Ciemnia - czy warto??
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Ciemnia - czy warto??
Hej,
Po paru latach wracam do analogowej fotografii - narazie jako uzupełnienie do cyfry, a później, kto wie....
Swojego czasu spędzałem naprawdę wiele godzin pod powiększalnikiem i temat jest mi raczej znany. Natomiast dzisiaj stoję przed dylematem, czy warto na nowo budować ciemnię - z jednej strony jest to niesamowita zabawa i mnóstwo możliwości, pytanie, czy poza tą otoczką, wręcz magią jest jakieś uzasadnienie w postaci końcowego produktu. Czy skanując negatyw profesjonalnym skanerem (jak Nikon 9000 ED) i drukując na profesjonalnym urządzeniu po obróbce na Photoshopie nie uzyskam takiego samego efektu?
Jak to tak naprawdę jest? O ile aparaty analogowe średnioformatowe wciąż mają się dobrze, chyba już nikt nie produkuje powiększalników dzisiaj, co o czymś świadczy.
Kal
Po paru latach wracam do analogowej fotografii - narazie jako uzupełnienie do cyfry, a później, kto wie....
Swojego czasu spędzałem naprawdę wiele godzin pod powiększalnikiem i temat jest mi raczej znany. Natomiast dzisiaj stoję przed dylematem, czy warto na nowo budować ciemnię - z jednej strony jest to niesamowita zabawa i mnóstwo możliwości, pytanie, czy poza tą otoczką, wręcz magią jest jakieś uzasadnienie w postaci końcowego produktu. Czy skanując negatyw profesjonalnym skanerem (jak Nikon 9000 ED) i drukując na profesjonalnym urządzeniu po obróbce na Photoshopie nie uzyskam takiego samego efektu?
Jak to tak naprawdę jest? O ile aparaty analogowe średnioformatowe wciąż mają się dobrze, chyba już nikt nie produkuje powiększalników dzisiaj, co o czymś świadczy.
Kal
O czymś napewno, ile ludzi tyle odpowiedzi pewnie się znajdzie.kal800 pisze:chyba już nikt nie produkuje powiększalników dzisiaj, co o czymś świadczy
Tylko po co wtedy wogóle robić zdjęcia analogowe?kal800 pisze:Czy skanując negatyw profesjonalnym skanerem (jak Nikon 9000 ED) i drukując na profesjonalnym urządzeniu po obróbce na Photoshopie nie uzyskam takiego samego efektu?
IMO jak chcesz się pchać z powrotem w analoga to ciemnia jest jak najbardziej rozsądnym rozwiązaniem.
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2011, 17:45 przez Drack, łącznie zmieniany 1 raz.
Na pytanie, czy warto odpowiedź musisz znaleźć sam, bo w ostatecznym rozrachunku Ty w ciemni będziesz siedział i Ty będziesz wydawał na to pieniądze. Uwaga, nowa dyskusja, wyższość ciemni na ps, czy odwrotnie? Zależy od tego jaki efekt Cię interesuje. Więc prócz wszystkich technicznych argumentów, które tutaj padną, które tylko zwiększą Twoje wątpliwości na to czy chcesz się w to znowu bawić musisz odpowiedzieć sam, czyż nie?
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2011, 17:46 przez MarcinD, łącznie zmieniany 1 raz.
Zastosowanie materiału panchromatycznego opartego na związkach srebra niesie za sobą konkretne cechy, jak ziarnistość, przejścia tonalne, kontrast, itp. To można symulować cyfrowo, ale to nie to samo. Podobnie można porównywać brzmienie płyty CD i płyty winylowej. Pytanie tylko czy opłaca się pozostawać w domenie analogowej przez cały proces, czy cyfryzacja materiału po wywołaniu filmu cokolwiek jest w stanie popsuć.Drack pisze: Tylko po co wtedy wogóle robić zdjęcia analogowe?
IMO jak chcesz się pchać z powrotem w analoga to ciemnia jest jak najbardziej rozsądnym rozwiązaniem.
