Ja pleksi. Chemika się porwie :DJerzy pisze:To ja już mam sklejkę :)
Koniec Kodaka?
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Jeszcze tylko receptury i już. Trzeba by jego chyba zatrudnić
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
receptury emulsji są w poradniku Puśkowa, także tego...
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Chemik? Chemik? to mi pachnie "psami" Pasikowskiego. masz szczęście, że to nie "nikoniarze", tam za cytowanie "psów", wspominanie o "psach", a nawet myślenie o "psach" grozi ostrzeżeniem i banem.Pikusław pisze: Ja pleksi. Chemika się porwie :D
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
technik a czy to cos zlego sie troche dowiedziec a nawet uruchomic produkcje ?
JA no tutaj mamy zdania rozbiezne , jesli cos juz bylo produkowane to pewnie byly do kupienia gotowe linie do produkcji , byly firmy , mniejsze , wieksze , calkiem male i nie wierze poprostu nie wierze ze za kazdym razem budowano maszyne od zera , linia produkcyjna a przynajmniej ich projekt jakis musial istniec dla jakies firmy ktora to dla firm foto skladala i zdziwienie moje bylo tego typu ze nie moglem czegos takiego w necie znalezc
ta amatorska skladke australijczyka widzialem , ale to nie gotowe jeszcze wiec to jak narazie jak marchewka dla krolika
swoja droga gdyby zapewnic swiatloszczelnosc mozna by powiedziec ze calkiem niezla bylaby maszyna do reklam na folii stretch , ale tutaj teraz tylko dowiedziec sie jak wyglada proces nakladania emulsji czy jest to metoda przypominajaca troche sitodruk czyli jak malowanie graco , czy tez cos innego
jesli chodzi o emulsje to to akurat znalazlem w wiaderkach wiec na poczatek by bylo , co do podkladow to tutaj pytanie o grubosc tych plastikow i mozna cos myslec kiedys o jakies zabawie
pozdrawiam
JA no tutaj mamy zdania rozbiezne , jesli cos juz bylo produkowane to pewnie byly do kupienia gotowe linie do produkcji , byly firmy , mniejsze , wieksze , calkiem male i nie wierze poprostu nie wierze ze za kazdym razem budowano maszyne od zera , linia produkcyjna a przynajmniej ich projekt jakis musial istniec dla jakies firmy ktora to dla firm foto skladala i zdziwienie moje bylo tego typu ze nie moglem czegos takiego w necie znalezc
ta amatorska skladke australijczyka widzialem , ale to nie gotowe jeszcze wiec to jak narazie jak marchewka dla krolika
swoja droga gdyby zapewnic swiatloszczelnosc mozna by powiedziec ze calkiem niezla bylaby maszyna do reklam na folii stretch , ale tutaj teraz tylko dowiedziec sie jak wyglada proces nakladania emulsji czy jest to metoda przypominajaca troche sitodruk czyli jak malowanie graco , czy tez cos innego
jesli chodzi o emulsje to to akurat znalazlem w wiaderkach wiec na poczatek by bylo , co do podkladow to tutaj pytanie o grubosc tych plastikow i mozna cos myslec kiedys o jakies zabawie
pozdrawiam
mamiya lover:)
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Przypuszczam, że bez porwania dalibyśmy radę. W Polsce mamy doskonałe i długie tradycje chemiczne.
Taki Zachem z Bydgoszczy został sprzedany dla BASF. Ale nie sprzedano fabryki (która dawała pracę i była rentowna), sprzedano TECHNOLOGIĘ i KLIENTÓW. To o czymś świadczy.
Taki Zachem z Bydgoszczy został sprzedany dla BASF. Ale nie sprzedano fabryki (która dawała pracę i była rentowna), sprzedano TECHNOLOGIĘ i KLIENTÓW. To o czymś świadczy.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Ciekawe co się stało z linią technologiczną warszawskiego Fotonu? Bydgoski sprzedano, jak wiadomo, Fomie, która jednak nie uruchomiła w Polsce produkcji. Czy maszyny też zabrała do siebie? W końcu nasze rodzime materiały były całkiem dobre, bez większych wad, więc maszyny też musiały być dobre. Nie mam złudzeń, że znajdzie się ktokolwiek, kto chciałby u nas coś uruchomić, ale zastanawiam się z czystej ciekawości.
