w zeszłym roku robiłem taką panoramę w Tatrach :
Dolina Pięciu Stawów / Five Ponds Valley by Blanc Negre, on Flickr
nie pamiętam czym kleiłem albo PS albo PTgui
Panoramy analogowe
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Pozdrawiam
tomograf
----------------
* Bronica SQ-Ai * Polaroid Land 250 * 18x24 Curt Bentzin Gorlitz * Kiev 88 * Kiev 60*
--------------------------------------------
www.tomograf.wordpress.com
tomograf
----------------
* Bronica SQ-Ai * Polaroid Land 250 * 18x24 Curt Bentzin Gorlitz * Kiev 88 * Kiev 60*
--------------------------------------------
www.tomograf.wordpress.com
Technika cyfrowa dość poważnie zabiła fotografię panoramową, która w USA była takim szczególnym działem, jeśli poszukacie to powinny być jeszcze ich strony www z czasów czysto analogowych. Ci wielbiciele tego gatunku używali zazwyczaj specjalnie skonstruowanych aparatów, około 18 lat temu miałam okazję widzieć takie cudo w rękach nieżyjacego już niestety Petera Pfersica, który gościł w Polsce i nocował u znajomych, szkoda że ja wtedy początkowałam w fotografii. Ten aparat Pfersica robił zdjecie o kącie widzenia ok. 400 stopni! Nie, to nie pomyłka! Na jednym zdjęciu po lewej stronie widać przód nadjeżdżającego auta, po prawej jego tył. To czysta technika fotografii panoramicznej, chyba w tym ujęciu nie do uzyskania techniką cyfrową. Wszystkie inne metody uzyskania panoramy przez skaładanie to coś troszkę innego, niezależnie czy robione techniką cyfrową czy analogową. Ale ostatecznie liczy się efekt końcowy, widziałam kiedyś bardzo ładną panoramę złożoną z 4 zdjęć, które nie były sklejane w jedną całość, a po prostu eksponowane razem ze sobą z oddzielającą je ramką grubości pół centymetra - wcale to nie raziło.
To pomyłka ;) jeżeli rzeczywiście robił 400 stopni, to znaczy że po jednej i po drugiej stronie było widać nałożony na siebie przód i tył auta
Takie układanie zdjęć w panoramiczną mozaikę z ramkami ma swój straszny urok, ostatnio się w to bawię, ale nie stać mnie aż na tyle wkładów do polaroida, żeby efekt był taki, jak u Davida Hockneya ;)
Takie układanie zdjęć w panoramiczną mozaikę z ramkami ma swój straszny urok, ostatnio się w to bawię, ale nie stać mnie aż na tyle wkładów do polaroida, żeby efekt był taki, jak u Davida Hockneya ;)
Mic się nie nakładało. Po prostu jak się zapewne domyślasz, aparat na statywie wykonywał obrót o 400 stopni, migawka w postaci szczelinki naświetlała film, który synchronicznie z obrotem kamery przesuwany był w odwrotnym kierunku. (szybkość jego przesuwu limituje rozmiar klatki). To jest dość skomplikowany mechanizm, ale elektronika pomaga. Autor zdjęcia jeśli nie chciał być na nim uwidoczniony to musiał przechodzić za kamreą w kółko - obrót nie był błyskawiczny - taki jak w ruskich Horyzontach. Mam gdzieś pocztówkę wydrukowaną z takiego zdjęcia, jak znajdę i zeskanuję, to ją tu wkleję. Ale fotografia panoramiczna w jakimkolwiek wykonaniu (byle nie rybim okiem) jest interesująca, mnie zawsze się podoba, ale nigdy się tym nie usiłowałam zająć.msierak pisze:jeżeli rzeczywiście robił 400 stopni, to znaczy że po jednej i po drugiej stronie było widać nałożony na siebie przód i tył auta
-
- -#
- Posty: 198
- Rejestracja: 13 gru 2011, 11:23
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
zrobiłem sobie taki aparat
witamJoan pisze:Mic się nie nakładało. Po prostu jak się zapewne domyślasz, aparat na statywie wykonywał obrót o 400 stopni, migawka w postaci szczelinki naświetlała film, który synchronicznie z obrotem kamery przesuwany był w odwrotnym kierunku. (szybkość jego przesuwu limituje rozmiar klatki). To jest dość skomplikowany mechanizm, ale elektronika pomaga. Autor zdjęcia jeśli nie chciał być na nim uwidoczniony to musiał przechodzić za kamreą w kółko - obrót nie był błyskawiczny - taki jak w ruskich Horyzontach. Mam gdzieś pocztówkę wydrukowaną z takiego zdjęcia, jak znajdę i zeskanuję, to ją tu wkleję. Ale fotografia panoramiczna w jakimkolwiek wykonaniu (byle nie rybim okiem) jest interesująca, mnie zawsze się podoba, ale nigdy się tym nie usiłowałam zająć.msierak pisze:jeżeli rzeczywiście robił 400 stopni, to znaczy że po jednej i po drugiej stronie było widać nałożony na siebie przód i tył auta
Na wstępie napiszę , że nie było mnie na tym forum z dwa lata , aż zapomniałem loginu i oto jestem ponownie pod innym.
serdecznie witam ponownie
Przemek Namieciński
Co do analogowej fotografii panoramicznej przerabiałem temat dogłębnie pod wpływem panoram czeskiego fotografa Saudka.
Stworzyłem sobie taki aparat działający na zasadach opisanego powyżej tyle, że udała mi się taka innowacja, że mój robił jedną wielką klatkę na całym średnioformatowym negatywie wykonując przy tym 5,5 obrotu obiektywem dookoła własnej osi czyli miałem 5,5 * 360 stopni.
mogłem się sfotografować 5,5 raza na jednej klatce a jak chodziłem w kierunku obrotu obiektywu to się fajnie rozciągałem.
Jak chciałem zniknąć musiałem czmychać pod statyw.
Konstrukcja była prosta choć zanim ją wymyśliłem pozwoliła mi długi okres odciągać uwagę od codziennych problemów.
zaraziłem tym dwie osoby, jedna zbudowała taki aparat nawet z Lego.
Zrobiłem dwa takie aparaty , oba na średni format, jeden otworkowy , drugi z obiektywem od Zorki 35mm który jak się okazało krył średni format a to za sprawą tego, że naświetlanie było szczeliną więc można było wykorzystać całą przekątną okrągłego pola krycia obiektywu (ok 55mm).
Otworkowy taki aparat to banał w postaci dwóch puszek pomalowanych na czarno.
W większej, zewnętrznej jest otworek a przed nim co jest kluczowe i na co wpadłem po tygodniach testów lustro pod kątem 45 stopni, najlepiej takie z srebrem na wierzchu jak w lustrzance.
Dzięki temu obraz nie będzie poruszony bo podczas obrotu nijako będziemy się cofali ( przekładając na zwykły aparat) a nie ruszali obiektywem na boki.
Środkowa puszka jest oklejona negatywem a na wierzchniej płaskiej części musi mieć mechanizm obracający puszką zewnętrzną, ja wykorzystałem zegarek "jajko"
do pieczenia ciasta.
Obracał mi puszką 360 stopni w równo godzinę po czym dzwonił i wiedziałem , ze już cyknąłem ; )
Drugi aparat był z silnikiem do grilowania i obracał się szybko bo miał obiektyw tak więc mogłem dokumentować rodzinę przy wigilijnym stole wręcz reportersko.
kluczowe przy drugim było nawijanie i zwianie negatywy tak aby robił wszystko ( caly negatyw średnioformatowy) jedną klatką ale rozpiszę się o tym może innym razem o ile to kogoś zainteresuje.
A , że kogoś to interesuje mnie szalenie cieszy bo ja to robiłem z 8 lat temu a jak zaczęły być dostępne te wszystkie programy do łączenia panoram przygasłem.
wiem , że były takie amerykańskie aparaty , ponoć cholernie drogie, nigdy na oczy nie widziałem.
dobrego światła
www.swiatloczuli.org
www.swiatloczuli.org