Studia Fotograficzne
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Studia Fotograficzne
cześć
ciekawy jestem ile osob z forum jest z wyksztalcenia fotografem, bo wlasciwie: co daja takie studia?
Na przykład! - nie chodzi o to zeby studiowac filologie polska, zeby byc pisarzem. czy z fotografia jest podobnie?
ciekawy jestem ile osob z forum jest z wyksztalcenia fotografem, bo wlasciwie: co daja takie studia?
Na przykład! - nie chodzi o to zeby studiowac filologie polska, zeby byc pisarzem. czy z fotografia jest podobnie?
Ostatnio zmieniony 24 lip 2011, 18:20 przez Len, łącznie zmieniany 3 razy.
po co aptekarzowi studia fotograficzne? wybacz, ale ja jestem hobbystą, a nie profesjonalistą, jak pewnie większość forowiczów.
co do analogii to nie wiem, żeby być aptekarzem, trzeba skończyć farmację.
co do analogii to nie wiem, żeby być aptekarzem, trzeba skończyć farmację.
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
no tak, tak, ja zakladajac ten temat automatycznie przeszedlem w milczeniu nad pasja. chodzi mi nie o to czy mozna byc fotografem bez studiow, lecz o to co takie studia daja, majac juz pasje, co zdobede z tych rzeczy ktore bez studiow fotograficznych sa mi nieosiagalne, oraz, bycmoze - co strace?
bo nie chce studiowac fotografii, wiec zastanawiam sie z czego tak naprawde rezygnuje
bo nie chce studiowac fotografii, wiec zastanawiam sie z czego tak naprawde rezygnuje
studia fotograficzne dają fotografowi to co aptekarzowi studia farmaceutyczne.. choć to odległe dziedziny a i odpowiedzialności różne
a tak poważnie, najprościej można to zrozumieć przy okazji realizacji jakiegoś poważnego projektu fotograficznego. niestety "papier" wciąż otwiera wiele drzwi, które będą zamknięte przed fotoamatorem.
a to dopiero wierzchołek zagadnienia... mały tego wycinek.

a tak poważnie, najprościej można to zrozumieć przy okazji realizacji jakiegoś poważnego projektu fotograficznego. niestety "papier" wciąż otwiera wiele drzwi, które będą zamknięte przed fotoamatorem.
a to dopiero wierzchołek zagadnienia... mały tego wycinek.
wyskoczyłem z aptekarzem z głupia frant, przepraszam. analogia z pisaniem powieści nie jest trafiona, raczej bym szedł w kierunku aktorstwa. bez papiera można zagrać w "m jak miłość", ale do Teatru Narodowego nie wpuszczą nawet pod schody.
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
dokładnie to ująłeś.. studia fotograficzne czy jakakolwiek forma edukacji fotograficznej poszerza horyzonty, daje możliwości rozwijania swojej pasji.. umiejętności pod okiem mistrzów. to również możliwość obcowania z najlepszymi, podglądania ich warsztatu. to również możliwość zdobywania wiedzy w towarzystwie podobnym tobie ( studenci jakiegokolwiek kierunku wiedzą czym są wspólne burze mózgu czy choćby akademickie spory kończące się często libacjami;)Basil pisze: co chcesz osiągnąć?
nikt Cię nie zmusi do bycia artystą, czy choćby profesjonalistą. jeśli wystarcza ci to do czego doszedłeś, oraz forma uprawianej fotografii - super. rób to nadal i rozwijaj się na swój sposób. są jednak tacy którzy szukają czegoś więcej.. coś w nich "gra", każe szukać czegoś więcej, czegoś czego nie dają wspólne fotograficzne wypady z kolegami z sąsiedztwa.
nie generalizujmy że wszystko opiera się na układach i znajomościach.. to kolejna teoria spiskowa;)
To jest pytanie proste, ale dobre, a porównanie do dobrego pisarza i polonisty całkiem adekwatne. Bodajże żaden ze znakomitych polskich pisarzy XX wieku nie był z wykształcenia polonistą. Co do fotografii to trudniej to powiedzieć, bo szkolnictwo fotograficzne w Polsce na poziomie wyższym zaczęło się dopiero kilkanaście lat temu, jest już co prawda chyba ponad tysiąc absolwentów (a może i troszkę więcej), ale ja znam chyba ze 20-30 nazwisk które jakoś już zaznaczyły swoją obecność w polskiej fotografii, to chyba mały procent i świadczy raczej o tym że ukończenie takich studiów nie jest gwarancją bycia dobrym fotografem - ale to co piszę nie jest absolutnie zniechęcaniem kogokolwiek do takiej nauki !! To dokładnie tak samo jak ze studiami na którejkolwiek ASP (które zresztą w kilku przypadkach prowadzą fotografię w ramach multimediów, żeby to mądrzej brzmiało) - mamy w Polsce kilkadziesiąt tysięcy dyplomowanych plastyków, a ilu jest naprawdę autentycznie wybitnych i twórczych?Len pisze:co daja takie studia?
