Warsztat? Jaki warsztat? Wkladasz negatyw do powiekszalnika, kladziesz papier na maskownice, machasz lapkami, przenosisz papier do kuwety i gotowe.
Moze nie powinienem kontynuowac tego watku, bo niebezpiecznie dotyka on tematow, czy tez zachowan o jakich doroslym facetom nie wypada gadac. Jednak ilekroc ide do galerii, czy otwieram polskie czasopismo coraz czesciej ogarnia mnie totalne niezrozumienie i niechec do dalszego zajmowania sie fotografia. Pocieszajace jest jedynie fakt, ze to uczucie natychmiast znika kiedy wezme do reki anglojezyczny magazyn w stylu BW, czy Focus i widze inny swiat fotografii, bez pseudoartystycznego belkotu, z wspaniala trescia i wysmakowana, nieprzeladowana forma. Niestety wydaje sie tak odlegly i nierealny, ze ponownie dopada mnie rozgoryczenie. Brakuje mi jakiejs tworczej grupy, ktora spotykalaby sie na zywo i zyla fotografia. Takiej w stylu Magnum czy f64. Bez piwa, bezsensownych uprzejmosci i pieprzenia co jest lepsze Nikon czy Canon.
Powaznie. Nie chce mi sie robic zdjec. Niestety, a moze stety nie pamietam juz czasu, zebym ich nie robil, wiec w podswiadomym przymusie wychodze w weekend z aparatem na dwor. Niekiedy walcze ze soba i zostaje w domu, jednak w niedziele wieczorem mam z tego powodu strasznego kaca moralnego.
Pisac dalej, czy przynudzam?
--
K.
http://keek.ovh.org