Jeszcze w latach 80-tych chodziły słuchy, że do warszawskiego Fotonu zakupiono jakieś (już nie pamiętam jakie, do oblewu czy do konfekcjonowania? Może do czegoś innego? Może jakieś urządzenia pomocnicze?) nowoczesne na ówczesne czasy maszyny, które leżały sobie spokojnie przez długi czas w magazynach nie wyjęte nawet ze skrzyń. Okazało się, że "zaginęła" dokumentacja do nich i nikt nie wiedział jak je uruchomić. Poleżały sobie do czasu, aż powołano specjalną komisję, która orzekła, że z powodu owego "leżakowania" utraciły sprawność i wobec braku możliwości ich wykorzystania (z powodów j.w. + brak dokumentacji) należy się ich pozbyć. Sprzedano je w drodze licytacji za ułamek rzeczywistej wartości. Najciekawsze było to, że nowy nabywca już miał potrzebną dokumentację (wcześniej zaginioną).
To był wtedy proceder nagminny: w taki sposób dyrektor jednego z oddziałów DSP "sprywatyzował" maszyny introligatorskie i otworzył własny biznes.
Co do domowej produkcji materiałów, to nie jest to aż takie trudne. Skoro zapaleńcy oblewają kolodion, skoro jest do kupienia (jakby ktoś nie miał chęci lub wiedzy) gotowa emulsja, do której wystarczy w zasadzie dodać sensybilizatorów, by otrzymać emulsję orto- lub panchromatyczną, to w czym problem? Wyłącznie w uzyskaniu oblewu o odpowiedniej grubości i zapewnieniu odpowiednich warunków higieny (pyłki). Konfekcjonowanie formatu 120, to już najmniejszy problem. Gorzej ze 135 perfo. W kuchni na stole to się nie uda, ale np. w odpowiednio przygotowanym garażu już można próbować. To, co któryś z Kolegów pokazał - urządzenie za sklejki - to raczej taka ciekawostka, ale nie święci garnki lepią.
Jest gdzieś w Polsce tłocznia płyt winylowych i nie jest to zakład na miarę niegdysiejszej Muzy czy Poltonu. Mają swoje studio nagraniowe, a płyty trzymają najwyższą jakość. Jak słuchałem o tym w "Trójce" to musiałem się uszczypnąć - takie sławy tam przyjeżdżają nagrywać. Klasyczne materiały srebrowe w takiej lub innej formie będą dostępne. Oczywiście będzie to rynek niszowy, dla artystów i zapaleńców, bo trudno sobie wyobrazić, że nastąpi coś, co odwróci status quo. Nie wiem, co by to mogło być, wieszczony słoneczny impuls elektromagnetyczny kasujący wszystkie dane? Jakieś małe wytwórnie pozostaną (cały czas intryguje mnie ta fabryczka Adoxa) i pokryją zapotrzebowanie.
A tak z ręką na sercu powiedzcie, drodzy Przyjaciele moi, do czego jest Wam potrzebna ta fotografia "analogowa"? Czy zarabiacie nią na chleb? Czy raczej przede wszystkim dla karmienia osobistych sentymentów, żeby pokazać sobie i innym: patrzcie, jestem tradycjonalistą, nie daję się prądowi, mam gdzieś wasze super-hiper wypasione sprzęty, jestem outsiderem, mam inny system wartości. Jestem przez to lepszy od was. Tylko - komu udało się w ciągu ostatniego roku sprzedać chociaż jedno zdjęcie "analogowe" (b/w) do jakiejś publikacji w rodzaju folderu, kalendarza, reklamówki. Kto "obrabia" imprezy, niech powie, czy był klient, który zażyczył sobie, żeby mu zrobić zdjęcia na np. Ilfordzie FP4 i powiększenia z powiększalnika? Wszystko, co robimy w taki sposób, robimy wyłącznie dla siebie, nawet wystawki i prezentacje, a to, że powiemy potem, że te zdjęcia są "z filmu" ma wartość ciekawostki równej tej, że jeździmy samochodem z gaźnikiem a nie na wtrysk. I tak też jesteśmy postrzegani - jako trochę zakręceni. Ale to nam schlebia, mimo wszystko.