Kal
kto mówi o symulowaniu? Jeżeli zeskanujesz negatyw otrzymasz te wszystkie właściwości w postaci pliku, który możesz obrobić wedle uznania. Sama wygoda. Pytanie zasadnicze, czy Twoje kadry są warte powiększeń analogowych? Skoro tak to po co marne dywagacje..kal800 pisze:
Zastosowanie materiału panchromatycznego opartego na związkach srebra niesie za sobą konkretne cechy, jak ziarnistość, przejścia tonalne, kontrast, itp. To można symulować cyfrowo, ale to nie to samo.
Kal
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2011, 18:54 przez MarcinD, łącznie zmieniany 1 raz.
No i dochodzimy do sedna. Załóżmy że są wybitne :D - jeżeli tak, to gdzie dokładnie będzie wartość dodana wynikająca z powiększenia analogowego?MarcinD pisze: Jeżeli zeskanujesz negatyw otrzymasz te wszystkie właściwości w postaci pliku, który możesz obrobić wedle uznania. Sama wygoda. Pytanie zasadnicze, czy Twoje kadry są warte powiększeń analogowych? Skoro tak to po co marne dywagacje..
Kal
może tutaj znajdziesz odpowiedź. http://www.fotopolis.pl/index.php?n=134 ... s-zostanie
propos wartości dodanej ;)
propos wartości dodanej ;)
Tylko że ja nie szukam odpowiedzi, czy w ogóle warto robić odbitki na papierze - to wydaje mi się oczywiste. Bardziej mi chodzi o to, czy proces negatyw->skaner->PS->ploter da lepszy efekt niż negatyw->powiększalnik->papier multigradacyjny.MarcinD pisze:może tutaj znajdziesz odpowiedź. http://www.fotopolis.pl/index.php?n=134 ... s-zostanie
propos wartości dodanej ;)
Kal
chciałeś wartości dodanej więc ją otrzymałeś. a co jest lepsze, fotografia analogowa, czy cyfrowa? wedle uznania man... forum za Ciebie nie zdecyduje. Skanowanie daje szybszy efekt oraz jednak więcej możliwości niż powiększalnik, a powiększalnik co daje sam wiesz skoro na nim pracowałeś.
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2011, 21:11 przez MarcinD, łącznie zmieniany 1 raz.
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Na pewno takiego samego efektu nie uzyskasz, bo to dwie różne przecież technologie, a na pytanie który efekt jest lepszy to musisz sam sobie odpowiedzieć.kal800 pisze:Czy skanując negatyw profesjonalnym skanerem (jak Nikon 9000 ED) i drukując na profesjonalnym urządzeniu po obróbce na Photoshopie nie uzyskam takiego samego efektu?
To jest prawie ten sam problem co wyżej, tylko źródło obrazu na filmie lub matrycy, reszta cyfrowa.kal800 pisze:Bardziej mi chodzi o to, czy proces negatyw->skaner->PS->ploter da lepszy efekt niż negatyw->powiększalnik->papier multigradacyjny.
Oczywiście to o co pytasz jest zrozumiałe, zwłaszcza jak dysponujesz najlepszym (przed bębnowymi) skanerem, ale moim zdaniem odpowiedź tkwi nie po stronie technicznej, a wizualnej.
Przede wszystkim trzeba wyraźnie podkreślić, ze ten dylemat dotyczy wyłącznie fotografii czarno - białej, moim skromnym zdaniem kolor w wydaniu 100% analogowym stracił już sens. Właśnie do koloru mógłbyś zastosować technikę "hybrydową"- czyli dobry negatyw kolorowy (lub diapozytyw), jak długo będą dostępne, dalej już Nikon 9000ED i wydruki lub (naświetlenia). W takim układzie własna ciemnia nie jest absolutnie do niczego potrzebna, bo nawet wywoływanie w C41 jest już nieopłacalne i prędzej popełni się w nim jakiś błąd samemu, niż w maszynie w dobrym labie. Pozostaje natomiast następny dylemat, czy warto ten źródłowy kolorowy obraz mieć na filmie barwnym, czy nie lepiej od razu użyć cyfrówki? I tu już chyba tylko motyw zdjęć może rozstrzygać o takim czy innym wyborze.
