeni dżinsów, byle niezbyt obcisłych. minus serii XA to niemożność używania filtrów. ale poza tym jako fotonotes jest byczy.
aha, bo wspomniałem o Karen Nakamurze. tu masz jej stronę, na której opisuje aparaty jakich używa: http://www.photoethnography.com/Classic ... pusXA.html
35GX jest po centymetrze mniejsza od Olka na szerokość i wysokość, a głębokość dwa centymetry (ma chudszy obiektyw).
-------------------------------------------------
fajna jest też seria XA od olympusa. ja mam XA-2, który nie ma dalmierza, ma strefowe ustawianie odległości. jest to mikra małpka, mieści się w kieszeni dżinsów, byle niezbyt obcisłych. minus serii XA to niemożność używania filtrów. ale poza tym jako fotonotes jest byczy.
aha, bo wspomniałem o Karen Nakamurze. tu masz jej stronę, na której opisuje aparaty jakich używa: http://www.photoethnography.com/Classic ... pusXA.html
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Nie zapominajcie też o electro 35 GL - te same wymiary co GX (czyli mniejsza od GSN), ale chyba łatwiej ją ustrzelić. Ja swoją dostałem za 400 PLN, to mój ulubiony dalmierz. Wymiary: 14x9,5x8,5 cm (szer x wys x głębokość z obiektywem), masa 0,75 kg z futerałem, obiektyw 40 mm, 1:1,7, światłomierz w ramce obiektywu.
Canonet 28 ma tryb całkowicie automatyczny, przesłonę można ustawiać w zakresie 2.8 - 16 przy fotografowaniu z lampą błyskową.rbit9n pisze:aha, chyba większość aparatów określanych jako fixed RF, ma tylko tryb auto. nie wiem jak canonette, bo nie miałem
rbit9n, masz, chłopie, "atom" w awatarze i nie wierzysz :P Np. na Minolcie F (i nie tylko) też znajdziesz podobny znaczek. Dla mnie to zawsze jest czerwona lampka, żeby sprawdzić, jak aparat powinien być zaopatrywany w prąd i tyle. Paluszków też się chyba wtedy używało, a jakoś nie chcą występować razem z "atomem".
Do tych dalmierzowców z wbudowanym światłomierzem i opcją ręcznego ustawiania parametrów ekspozycji nie trzeba czasem nosić osobno światłomierza? Czy światłomierz tam pokazuje parametry ekspozycji, czy tylko je ustala w momencie naciśnięcia migawki? O ile migawka jest mechaniczna, to może czasem można się w ogóle nie przejmować bateriami i po prostu używać sprawdzonego zewnętrznego światłomierza? :D
A Yashiki są znane z pokaźnych rozmiarów - nie wszystkie, jak się okazuje, ale jednak. Na jednym zdjęciu z Fedem tego dalmierza jeszcze nie widziałem, to cenna lekcja, dzięki ;).
Nie koniecznie jest to wada Yashiki, ale jeżeli coś kosztuje więcej niż lustrzanka, waży więcej niż lustrzanka, jest tak samo niezawodne (pad of death to ciekawa koncepcja na programowane zużycie sprzętu...), a wprowadza ograniczenia (np. niewymienne szkła) i dodatkowo utrudnia kompozycję, szczególnie z bliska, to przynajmniej dla mnie wybór byłby dość prosty - ME Super (opcja pancerna to P30n, wypaśna - MX), ew. jakiś Canon, Nikon czy inny czort (jak trzeba, to od razu matówka z klinem do nich) - wszystko jedno. Zdjęcia są ważne.