Na przykład! - nie chodzi o to zeby studiowac filologie polska, zeby byc pisarzem. czy z fotografia jest podobnie?
Fotografii jako samego rzemiosła, jeśli ma się do tego prawdziwą pasję, można nauczyć się samemu, nawet lepiej niż w jakiejkolwiek szkole, natomiast z całą pewnością szkoła daje sporo wiedzy dodatkowej, tzw. "okołofotograficznej" którą już samemu trudniej zdobyć - choćby podstawy estetyki, historia fotografii itp.
Moja prosta odpowiedź na to proste pytanie jest taka :
Jeśli zainteresowanie fotografią nie jest u Ciebie żadnym przelotnym grymasem, to myśl o nauce w tym kierunku, szkół jest teraz wiele, choć większość płatnych i na różnych poziomach, to zawsze od czegoś można zacząć.
bo ja właściwie chcę na fotografii zarobić - wiecie, tak jakbym napisał książkę i zastanawiał się czy bez filologi polskiej mogę, czy będę wystarczająco profesjonalny i przygotowany. tyle ze gdybym napisal ksiazke to odpowiedz bym znal, natomiast fotografi uczylem sie sam, a chce byc profesjonalny. ale brakujaca wiedze zamierzam zdobyc sam - szkola jest dla mojej wrazliwosci zbytnim ryzykiem
zastanawiam sie czego potrzebuje, byc moze jakas doglebna nauka o swietle?
takie rzeczy ktore przygodny fotograf wykonuje intuicyjnie moga byc konieczną wiedzą...
ale tak wlasciwie, to wiem, ze w glebi serca to obawiam sie poprostu tej zajadlosci wsrod fotografow, dogadywania jeden drugiemu - to wszystko co moze odwrocic moja uwage od poprostu dobrych zdjec.
no wlasnie: dobra intuicja, czy studencka wiedza? cos mi sie wydaje ze to przynajmniej w mojej glowie moze sie gryzc... albo przynajmniej zajdzie jakis kompromis, a wiec tez jakas strata...
a co do aktorstwa: masz w teatrze Kubę Wojewodzkiego, ktory nie jest aktorem. myslisz ze go wpuscili po nazwisku? Mysle ze nie...

takie rzeczy ktore przygodny fotograf wykonuje intuicyjnie moga byc konieczną wiedzą...
ale tak wlasciwie, to wiem, ze w glebi serca to obawiam sie poprostu tej zajadlosci wsrod fotografow, dogadywania jeden drugiemu - to wszystko co moze odwrocic moja uwage od poprostu dobrych zdjec.
no wlasnie: dobra intuicja, czy studencka wiedza? cos mi sie wydaje ze to przynajmniej w mojej glowie moze sie gryzc... albo przynajmniej zajdzie jakis kompromis, a wiec tez jakas strata...
a co do aktorstwa: masz w teatrze Kubę Wojewodzkiego, ktory nie jest aktorem. myslisz ze go wpuscili po nazwisku? Mysle ze nie...
Ostatnio zmieniony 25 lip 2011, 14:32 przez Len, łącznie zmieniany 1 raz.
tak.Len pisze:a co do aktorstwa: masz w teatrze Kubę Wojewodzkiego, ktory nie jest aktorem. myslisz ze go wpuscili po nazwisku? Mysle ze nie...
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Zalezy co chcialbys pozniej robic..
U mnie we wsi sa cztery szkoly, na ktorych mozna studiowac fotografie: 2 koledze, lokalny uniwerek oraz odpowiednik ASP. Mam znajomych na kazdej z tych uczelni, ogladam rowniez doroczne wystawy, tzw. 'degree shows' czyli prezentacje prac na koniec roku akademickiego.
Do 'ASP' przyjmuja typowych artystow, wiadomo. Poziom wysoki.
W koledzach ucza wieczy przede wszystkim technicznej. Jeden z nich ma wysoki poziom, drugi troche mniej co widac pozniej na zdjeciach. Malo tam wiedzy teoretycznej, wiecej za to praktycznej, trzeba nawet odbebnic siedzenie w ciemni (i focic westonowska papryke wielkim formatem). Kladzie sie tam najwiekszy nacisk na przygotowanie ludzi do komercyjnej pracy. I fakt, wszyscy studenci sa tam technicznie swietni (nawet gdy robia okropne hdr'y), a prace tych, ktorzy dodatkowo maja talent sa kompleksowo dobre.