Jeszcze w latach 80-tych chodziły słuchy, że do warszawskiego Fotonu zakupiono jakieś (już nie pamiętam jakie, do oblewu czy do konfekcjonowania? Może do czegoś innego? Może jakieś urządzenia pomocnicze?) nowoczesne na ówczesne czasy maszyny, które leżały sobie spokojnie przez długi czas w magazynach nie wyjęte nawet ze skrzyń. Okazało się, że "zaginęła" dokumentacja do nich i nikt nie wiedział jak je uruchomić. Poleżały sobie do czasu, aż powołano specjalną komisję, która orzekła, że z powodu owego "leżakowania" utraciły sprawność i wobec braku możliwości ich wykorzystania (z powodów j.w. + brak dokumentacji) należy się ich pozbyć. Sprzedano je w drodze licytacji za ułamek rzeczywistej wartości. Najciekawsze było to, że nowy nabywca już miał potrzebną dokumentację (wcześniej zaginioną).
To był wtedy proceder nagminny: w taki sposób dyrektor jednego z oddziałów DSP "sprywatyzował" maszyny introligatorskie i otworzył własny biznes.
Co do domowej produkcji materiałów, to nie jest to aż takie trudne. Skoro zapaleńcy oblewają kolodion, skoro jest do kupienia (jakby ktoś nie miał chęci lub wiedzy) gotowa emulsja, do której wystarczy w zasadzie dodać sensybilizatorów, by otrzymać emulsję orto- lub panchromatyczną, to w czym problem? Wyłącznie w uzyskaniu oblewu o odpowiedniej grubości i zapewnieniu odpowiednich warunków higieny (pyłki). Konfekcjonowanie formatu 120, to już najmniejszy problem. Gorzej ze 135 perfo. W kuchni na stole to się nie uda, ale np. w odpowiednio przygotowanym garażu już można próbować. To, co któryś z Kolegów pokazał - urządzenie za sklejki - to raczej taka ciekawostka, ale nie święci garnki lepią.
Jest gdzieś w Polsce tłocznia płyt winylowych i nie jest to zakład na miarę niegdysiejszej Muzy czy Poltonu. Mają swoje studio nagraniowe, a płyty trzymają najwyższą jakość. Jak słuchałem o tym w "Trójce" to musiałem się uszczypnąć - takie sławy tam przyjeżdżają nagrywać. Klasyczne materiały srebrowe w takiej lub innej formie będą dostępne. Oczywiście będzie to rynek niszowy, dla artystów i zapaleńców, bo trudno sobie wyobrazić, że nastąpi coś, co odwróci status quo. Nie wiem, co by to mogło być, wieszczony słoneczny impuls elektromagnetyczny kasujący wszystkie dane? Jakieś małe wytwórnie pozostaną (cały czas intryguje mnie ta fabryczka Adoxa) i pokryją zapotrzebowanie.
A tak z ręką na sercu powiedzcie, drodzy Przyjaciele moi, do czego jest Wam potrzebna ta fotografia "analogowa"? Czy zarabiacie nią na chleb? Czy raczej przede wszystkim dla karmienia osobistych sentymentów, żeby pokazać sobie i innym: patrzcie, jestem tradycjonalistą, nie daję się prądowi, mam gdzieś wasze super-hiper wypasione sprzęty, jestem outsiderem, mam inny system wartości. Jestem przez to lepszy od was. Tylko - komu udało się w ciągu ostatniego roku sprzedać chociaż jedno zdjęcie "analogowe" (b/w) do jakiejś publikacji w rodzaju folderu, kalendarza, reklamówki. Kto "obrabia" imprezy, niech powie, czy był klient, który zażyczył sobie, żeby mu zrobić zdjęcia na np. Ilfordzie FP4 i powiększenia z powiększalnika? Wszystko, co robimy w taki sposób, robimy wyłącznie dla siebie, nawet wystawki i prezentacje, a to, że powiemy potem, że te zdjęcia są "z filmu" ma wartość ciekawostki równej tej, że jeździmy samochodem z gaźnikiem a nie na wtrysk. I tak też jesteśmy postrzegani - jako trochę zakręceni. Ale to nam schlebia, mimo wszystko.
Lux mea lex
- Mariusz [mr.]
- -#
- Posty: 50
- Rejestracja: 18 lip 2013, 02:35
- Lokalizacja: pl.rec.foto.cyfrowa
Tym bardziej, że wszyscy kupujący materiały na zapas… jeszcze bardziej podcięli branżę redukując swój popyt przez najbliższe lata… ;)technik219 pisze:trudno sobie wyobrazić, że nastąpi coś, co odwróci status quo
Uff, szczęście że mam wszystko wypalone na płytach… ;)technik219 pisze:Nie wiem, co by to mogło być, wieszczony słoneczny impuls elektromagnetyczny kasujący wszystkie dane?