Natomiast w przypadku fotografii czarno - białej, jeśli uprawiasz ją naprawdę z dużymi ambicjami i osiągnięciami, to jednak namawiałabym do reanimacji ciemni, tym bardziej że teraz to nie jest duży koszt. Prawdziwy koneser fotografii czarno - białej widzi jednak różnice w obrazie wydrukowanym a powstałym na barycie. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że muzea pomimo tak wielkiego postępu w transformacji techniki foto, nadal lepszym okiem patrzą na zdjęcia "barytowe" niż na wydruki. Jeszcze niedawno przesądzała o tym trwałość obrazów, dzisiaj dobre wydruki są chyba trwalsze od barytów, chociaż Ilford niedawno zagwarantował, że dobrze wykonane odbitki na Ilforbrom Galerie wytrzymają minimum 250 lat. Zobaczymy

Joan:
Dzięki za poradę. Oczywiście kolor w ciemni zdecydowanie odpada. Raczej skłaniam się właśnie ku hybrydzie. Jeżeli chodzi o ostrość i dynamikę, to żadną cyfrówką nie osiągnąłem tego co na Velvii, nawet na małym obrazku. Inna sprawa, że robię Nikonem D200, który żyletą nie jest, ale to zupełnie inna historia.
Jeżeli chodzi o ciemnie, to myślałem tylko i wyłącznie o B&W i chyba mnie przekonałaś, że warto, tym bardziej, że powiększalnik Dursta z głowicą multigradacyjną Ilforda można mieć dzisiaj za dwa tysiące złotych.
Wszyscy:
Dzięki za komentarze, od samego początku byłem za całkowitą obróbką analogową, chciałem się tylko utwierdzić w przekonaniu, że to nie tylko fajny klimat i super zabawa, ale też konkretny efekt widoczny na odbitce.
Kal
Dzięki za poradę. Oczywiście kolor w ciemni zdecydowanie odpada. Raczej skłaniam się właśnie ku hybrydzie. Jeżeli chodzi o ostrość i dynamikę, to żadną cyfrówką nie osiągnąłem tego co na Velvii, nawet na małym obrazku. Inna sprawa, że robię Nikonem D200, który żyletą nie jest, ale to zupełnie inna historia.
Jeżeli chodzi o ciemnie, to myślałem tylko i wyłącznie o B&W i chyba mnie przekonałaś, że warto, tym bardziej, że powiększalnik Dursta z głowicą multigradacyjną Ilforda można mieć dzisiaj za dwa tysiące złotych.
Wszyscy:
Dzięki za komentarze, od samego początku byłem za całkowitą obróbką analogową, chciałem się tylko utwierdzić w przekonaniu, że to nie tylko fajny klimat i super zabawa, ale też konkretny efekt widoczny na odbitce.
Kal
-
- -#
- Posty: 823
- Rejestracja: 09 lut 2009, 15:31
- Lokalizacja: Międzyrzecz
- Kontakt:
nie...i pewnie nigdy tak sie nie stanie bo nikomu (czyli mniej niz 2% ludzkosci) nie jest potrzebna wyzsza jakosc niz ta ktora oferuja dzisiejsze "hajendowe" plujkikal800 pisze: Tylko że ja nie szukam odpowiedzi, czy w ogóle warto robić odbitki na papierze - to wydaje mi się oczywiste. Bardziej mi chodzi o to, czy proces negatyw->skaner->PS->ploter da lepszy efekt niż negatyw->powiększalnik->papier multigradacyjny.
czern i najjasniejsze swiatla + delikatne zmiany tonalne. tu druk moze jedynie pomarzyc o tym co moze odbitka na barycie...zakladajac, ze ktos potrafi taka odbitke zrobic i ze negatyw jest bogaty w wszystkie potrzebne szczegoly...
Widziałem wydrukowane odbitki na barycie Ilforda. Moim skromnym zdaniem nie wiele (nic?) nie ustępują tym wykonanym na tradycyjnym oryginalnym barycie.
Moje zdjęcia i takie tam: http://r0ni.digart.pl/
-
- -#
- Posty: 823
- Rejestracja: 09 lut 2009, 15:31
- Lokalizacja: Międzyrzecz
- Kontakt: