Epson 4990 do 4x5 cala - szybki test
Moderatorzy: rbit9n, zladygin, Michał Kowalski, Jerzy
No, ale jakby rynek był porządny i byliby klienci, to można byłoby nawet LF robić, jeśliby chcieli. I wtedy i by się zwracało i zyskiwało jeszcze. Na materiały, na następy sprzęt. Nawet ten z najwyższej półki.
Ale każdy zna realia w Polsce.
Ale każdy zna realia w Polsce.
"Mów mądrze do głupca, a nazwie cię idiotą."
Gadu-Gadu: 6128949
Gadu-Gadu: 6128949
Twoje stwierdzenie jest słuszne JEDYNIE w granicach wyznaczonych Odrą, Nysą i Bugiem...:)Persi pisze:wszystko fajnie kolego ale jakbyś miał robić zdjęcia za kasę to byś zbankrutował na analogu...
Miliony profesjonalistów zyje swietnie i robia za gigantyczne pieniadze nadal sesje na wielkim formacie. Ba! Oni robią testy cyframi po tysiace dolarow, aby na końcu walnąć fotę na Polaroid 55 :) i moczyc negatyw w wiadrze :)
Jak wspomnieli koledzy - rynek nie istnieje, a każdy amator co się szarpnie na 400D robi śluby i sesje dla sieciówek i jeszcze dobija ten rynek :)
Co innego sfera artu.... tutaj rowniez można sie utrzymac, ale w USA :) Tam jest wielki szacunek dla starych metod, dla których fotografia na kliszy jest nowoscia, a co dopiero cyfra :)
Kolodion, ferrotypia, guma itp.. wielkie ceny w galeriach.
No, ale to mżonki... tutaj.
Brzmi to jak "Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma".
W Stanach owszem jest duzy szacunek dla starych metod i dla fotografii artystycznej. Ale to zaczyna się od szacunku ze strony fotografujących. Oni przede wszystkim dźwigają ciężar dostarczania prac wymagajacych szacunku, żyją poniżej swej sredniej, jeżdżą rozklekotanymi samochodami, wiekszośc żyje na głuchej prowincji bo taniej, ale nie narzekają że filmy czy sprzęt drogie, i w ogóle że coś jest niemozliwe. Nawet jak się pójdzie na zwykły jarmark rzemiosła (craft show) to zawsze jest kilka stoisk z odbitkami na poziomie nie odbiegającym dużo od tych w galeriach NY.
Nigdy nie widziałem aby w USA czy Kanadzie ktoś pokazywał wygięte, nie oprawione, nie skończone zdjęcia z kurzem (kilka przykładów znajdziecie nawet w galerii tu na Korex) ale za to z gadką na temat wyższości art jak to się zdarza w kraju. Oczywiście nie chcę uogólniać, dużo też się zmienia ostatnio, i jest sporo wyjatków. Ale wciąż za mało i za krótko aby istniał rynek, który do egzystencji potrzebuje stałego dopływu odpowiedniej ilości i jakości towaru.
Tak że trzeba zacząć od siebie. Nie ma próżni, jak są wartościowe prace a rzeczywiście nie ma rynku w Polsce to co im szkodzi być na innych rynkach. Jak są na prawdę dobre to nie będzie problemu, galerie i agenci chcą zarabiać a klienci kupować.
W Stanach owszem jest duzy szacunek dla starych metod i dla fotografii artystycznej. Ale to zaczyna się od szacunku ze strony fotografujących. Oni przede wszystkim dźwigają ciężar dostarczania prac wymagajacych szacunku, żyją poniżej swej sredniej, jeżdżą rozklekotanymi samochodami, wiekszośc żyje na głuchej prowincji bo taniej, ale nie narzekają że filmy czy sprzęt drogie, i w ogóle że coś jest niemozliwe. Nawet jak się pójdzie na zwykły jarmark rzemiosła (craft show) to zawsze jest kilka stoisk z odbitkami na poziomie nie odbiegającym dużo od tych w galeriach NY.
Nigdy nie widziałem aby w USA czy Kanadzie ktoś pokazywał wygięte, nie oprawione, nie skończone zdjęcia z kurzem (kilka przykładów znajdziecie nawet w galerii tu na Korex) ale za to z gadką na temat wyższości art jak to się zdarza w kraju. Oczywiście nie chcę uogólniać, dużo też się zmienia ostatnio, i jest sporo wyjatków. Ale wciąż za mało i za krótko aby istniał rynek, który do egzystencji potrzebuje stałego dopływu odpowiedniej ilości i jakości towaru.
Tak że trzeba zacząć od siebie. Nie ma próżni, jak są wartościowe prace a rzeczywiście nie ma rynku w Polsce to co im szkodzi być na innych rynkach. Jak są na prawdę dobre to nie będzie problemu, galerie i agenci chcą zarabiać a klienci kupować.
W sumie to potwierdziłeś przytoczone przez siebie przysłowie tym wpisem :)
Pod wszystkim, co ja napisałem kryje się właśnie to wszystko co napisałeś Ty :) Pasjonaci z szacunkiem do materiału i własnej pracy budują ogólny wizerunek fotografii jako sztuki, medium itp itd...
Ostatnie zdanie jednak, jak sam wiesz, upraszcza zbytnio sprawę w Polsce. Zbiór naczyń powiązanych musi współdziałać aby się to nie wylało. Jak na razie jesteśmy w pierwszym garnku...
Pod wszystkim, co ja napisałem kryje się właśnie to wszystko co napisałeś Ty :) Pasjonaci z szacunkiem do materiału i własnej pracy budują ogólny wizerunek fotografii jako sztuki, medium itp itd...
Ostatnie zdanie jednak, jak sam wiesz, upraszcza zbytnio sprawę w Polsce. Zbiór naczyń powiązanych musi współdziałać aby się to nie wylało. Jak na razie jesteśmy w pierwszym garnku...
Akurat moje ostatnie zdanie (może niejasno sformułowane) odnosiło się do zagranicznych rynków, tzn. jeżeli są na prawdę dobre prace w Polsce a nie ma na nie miejscowego rynku to bez większych problemów mogą być sprzedawane na innym rynku. Dla amerykańskiej galerii liczą się dobra sprzedajaca się odbitka i pieniądze a nie miejsce powstania fotografii.
Oczywiście że upraszczam, zdaję sobie sprawę że problem jest złożony. Odpowiadam tu na ogólnikowe sformułowania typu "nie ma rynku w Polsce", "realia w Polsce" które też są dużym uproszczeniem, a często wydaje mi się są wygodną wymówką czy usprawiedliwieniem własnych problemów.
Wracając do tematu. Nie mam dużego doświadczenia w skanerach Epson, spędziłem jedynie trochę czasu (nie pamiętam modelu Epsona, został w domu, chyba model poprzedzajacy 4990) testując czy raczej ucząc się na czarno białym negatywie 4x5. Używałem programu Epsona oraz SilverFast, po jednym dniu byłem przekonany do SilverFast który dawał mi większą kontrolę i jak by klarowniejszy scan, ale to oczywiście może to być subiektywne odczucie. Zwłaszcza że SilverFast ogólnie cieszy się lepszą opinią i jest więcej używany do negatywów. Ogólna opinia o 4990 jest bardzo dobra, podobno dla 4x5 nie ma praktycznie widocznej różnicy pomiędzy tym modelem a V700/V750. Większe różnice powoduje zazwyczaj skanujący i sposób uzycia oprogramowania.
Oczywiście że upraszczam, zdaję sobie sprawę że problem jest złożony. Odpowiadam tu na ogólnikowe sformułowania typu "nie ma rynku w Polsce", "realia w Polsce" które też są dużym uproszczeniem, a często wydaje mi się są wygodną wymówką czy usprawiedliwieniem własnych problemów.
Wracając do tematu. Nie mam dużego doświadczenia w skanerach Epson, spędziłem jedynie trochę czasu (nie pamiętam modelu Epsona, został w domu, chyba model poprzedzajacy 4990) testując czy raczej ucząc się na czarno białym negatywie 4x5. Używałem programu Epsona oraz SilverFast, po jednym dniu byłem przekonany do SilverFast który dawał mi większą kontrolę i jak by klarowniejszy scan, ale to oczywiście może to być subiektywne odczucie. Zwłaszcza że SilverFast ogólnie cieszy się lepszą opinią i jest więcej używany do negatywów. Ogólna opinia o 4990 jest bardzo dobra, podobno dla 4x5 nie ma praktycznie widocznej różnicy pomiędzy tym modelem a V700/V750. Większe różnice powoduje zazwyczaj skanujący i sposób uzycia oprogramowania.
Skanując 35mm, 120- Epsonem 4990 czy 4490 nie da się zobaczyć większej rużnicy robiłem skany do powiększeń 12"x16" pliki TIF 30MB 300dpi, nie ma takrze przepaści pomiędzy epsonem V700, nikonem super coolscan 9000 ED a wyżej wymienionymi, zakup 4490 do skanowania małego obrazka i średniego formatu nie rozczaruje nawet zawansowanego amatora, nie skanuje 4x5" a szkoda!
oj da się, uwierz mi , że różnica jest naprawdę spora - szczególnie w małym obrazku. Też nie chciało mi się wierzyć dopóki nie zobaczyłem tej samej klatki zeskanowanej obydwoma skanerami. Pytanie jeszcze: co dla kogo stanowi tą "różnicę".Sebastian pisze:Skanując 35mm, 120- Epsonem 4990 czy 4490 nie da się zobaczyć większej rużnicy ...
Skoro taka jakość jest wymagana to proszę bardzo nie zniechęcam do zakupów.
Ale bez jaj nie odróżnicie na fotografii 12x16 (skanu ze slajdu 35mm TIF 30mb 300dpi) i nikt nie będzie w stanie powiedzieć czy to był 4490 czy 4990 jeśli dwie znajdą się obok siebie! Różnica między nimi to tylko w 0.6 D max
Ale bez jaj nie odróżnicie na fotografii 12x16 (skanu ze slajdu 35mm TIF 30mb 300dpi) i nikt nie będzie w stanie powiedzieć czy to był 4490 czy 4990 jeśli dwie znajdą się obok siebie! Różnica między nimi to tylko w 0.6 D max
Sebastian - pozwolę sobie sie nie zgodzić z Twoja opinia. Skanuje na LS-9000 od kilku lat. Zarówno 35mm, jak i 120. Różnica jest i to naprawdę spora. Oczywiście najbardziej ją widać na małym obrazku. I jest to moim zdaniem różnica... kolosalna. Mniej widoczna na 6x6, ale też jest.
Dotyczy to zarówno BW (tutaj roznica jest mniejsza), jak i koloru, gdzie nabardziej skanery zbliżają się do siebie.
Dotyczy to zarówno BW (tutaj roznica jest mniejsza), jak i koloru, gdzie nabardziej skanery zbliżają się do siebie.