Na uniwerku za to odnajduja sie z nielicznymi wyjatkami glownie beztalencia i na moje pieniadze ksztalca sie tam oni bardziej na krytykow intelektualistow z duza wiedza niz na fotografow. Ich szkolne projekty to np. kolorowe kwiatki+drzewa, koniecznie nieostre, taka fotografia z Ikei. Albo pstryki pustych przestrzeni miejskich z dorobiona ideologia. No i multiekspozycja.
Mam utalentowana kolezanke na typ lepszym koledzu wlasnie. I opowiada mi ona o swoich dylematach, bo praca stricte komercyjna troche jej nie lezy - za duzo w niej artystycznego talentu. Jesli ktos jest w stanie dbac samemu o swoj rozwoj i miec dystans do komercyjnych praw rzadzacych fotografia to jest to chyba najlepsza i najbardziej uniwersalna opcja: szkole konczy sie z solidnym przygotowaniem technicznym oraz z rozeznaniem rynku ale o dobra tresc dba sie samemu.
Jako ciekawostke podam, ze na kazdej z tych szkol studiuje sporo Polakow i radza sobie naprawde niezle wyrozniajac sie czesto in plus. I nie ma tu rywalizacji, atmosfera jest fajna w studio, w ciemni i w knajpie po zajeciach.
Jest jeszcze jedna swietna opcja: owe koledze organizuja wieczorowe kursy fotograficzne dla amatorow i srednio-zaawansowanych. Kosztuja niewiele (a w praktyce i tak placi za nie panstwo), do wyboru fotografia cyfrowa i analogowa i sa to kursy typowo techniczne. Ja chodzilem na zajecia w ciemni: pelno tam sprzetu, atmosfera luzna i mozna bylo nauczyc sie technikaliow (teraz kontynuuje w domu) oraz poznac sporo fajnych ludzi. A ze zarabiam na zycie w inny sposob to jest to dobra opcja na podszkolenie warsztatu bez angazowania sie w powazne i czasochlonne studiowanie.
U mnie we wsi sa cztery szkoly, na ktorych mozna studiowac fotografie: 2 koledze, lokalny uniwerek oraz odpowiednik ASP. Mam znajomych na kazdej z tych uczelni, ogladam rowniez doroczne wystawy, tzw. 'degree shows' czyli prezentacje prac na koniec roku akademickiego.
Do 'ASP' przyjmuja typowych artystow, wiadomo. Poziom wysoki.
W koledzach ucza wieczy przede wszystkim technicznej. Jeden z nich ma wysoki poziom, drugi troche mniej co widac pozniej na zdjeciach. Malo tam wiedzy teoretycznej, wiecej za to praktycznej, trzeba nawet odbebnic siedzenie w ciemni (i focic westonowska papryke wielkim formatem). Kladzie sie tam najwiekszy nacisk na przygotowanie ludzi do komercyjnej pracy. I fakt, wszyscy studenci sa tam technicznie swietni (nawet gdy robia okropne hdr'y), a prace tych, ktorzy dodatkowo maja talent sa kompleksowo dobre.
Na uniwerku za to odnajduja sie z nielicznymi wyjatkami glownie beztalencia i na moje pieniadze ksztalca sie tam oni bardziej na krytykow intelektualistow z duza wiedza niz na fotografow. Ich szkolne projekty to np. kolorowe kwiatki+drzewa, koniecznie nieostre, taka fotografia z Ikei. Albo pstryki pustych przestrzeni miejskich z dorobiona ideologia. No i multiekspozycja.
Mam utalentowana kolezanke na typ lepszym koledzu wlasnie. I opowiada mi ona o swoich dylematach, bo praca stricte komercyjna troche jej nie lezy - za duzo w niej artystycznego talentu. Jesli ktos jest w stanie dbac samemu o swoj rozwoj i miec dystans do komercyjnych praw rzadzacych fotografia to jest to chyba najlepsza i najbardziej uniwersalna opcja: szkole konczy sie z solidnym przygotowaniem technicznym oraz z rozeznaniem rynku ale o dobra tresc dba sie samemu.
Jako ciekawostke podam, ze na kazdej z tych szkol studiuje sporo Polakow i radza sobie naprawde niezle wyrozniajac sie czesto in plus. I nie ma tu rywalizacji, atmosfera jest fajna w studio, w ciemni i w knajpie po zajeciach.
Jest jeszcze jedna swietna opcja: owe koledze organizuja wieczorowe kursy fotograficzne dla amatorow i srednio-zaawansowanych. Kosztuja niewiele (a w praktyce i tak placi za nie panstwo), do wyboru fotografia cyfrowa i analogowa i sa to kursy typowo techniczne. Ja chodzilem na zajecia w ciemni: pelno tam sprzetu, atmosfera luzna i mozna bylo nauczyc sie technikaliow (teraz kontynuuje w domu) oraz poznac sporo fajnych ludzi. A ze zarabiam na zycie w inny sposob to jest to dobra opcja na podszkolenie warsztatu bez angazowania sie w powazne i czasochlonne studiowanie.
