Witam szanownych "korexowiczów".
Chciałbym zapytać się was, jak radzicie sobie z portretami wykonywanymi w mieszkaniu bez użycia lamp.
Ostatnio rozpracowywałem ten temat i powiem wam, że całkowita klapa.
O ile wierzyć mojemu światłomierzowi wskazywał on ok. jednej sekundy naświetlania przy przysłonie 5,6. Według mnie to jakieś nieporozumienie (oświetlenie żarówkowe ). Postanowiłem zrobić po swojemu i ustawiłem czas 1,15 i pełną dziurę. Po wywołaniu okazało się, że jednak to światłomierz był bliżej prawdy.Negatyw wyszedł przeźroczysty, z ledwo widocznymi zarysami. Tak się zastanawiam czy nie pomogło by mu wydłużenie czasu wywoływania, lub czy wywoływacz nie był po prostu stary.
Jakie Wy stosujecie metody w portretach?. Piszę tu o portretach w warunkach domowych.
Bez światła to wiele nie zrobisz... Albo doświetlić, albo użyć materiału o wyższej czułości, albo związać osobę portretowaną (żeby się nie ruszała) i naświetlać wspomnianą sekundę