J.A., zgadza się ale koszty wejściowe sprzętu o wiele wyższe. No i negatyw też trzeba dać do wywołania. Mnie uczono jednak od negatywu. Ale ja jestem z "pyrlandii", a tu zawsze stawiano na pracę od podstaw.
Ty się tak nie rozpędzaj bo Ci szybko przejdzie. najpierw opanuj wywoływanie filmu czarno-białego. ładowanie do koreksu, przygotowanie odczynników, wywołanie i analiza efektów. Na początek film mała wymagający i taki sam wywoływacz. najlepiej z tych tańszych bo niekoniecznie od razu będziesz wniebowzięty Koledzy doradźcie zestaw na początek. Aha, ten koreks co wyżej to oczywiście nowy? Cena sklepowa jak widzę. I te kuwety zdecydowanie za duże na początek, sporo chemii trzeba wlać, a chyba nie chcesz wystartować z nauką na papierze 24X30? Wystarczy 13X18 na początek.
powalos
Ja wiem czy koszty większe?
Na pewno więcej z tym zachodu na dzień dobry. Organizacja tymczasowej ciemni, to wyzwanie.
Film można oddać do wywołania (po koleżeńsku, lub komercyjnie), do ciemni też można się umówić.
Wydaje mi się, że droga poprzez ciemnię kogoś już działającego jest lepsza. Daje szansę na uniknięcie rozczarowania i pokazuje to hobby w całości. PhiLiXer
C41 jest ciut łatwiejsze od E6, mniejszy rygor temperaturowy.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Dorzuć do kosztów jeszcze jeden najtańszy jaki znajdziesz film, pewnie fomę. Nawet nie próbuj go naświetlać, tylko prosto z pudełka nawiń do koreksu. Najpierw patrząc na to, potem z zamkniętymi oczami. Dopiero jak będzie ci to bezproblemowo wychodziło spróbuj nawinąć naświetlony film i wywołać. W ciemni wszystko jest jakieś trudniejsze niż poza ciemnią, a z zamkniętymi oczami. I film jakoś bardziej lubi się wichrować jak jest naświetlony, czy inne niespodzianki robić. A zobaczenie paluchów czy zadrapań na twoich najlepszych zdjęciach w życiu (bo przecież z rolki wszystkie nimi są, póki nie wywołasz. A jak wywołasz to się jakieś takie zwykłe okazują) może odstraszyć od samodzielnego wołania.
A, no i zależy ile chcesz wołać, jeśli chodzi o koreks. Ja na przykład wołam w ID-11 1+1, policzyłem sobie tak w miarę na oko, że po mniej więcej 80 napełnieniach koreksu zwróci mi się różnica między jobo a patersonem. No to kupiłem jobo. Bo podobno pod każdym względem lepszy, bardziej ekonomiczny - czyli bardziej ekologiczny, a na dłuższą metę może się opłacić.
Vitlich pisze: ↑16 kwie 2021, 15:43
Dopiero jak będzie ci to bezproblemowo wychodziło spróbuj nawinąć naświetlony film i wywołać.
Niby łatwo się nauczyć ładowania film do koreksu, ale znałem całkiem dobrego fotoamatora, który tej umiejętności nie opanował przez kilka lat przez które miałem z nim kontakt - w pełnej ciemności tracił zdolności manualne (koreks z taśmą i taki z dolną płaszczyzny szpuli z rowkami, górna gładką).
Kuwety kupiłbym poza tym do każdego formatu jaki chcesz odbijać - w dokładnie tym rozmiarze co odbitka. Same kuwety są dość tanie i będą na lata. Marnowanie chemii na robienie 13x18 w kuwecie 30x40 będzie takie, że po miesiącu się zdziwisz ile w ten sposób wydałeś na chemię.
aka, A no, ja ostatnio pierwszy raz sam wołałem 120 - w pokoju na testowej fomie szło gładko, a w ciemni spędziłem pół godziny i jeszcze na jednym zdjęciu uszkodziłem emulsję, bo rozbiegówka okazała się krótsza niż się spodziewałem . Teraz już wiem ile mogę chwytać.
Kuwety oczywiście nie w rozmiarze odbitki, tylko o numer większe. Do współczesnego 10x15 jeszcze 13x18 jest za ciasne (chociaż da się). I do wkładania filmów rękaw ciemniowy bardzo polecam, chociaż nie każdy lubi. A, i jeszcze radziecka walizkowa UPA jest całkiem fajna na początek, a złożona zajmuje mało miejsca. Znaczy, to powiększalnik jest.
A no tak. Jak nawijałem pierwszy raz na jobo fim 135 nawijany w aparacie na "odwyrtkę" - odwrotnie niż na szpuli w kasecie to skończyło się powrotem do kasety i do Kaisera. Warto się zapoznać ze sposobem by pelovsky gdzieś tam w wątku na forum - działa na szpulach jobo jak ta lala!
PPaweł pisze: ↑16 kwie 2021, 16:06
Kuwety oczywiście nie w rozmiarze odbitki, tylko o numer większe.
ale czemu większe? Przynajmniej te które mam mają wymiary dna o 2 cm większe, niż papier, a ścianki pod kątem rozwartym względem dna - w kuwecie 30x40 mieści się idealnie 30x40, w kuwecie 18x24 - 18x24, da się majtać kuwetą bez problemu. A każdy kolejny rozmiar kuwety, zakładając że chcesz zachować taką samą wysokość płynu, wymaga około 2 razy większej objętości. Czyste marnotrastwo, które boli i kieszeń, i planetę.