
Ponieważ wiem dobrze jak wyglądają przeleżane diapozytywy i to o całe eony doskonalsze (typu PROVIA czy VELVIA), a jednocześnie obiło mi się o uszy, że można taki diapozytyw wołać jak czarno-biały negatyw, pomyślałem, że to właściwa droga. Wyobrażałem sobie to tak, że istnieje jakis trick, który po zredukowaniu naświetlonych halogenków srebra i wypłukaniu nienaświetlonych, pozwala również usunąć z emulsji warstwy barwnikowe i efekt końcowy jest zbliżony do zwykłego negatywu cz.b. Ale po przeczytaniu TEGO wątku, cała radocha i entuzjazm uleciały jak sen jaki złoty

No i zagwozdka - który wariant da lepsze efekty po zeskanowaniu do obrazu cz.b. - czy mało czytelny negatyw (jak u kolegi Alpetrusa), czy niemiłosiernie zadymiony "kolorowy" slajd, ktoś podpowie?