tol2di, w ciągu ostatnich 9 miesięcy w terenie były ze mną: Helios 44m2, Mir 1B, T aus Jena, Pentax-M 1.7/50, Miranda 2.8/28, Pentacon Auto 29mm, Pentacon Auto 135mm i Pentax F 35-80 na Pentaksie *istDL, Z-1, Ricohu XR-1s i Praktice 1000 TL Super, w Zenity filmu nie pakowałem, a też się kurzą. Do tego takie kwiatki, jak Minolta Hi-Matic CS, Oly mju III, Kiev z Heliosem 103, albo Zorki S z Industarem 22, czy megatandetna 3 Mpix małpka Kodaka. Dwa różnie światłomierze. Pewnie coś pomyliłem, o czymś zapomniałem. Większość z tego (śmieciarskiego, muszę przyznać) sprzętu już pogoniłem, staram się nieudolnie ograniczyć zakupoholizm, ale nawet w tej chwili jadą do mnie dwa aparaty - FED pozyskany na szkło (z korpusu pewnie zrobię otworkowca) i Ricoh XR-S zakupiony z ciekawości pracy na porządnym, manualnym korpusie z elektroniczną migawką. Z-1 pójdzie pod młotek, będę żałował, ale jakoś mi nie podszedł - pisałem w innym wątku: za dobry, rozleniwia, niczego się nie uczę. Chodzę, wciskam guzik, dostaję zdjęcia, jak człowiek po lobotomii, jak turysta. Co go odróżnia od wypaśnego kompaktu, to wymienne szkła, wygodny uchwyt i pół kilo wagi. No i matrycowy, megadokładny pomiar światła - jeżeli XR-S będzie równie precyzyjny, to nie będę miał żadnych wątpliwości. Na taką "turystyczną" fotografię przyjdzie jeszcze czas.
Przy zdjęciach z zimy i wiosny nie pamiętam co czym robiłem i mam coraz większe problemy, żeby zgadnąć albo dociec. To wszystko różnią dosłownie niuanse: jedno szkło delikatnie winietowało i rozmywało brzegi obrazu, drugie miało problemy z ostrością, jeden z korpusów nierówno przewijał film, drugim ciężko mi było celować i na brzegach w kadr trafiały losowe rzeczy, trzecim pobawiłem się w wielokrotną ekspozycję, czwarty pracował ciut za blisko perforacji. Liczyło i liczy się to, gdzie byłem i o jakiej porze, jaka była pogoda, jakie światło - i to jest na zdjęciach. Szkła, korpusy, aparaty są kompletnie, kompletnie nieważne, o ile działają. Ważne, żeby się chciało iść, tam, gdzie się powinno dojść, żeby chcieć zrobić te zdjęcia, które można zrobić, żeby się chciało pomyśleć, przystanąć, przykucnąć, poszukać najlepszego punktu widzenia. Żeby zobaczyć coś, co inni przegapią albo nie mogą zobaczyć, bo ich ze mną nie ma - i najważniejsze, żeby tego czegoś nie spieprzyć na zdjęciu. Chciałem nabrać doświadczeń, spróbować wszystkiego. Lustrzanki manualne znałem, nie pracowałem na porządnym lustrze z AF, nie robiłem nigdy nic na aparatach dalmierzowych, na wypaśnych kompaktach czy lustrzankach cyfrowych też nie. Pewne rzeczy zaczęły się dla mnie liczyć bardziej - np. duże, precyzyjne, jasne matówki czy celowniki, albo pomiar światła, na którym można polegać. Inne straciły na znaczeniu - ostatnio przestał mnie interesować podgląd GO. Do jeszcze innych nabrałem antypatii - tak jest z gładkimi matówkami i korpusami z AF. Albo z aparatami, do których nie mogę przyczepić filtrów - mogą być dobre dla Andiego Warhola, ale ja z takimi nie dam sobie rady. Wiem dokładnie z czym mogę żyć i bez czego żyć nie mogę.
Zostałem przy bagnecie K i przy M39. Próbowałem znaleźć jakiś mniejszy fotograficzny szkicownik, ale nie dałem rady - w tej roli jest Zorki i sprawuje się lepiej od Oly mju III. Chodzi za mną Contax czy Kiev (Kieva sprzedałem), te kanciate korpusy są naprawdę wyjątkowe, ale ciężko tym skadrować cokolwiek, a przy tej dostępności szkieł i akcesoriów lepiej wyjdę "przepłacając" za sprzęt na M39/LTM. Na zachodzie jest inaczej, u nas wszystko stoi na głowie - wypaśny lajkowski sprzęt jest tańszy i łatwiej dostępny od mało znanego, contaksowskiego.
Na rynku wtórnym trafiają się naprawdę szalone okazje (jak te voigtlandery, co pisałem) - jak możesz, korzystaj, kasy nie stracisz, a zyskasz doświadczenie. Albo, jak doświadczenia nie potrzebujesz - grzebnij w korpusach na M42, wybierz coś, co nie jest za tanie ani za drogie (chociaż wszystko jest tanie jak barszcz) i korzystaj. Jak stwierdzisz, że coś jest cudowne, że jest na lata - dokup drugi taki sam korpus na części. Jak nie - sprzedaj. I tak ważniejsze są szkła, statyw i filtry, na M42 są praktycznie wyłącznie mechaniczne korpusy, ale te szkła da się podłączyć do praktycznie każdego innego systemu - tylko durna przysłona nie będzie działać, z tym czasami a się żyć (a czasami nie...). Gdybyś posłuchał pierwszej rady, w ten weekend cieszyłbyś się ME Superem zamiast kontemplować szatę graficzną tego forum czy serwisów aukcyjnych. A to jest naprawdę małe i całkiem porządne body. Jeżeli do tego potrzebujesz w 90% tylko jednego szkła, to naprawdę warto dokupić coś na bagnecie. Adapter jest dostępny (byle z kluczykiem, bez "kołnierza"), wiadomo jak działa.
Do tych dalmierzowców z wbudowanym światłomierzem i opcją ręcznego ustawiania parametrów ekspozycji nie trzeba czasem nosić osobno światłomierza? Czy światłomierz tam pokazuje parametry ekspozycji, czy tylko je ustala w momencie naciśnięcia migawki? O ile migawka jest mechaniczna, to może czasem można się w ogóle nie przejmować bateriami i po prostu używać sprawdzonego zewnętrznego światłomierza? :D
A Yashiki są znane z pokaźnych rozmiarów - nie wszystkie, jak się okazuje, ale jednak. Na jednym zdjęciu z Fedem tego dalmierza jeszcze nie widziałem, to cenna lekcja, dzięki ;).
Nie koniecznie jest to wada Yashiki, ale jeżeli coś kosztuje więcej niż lustrzanka, waży więcej niż lustrzanka, jest tak samo niezawodne (pad of death to ciekawa koncepcja na programowane zużycie sprzętu...), a wprowadza ograniczenia (np. niewymienne szkła) i dodatkowo utrudnia kompozycję, szczególnie z bliska, to przynajmniej dla mnie wybór byłby dość prosty - ME Super (opcja pancerna to P30n, wypaśna - MX), ew. jakiś Canon, Nikon czy inny czort (jak trzeba, to od razu matówka z klinem do nich) - wszystko jedno. Zdjęcia są ważne.
tol2di, w ciągu ostatnich 9 miesięcy w terenie były ze mną: Helios 44m2, Mir 1B, T aus Jena, Pentax-M 1.7/50, Miranda 2.8/28, Pentacon Auto 29mm, Pentacon Auto 135mm i Pentax F 35-80 na Pentaksie *istDL, Z-1, Ricohu XR-1s i Praktice 1000 TL Super, w Zenity filmu nie pakowałem, a też się kurzą. Do tego takie kwiatki, jak Minolta Hi-Matic CS, Oly mju III, Kiev z Heliosem 103, albo Zorki S z Industarem 22, czy megatandetna 3 Mpix małpka Kodaka. Dwa różnie światłomierze. Pewnie coś pomyliłem, o czymś zapomniałem. Większość z tego (śmieciarskiego, muszę przyznać) sprzętu już pogoniłem, staram się nieudolnie ograniczyć zakupoholizm, ale nawet w tej chwili jadą do mnie dwa aparaty - FED pozyskany na szkło (z korpusu pewnie zrobię otworkowca) i Ricoh XR-S zakupiony z ciekawości pracy na porządnym, manualnym korpusie z elektroniczną migawką. Z-1 pójdzie pod młotek, będę żałował, ale jakoś mi nie podszedł - pisałem w innym wątku: za dobry, rozleniwia, niczego się nie uczę. Chodzę, wciskam guzik, dostaję zdjęcia, jak człowiek po lobotomii, jak turysta. Co go odróżnia od wypaśnego kompaktu, to wymienne szkła, wygodny uchwyt i pół kilo wagi. No i matrycowy, megadokładny pomiar światła - jeżeli XR-S będzie równie precyzyjny, to nie będę miał żadnych wątpliwości. Na taką "turystyczną" fotografię przyjdzie jeszcze czas.
Przy zdjęciach z zimy i wiosny nie pamiętam co czym robiłem i mam coraz większe problemy, żeby zgadnąć albo dociec. To wszystko różnią dosłownie niuanse: jedno szkło delikatnie winietowało i rozmywało brzegi obrazu, drugie miało problemy z ostrością, jeden z korpusów nierówno przewijał film, drugim ciężko mi było celować i na brzegach w kadr trafiały losowe rzeczy, trzecim pobawiłem się w wielokrotną ekspozycję, czwarty pracował ciut za blisko perforacji. Liczyło i liczy się to, gdzie byłem i o jakiej porze, jaka była pogoda, jakie światło - i to jest na zdjęciach. Szkła, korpusy, aparaty są kompletnie, kompletnie nieważne, o ile działają. Ważne, żeby się chciało iść, tam, gdzie się powinno dojść, żeby chcieć zrobić te zdjęcia, które można zrobić, żeby się chciało pomyśleć, przystanąć, przykucnąć, poszukać najlepszego punktu widzenia. Żeby zobaczyć coś, co inni przegapią albo nie mogą zobaczyć, bo ich ze mną nie ma - i najważniejsze, żeby tego czegoś nie spieprzyć na zdjęciu. Chciałem nabrać doświadczeń, spróbować wszystkiego. Lustrzanki manualne znałem, nie pracowałem na porządnym lustrze z AF, nie robiłem nigdy nic na aparatach dalmierzowych, na wypaśnych kompaktach czy lustrzankach cyfrowych też nie. Pewne rzeczy zaczęły się dla mnie liczyć bardziej - np. duże, precyzyjne, jasne matówki czy celowniki, albo pomiar światła, na którym można polegać. Inne straciły na znaczeniu - ostatnio przestał mnie interesować podgląd GO. Do jeszcze innych nabrałem antypatii - tak jest z gładkimi matówkami i korpusami z AF. Albo z aparatami, do których nie mogę przyczepić filtrów - mogą być dobre dla Andiego Warhola, ale ja z takimi nie dam sobie rady. Wiem dokładnie z czym mogę żyć i bez czego żyć nie mogę.
Zostałem przy bagnecie K i przy M39. Próbowałem znaleźć jakiś mniejszy fotograficzny szkicownik, ale nie dałem rady - w tej roli jest Zorki i sprawuje się lepiej od Oly mju III. Chodzi za mną Contax czy Kiev (Kieva sprzedałem), te kanciate korpusy są naprawdę wyjątkowe, ale ciężko tym skadrować cokolwiek, a przy tej dostępności szkieł i akcesoriów lepiej wyjdę "przepłacając" za sprzęt na M39/LTM. Na zachodzie jest inaczej, u nas wszystko stoi na głowie - wypaśny lajkowski sprzęt jest tańszy i łatwiej dostępny od mało znanego, contaksowskiego.
Na rynku wtórnym trafiają się naprawdę szalone okazje (jak te voigtlandery, co pisałem) - jak możesz, korzystaj, kasy nie stracisz, a zyskasz doświadczenie. Albo, jak doświadczenia nie potrzebujesz - grzebnij w korpusach na M42, wybierz coś, co nie jest za tanie ani za drogie (chociaż wszystko jest tanie jak barszcz) i korzystaj. Jak stwierdzisz, że coś jest cudowne, że jest na lata - dokup drugi taki sam korpus na części. Jak nie - sprzedaj. I tak ważniejsze są szkła, statyw i filtry, na M42 są praktycznie wyłącznie mechaniczne korpusy, ale te szkła da się podłączyć do praktycznie każdego innego systemu - tylko durna przysłona nie będzie działać, z tym czasami a się żyć (a czasami nie...). Gdybyś posłuchał pierwszej rady, w ten weekend cieszyłbyś się ME Superem zamiast kontemplować szatę graficzną tego forum czy serwisów aukcyjnych. A to jest naprawdę małe i całkiem porządne body. Jeżeli do tego potrzebujesz w 90% tylko jednego szkła, to naprawdę warto dokupić coś na bagnecie. Adapter jest dostępny (byle z kluczykiem, bez "kołnierza"), wiadomo jak działa.