Cały czas fotografuję na małym obrazku i przyznam, że jest to wystarczające dla mnie :) Ale znów powraca mi ochota na klatkę średnią - już kiedyś próbowałem się tym zająć, ale moja Moskwa porządnie mnie zniechęciła - głównie nieprzewidywalną paralaksą (którą pewnie można okiełznać, ale wolę skupić się na kadrze, a nie na jego przesunięciu względem okienka), zaświetlaniem filmu czy przeskakiwaniem całych klatek. Po prostu nie leży mi ten aparat, choć pod względem rozmiarów jest doskonały ;)
Tutaj pojawia się moje pytanie - czy moglibyście polecić mi jakiś dobry, tani (max. 200 zł za sprawny sprzęt, im mniej tym lepiej), najlepiej "ludowy" (polski, czechosłowacki, radziecki itp...), mały i w miarę bezproblemowy aparat na klatkę 6x6 bądź 6x9?
Drugie pytanie - o ile na zewnątrz używam negatywu, o tyle moje "studyjne" zabawy raczej trzymają się cyfry - z błahego powodu - niezbytnio umiem wyliczyć dokładną ekspozycję przy świetle błyskowym

Ale wstyd! Tu moje pytanie - są na to jakieś sprawdzone metody?