Ostatnio zmieniony 25 lip 2011, 17:46 przez radekone, łącznie zmieniany 1 raz.
"Panie, ja to jak kiedyś zdjęcie zrobiłem to klisza pękła, i ch*j!"
westonowską a nie newtonowską.
startowałem w tym roku ponownie do Łodzi. dostały się osoby porządne, dostały się i gniot-machery, trzaskające czarno-białe kwadratowe portrety centralnie kadrowane z brakiem kontrastu, bo pod światło - czasem tradycyjnie, ale raczej cyfrowo symulując mnóstwo takich rzeczy. w skrócie - hochsztaplerzy z portfoliami dla tępaków bez smaku. jakim cudem przeważyło to nad zdrowym dokumentem i reportażem, nie mam pojęcia. faktem jest, że filmówka słynie właśnie i z repo i mody. mam nadzieję że dla odmiany przyszły rok będzie dokumentalistów.
"artyzm" uczelni również jest wysoki - facet, który w zeszłym roku był 15 na liście, przyjmowano 14, w tym roku - z, subiektywnie mówiąc, dużo ciekawszymi pracami (kolodion, pinhole, guma etc. - obeznany mocno w tradycyjnych technikach), nie przeszedł nawet pierwszego etapu. mam wrażenie że czasem idą na łatwiznę.
startowałem w tym roku ponownie do Łodzi. dostały się osoby porządne, dostały się i gniot-machery, trzaskające czarno-białe kwadratowe portrety centralnie kadrowane z brakiem kontrastu, bo pod światło - czasem tradycyjnie, ale raczej cyfrowo symulując mnóstwo takich rzeczy. w skrócie - hochsztaplerzy z portfoliami dla tępaków bez smaku. jakim cudem przeważyło to nad zdrowym dokumentem i reportażem, nie mam pojęcia. faktem jest, że filmówka słynie właśnie i z repo i mody. mam nadzieję że dla odmiany przyszły rok będzie dokumentalistów.
"artyzm" uczelni również jest wysoki - facet, który w zeszłym roku był 15 na liście, przyjmowano 14, w tym roku - z, subiektywnie mówiąc, dużo ciekawszymi pracami (kolodion, pinhole, guma etc. - obeznany mocno w tradycyjnych technikach), nie przeszedł nawet pierwszego etapu. mam wrażenie że czasem idą na łatwiznę.
-
- -#
- Posty: 82
- Rejestracja: 18 sie 2007, 08:53
- Lokalizacja: Wastelands (Rzeszów)
Chcesz sam po omacku szukać i otwierać drzwi w ciemnym pomieszczeniu czy chcesz żeby Ci je pokazano, co za nimi się kryje i aby pomogli je otworzyć ? Pierwsze to nauka samemu, drugie to szkoła.
Poza tym, skoro nie pójdziesz na studia foto, to pójdziesz gdzieś indziej lub będziesz robił coś innego, wtedy fotografia zostanie "po godzinach". A ile czasu na nią zostanie "po godzinach" ? Idąc do szkoły foto poświęcasz czas fotografii (w ten czy inny sposób) i jeszcze zostaje Ci czas "po godzinach". Poza tym, już wspominano wyżej o dodatkowych plusach szkoły jak środowisko, warsztaty, "oczy mistrzów" i inne takie, dostępne tylko lub łatwiej dla "środowiska" [;
Poza tym, skoro nie pójdziesz na studia foto, to pójdziesz gdzieś indziej lub będziesz robił coś innego, wtedy fotografia zostanie "po godzinach". A ile czasu na nią zostanie "po godzinach" ? Idąc do szkoły foto poświęcasz czas fotografii (w ten czy inny sposób) i jeszcze zostaje Ci czas "po godzinach". Poza tym, już wspominano wyżej o dodatkowych plusach szkoły jak środowisko, warsztaty, "oczy mistrzów" i inne takie, dostępne tylko lub łatwiej dla "środowiska" [;
Ostatnio zmieniony 26 lip 2011, 17:57 przez CHoSSeN OnE, łącznie zmieniany 1 raz.
Inną możliwością jest Rollei Pan25, który jest również ukarany grzywną drobnoziarnisty powolny film prędkości.
Moje 3 grosze... Mój znajomy zawodowy reporter (z nagrodami, publikacjami, wystawami itp) przeszedł przez kilka szkół: warsz. Akademię Fotografii, łódzką filmówkę, czeską FAMU. W każdej był rok-dwa i szedł dalej; jego zdaniem sens tych szkół to możliwość poznania kogoś w rodzaju "mistrza" i nauka bezpośrednio od niego.
Podejrzewam, że poznanie środowiska pomaga w późniejszej karierze.
Podejrzewam, że poznanie środowiska pomaga w późniejszej karierze.