Ha! Nie jest tak źle, tylko jest parę °C za dużo, żeby o tym pisać… :)technik219 pisze:A tak z ręką na sercu powiedzcie, drodzy Przyjaciele moi, do czego jest Wam potrzebna ta fotografia "analogowa"? Czy zarabiacie nią na chleb? Czy raczej przede wszystkim dla karmienia osobistych sentymentów, żeby pokazać sobie i innym: patrzcie, jestem tradycjonalistą, nie daję się prądowi, mam gdzieś wasze super-hiper wypasione sprzęty, jestem outsiderem, mam inny system wartości. Jestem przez to lepszy od was. Tylko - komu udało się w ciągu ostatniego roku sprzedać chociaż jedno zdjęcie "analogowe" (b/w) do jakiejś publikacji w rodzaju folderu, kalendarza, reklamówki. Kto "obrabia" imprezy, niech powie, czy był klient, który zażyczył sobie, żeby mu zrobić zdjęcia na np. Ilfordzie FP4 i powiększenia z powiększalnika?
A więc skrótowo: jestem wielkim fanem także fotografii cyfrowej, ale znudziło mnie już 10 lat oczekiwania na przełom, który nie tylko nie nastąpił, ale w ogóle nie widać go nawet na horyzoncie. Otóż fotografia cyfrowa „pożarła” te najbardziej masowe działy fotografii, tymczasem jakieś ±50% możliwości, które wypracowała fotografia przez ponad stulecie swojego istnienia pozostało przez cyfrówki kompletnie nietknięte!
Prawie wszystko z tych ±50% to są mniejsze czy większe, ale zawsze nisze, jednak wciąż są znacznie lepsze od ograniczeń fotografii cyfrowej. I tu widzę całkiem trwałe, niesnobistyczne i niesklerotyczne powody do istnienia fotografii analogowej.
Stworzę rzeczy wielkie, tylko dajcie mi odpowiednie ku temu narzędzia! ;-)
« Jeżeli martwi Cię, że Twojego wciąż wybornie ostrego UWA (np. ±72mm kryjące 4×5” plus zapas na pokłony) może nie czekać już nic naprawdę wspaniałego (albo i całego LF pod niego, byle podróżnego) — możemy pogadać… »
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
A ileż my (czy inni zapaleńcy) tych materiałów na zapas nakupiliśmy? Ja mam jakieś 40 rolek APX-a, 90 m Fomy i po jednej puszcze RR i Superpana. Czy to jest ilość, która może spowodować załamanie popytu na materiały cz-b? Bez przesadyMariusz [mr.] pisze:Tym bardziej, że wszyscy kupujący materiały na zapas… jeszcze bardziej podcięli branżę redukując swój popyt przez najbliższe lata… ;)

Nie ciesz się przed zachodem słońca. Niedawno wpadła mi w rękę płytka DVD. Na oko widać, że wypalona, ale otworzyć się nie daje, ani na moim stacjonarnym ani na córki "laptoku". Co to za płyta, pytam. A... to ja wypalałam coś na informatykę w gimnazjum (nie wcześniej niż 5 lat temu).Mariusz [mr.] pisze:Uff, szczęście że mam wszystko wypalone na płytach… ;)
Nie ma się czemu dziwić. Sytuacja wypisz-wymaluj jak w chwili udźwiękowienia kina. W ciągu jednego roku wzięło w łeb większośc zdobyczy artystycznych kina niemego, przede wszystkim dynamiczny montaż (konieczność zachowania ciągłości ścieżki dźwiękowej drastycznie ograniczyła swobodę montażu. Tak też stało się z fotografią, cofnęło się operowanie głębią ostrości, wykorzystanie filtrów i wiele innych oczywistych dla fotografii tradycyjnej oczywistości.Mariusz [mr.] pisze:Otóż fotografia cyfrowa „pożarła” te najbardziej masowe działy fotografii, tymczasem jakieś ±50% możliwości, które wypracowała fotografia przez ponad stulecie swojego istnienia pozostało przez cyfrówki kompletnie nietknięte!
właśnie o tym wyżej.Mariusz [mr.] pisze:tymczasem jakieś ±50% możliwości, które wypracowała fotografia przez ponad stulecie swojego istnienia pozostało przez cyfrówki kompletnie nietknięte!
W sumie zgadzamy się ze sobą.
Lux mea lex