apphex pisze: ↑02 mar 2019, 16:46
Nie przekonuje mnie jakoś kwadrat.
I mówi to ten który piastuje Hasselka
"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi."
Terry Pratchett – Maskarada
mrek pisze: ↑04 mar 2021, 10:02
A ja lubię być inny...
Próbowałem dalmierzy i dobrych kompaktów ale większy format, to jednak większy jest, że tak filozoficznie zauważę (-:
Bycie „innym” ma swoje plusy. Obcy ludzie lepiej reagują, gdy fotografuje się ich czymś dziwacznym (w ich ocenie), dwururkami, oldskulowymi średnikami etc. Jak wyciągasz kompakta i ładujesz z biodra, a przyuważą, to już masz łatkę zboczeńca, a Rolleiflexa możesz podstawić pod nos i jeszcze się uśmiechną.
Mimo wszystko jednak, jako zdeklarowany leń i obibok, wolę wygodę. Z małego obrazka potrafię wyciągnąć zadowalający mnie efekt, a całodniowa włóczęga ze średnikiem zwykle zmienia się w pewnej chwili w drogę krzyżową. Ponadto, jeśli mam więcej niż jeden obiektyw to zaczynają się kombinacje, a kombinacje to stracone okazje. Chodzę wiec z jednym i jestem szczęśliwy.
dak, co to jest ten pleśniak? Stary zasyfiały obiektyw?
"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi."
Terry Pratchett – Maskarada
Imperitus pisze: ↑04 mar 2021, 12:04
co to jest ten pleśniak? Stary zasyfiały obiektyw?
To stary aparat z epoki metalu, skóry i smarów organicznych, który spędził wystarczająco dużo czasu w wilgotnym miejscu, aby te okleiny i smary przesiąknęły charakterystycznym smrodkiem. Kupujemy go, bo bardzo zależy nam na tym konkretnym modelu, albo dlatego, że jest tani. Pleśniakowi pasuje zafundować wymianę rzeczonych oklein i smarów, aby nie drażnił nozdrzy unoszony do oka. Obiektyw też może się znaleźć w tej kategorii.
Edit: Czasem kupujemy pleśniaka zupełnie nieświadomie, gdy sprzedawca, zapewniając o sprawności sprzętu, zapomina jednocześnie dodać, że wyciągnął go z piwnicy po pięćdziesięciu latach, bywa że nie swojej piwnicy.
dak, niezgorsze określenie. Ale ja tam osobiście kocham ten zapach, nawet jeżeli to znak obecności grzybka
"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi."
Terry Pratchett – Maskarada
Imperitus pisze: ↑04 mar 2021, 16:23dak, niezgorsze określenie. Ale ja tam osobiście kocham ten zapach, nawet jeżeli to znak obecności grzybka
Niestety zapach jest najmniejszym z problemów pleśniaka. Grzyb łatwo się roznosi i może zainfekować sprzęt, który trzymasz w tym samym miejscu (o wpływie na zdrowie użytkownika nie wspominając). Moje aparaty (poza Bronią, bo ta pachniała nowością) od razu po zakupie poszły na pełne CLA z wymianą (poza smarami) gąbek, tasiemek i wszystkiego, co było podejrzane. Okładziny wymieniałem we własnym zakresie. Taki zabieg to pewność nie tylko prawidłowego funkcjonowania sprzętu, ale i bezpieczeństwa.
dak, znam problem grzybka ale tego który żyje na książkach. Ponad połowa moich "znalezisk" zanim trafiła na półkę przeszła profesjonalną dezynfekcję w książnicy. Z papierem i skórą jest ten problem że bakterie i grzyby które na nich żyją bywają bardzo paskudne. Znajoma pani konserwator miała nieciekawą infekcję nosa spowodowaną gronkowcem złocistym który żył sobie na inkunabule.
"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi."
Terry Pratchett – Maskarada
Imperitus pisze: ↑04 mar 2021, 11:20
Znajoma pani konserwator miała nieciekawą infekcję nosa spowodowaną gronkowcem złocistym który żył sobie na inkunabule.
Panie, co Pan z jakimś katarem, ja to żem czytał o takim inkunabule, co się od niego robiły czarne palce i języki, a potem się umierało
Imperitus pisze: ↑04 mar 2021, 18:07
Znajoma pani konserwator miała nieciekawą infekcję nosa spowodowaną gronkowcem złocistym który żył sobie na inkunabule.
Jestem w grupie podwyższonego ryzyka, ponieważ należę do wąchających książki.
Imperitus pisze: ↑04 mar 2021, 18:07
Znajoma pani konserwator miała nieciekawą infekcję nosa spowodowaną gronkowcem złocistym który żył sobie na inkunabule.
jak robiliśmy na mikrobiologii na trzecim roku wymazy i posiewy z własnych gardeł, to na dwadzieścia osób z naszych czterech grup studenckich, tylko trzy nie były nosicielami Staphylococcus aureus i tak to mniej więcej statystycznie wygląda.
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
rbit9n, ja tylko powtarzam to co ona mi powiedziała. Konserwator zna się na medycynie tylko na tyle żeby się za szybko nie zabić
"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi."
Terry Pratchett – Maskarada
nie no, wiadomo. S. aureus jest często odpowiedzialny za zakażenia szpitalne, tylko że wtedy mamy do czynienia ze szczepami antybiotykooopornymi, które faktycznie sieją postrach i panikę.
dak pisze: ↑04 mar 2021, 12:24
To stary aparat z epoki metalu, skóry i smarów organicznych, który spędził wystarczająco dużo czasu w wilgotnym miejscu, aby te okleiny i smary przesiąknęły charakterystycznym smrodkiem.
raz kupiłem takiego Hai-Ou 203, od jakiegoś chińczyka z południowej dzielnicy. oprócz wymiany i naprawy, zafundowałem mu w pracy kąpiel w UV-C. nawet przestał po tym śmierdzieć.
a, i raz kupiłem używaną torbę tamrac, która lekko stęchła. po tygodniu na balkonie względnie wywietrzała i można używać bez obawień.
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore