Z kartą może być podobnie. Zrobisz cały reportaż na jednej i potem nie zgrasz zdjęć.
Pytasz ile razy się tak zdażyło? Mi nigdy, podobnie jak nigdy nie wyjąłem z koreksu filmu "z wysypką",
W obu przypadkach zapewne dla tego, że na nośnikach nie oszczędzam.
Foma z wysypką
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Foma z wysypką
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Foma z wysypką
Pod warunkiem, że cały film to ważny dla rodziny portret. Zazwyczaj jest to kilka zdjęć, reszta to zwyczajowe strzały.Fredrixxon pisze: ↑11 lip 2023, 21:22 2-3 powtórzenia i foma wychodzi 2-3 razy drożej, czyli jak za kodaka :)
_________________
Łatwe nie cieszy
Łatwe nie cieszy
Foma z wysypką
Wiadomo, że jak się robi coś na poważnie, a zwłaszcza zawodowo, to nie ma co robić dziadowskich oszczędności na materiałach. Natomiast no nie da się ukryć, że współczesny nośnik elektroniczny jest znacznie mniej narażony na nieodwracalne zniszczenie danych, niż film fotograficzny. I przypadkowe, i umyślne. Film wystarczy wyjąć z kasety i po sprawie, do zniszczenia karty trzeba się trochę przyłożyć. Mogą się też wydarzyć różnie nieodwracalne awarie w ciemni, co w fotografii cyfrowej nie występuje w ogóle. Do tego fotografia cyfrowa pozwala na bieżąco sprawdzać, czy nie uszkodził się sprzęt, a w fotografii analogowej sporo awarii nie da się wykryć, dopóki nie skończy się zdjęć i nie wyjmie filmu, albo nawet dopiero wywoła.
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Foma z wysypką
Mi też. Chociaż znam jedną (JEDNĄ) osobę, której się to przytrafiło. A ileż to na tym forum jest postów z prośbą o radę i pomoc z powodu pomyłki podczas wywoływania filmu "bo to ważne zdjęcia"? Jest cały dział o tym.
Jestem entuzjastą fotografowania klasycznego, sprawia mi to wielką przyjemność ale ważne zdjęcia wolę robić na cyfrowo. Zbyt dużo jest w metodzie klasycznej niuansów, zbyt dużo momentów wrażliwych bym mógł sobie pozwolić na ryzyko.
Druga sprawa to jakość. Wyszliśmy już dawno z okresu przejściowego, kiedy powszechnie akceptowana była jakość nośników analogowych. Momentem przełomowym było przekroczenie przez przetworniki obrazu granicy 8 megapikseli i upowszechnieniem się lustrzanek z formatem APS-C i 4/3. Nikt nawet nie spojrzy, nie mówiąc już o zapłaceniu za zdjęcia z nośników analogowych (barwnych, rzecz oczywista, bo o monochromatycznych to nawet nie ma co wspominać). Nie ta jakość odwzorowania barw, nie ta rozdzielczość, nie ta ostrość. No i koszty! Miałem zlecenie na zdjęcia do albumu krajoznawczego. Trzeba było objeździć pewien teren w różnych porach dnia, roku. Umyśliłem sobie, że zrobię to na slajdach (wtedy jeszcze były akceptowane przez wydawnictwa), ale jak skalkulowałem koszty materiałowe, koszty obróbki i porównałem to do spodziewanego honorarium to wpadłem w czarną rozpacz - byłbym na dużym minusie. A jeszcze jakby, nie daj Boże, w labie coś mi sknocili (miałem przypadek, że mi slajdy skrosowali) to kaplica. Opłaciło mi się kupić aparat do zlecenia. Honorarium pokryło koszty, niby wyszedłem na zero, ale aparat i obiektywy mi zostały. Dysponując plikiem cyfrowym jestem w stanie osiągnąć każdy efekt znany w fotografii analogowej a nawet o wiele więcej. A dla odbiorcy, oglądającego nie ma znaczenia jak to było robione, na jakim negatywie, w jakim wywoływaczu, jaką techniką. Liczy się tylko efekt końcowy. Co z tego, że ze ślubu córki zrobię zdjęcia na super-hiper materiale, jeśli będzie o tym wiedziała i doceni to tylko ona? Nikogo nie będzie interesowało "jak" tylko "co widać".
Cały czas fotografuję na filmach, cały czas je obrabiam, ale tylko dla siebie, dla osobistej przyjemności, bo innego sensu w tym nie widzę. Uważam, że fotografia klasyczna, "wywoływalna" to medium dla twórców i hipsterów. Ciekawostka. Jak klejenie szopek krakowskich, lepienie domków góralskich z zapałek i inne tego typu "zboczenia". Dla siebie i garstki znających się na rzeczy owszem, ale nic poza tym.
Ja wiem, że obruszycie się na mnie, może nawet u wielu to co napisałem wywoła gniew, ale taka jest niestety prawda. Fotografia klasyczna, analogowa, "wywoływalna" jak ją wcześniej określiłem, jest pieśnią przeszłości. I nic na to nie można poradzić.
Oto głos rozsądku. Nawet z utopionych w jeziorze aparatów odzyskiwano zdjęcia. https://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/us ... ci/5lrz3tnPPaweł pisze: ↑12 lip 2023, 12:34 Wiadomo, że jak się robi coś na poważnie, a zwłaszcza zawodowo, to nie ma co robić dziadowskich oszczędności na materiałach. Natomiast no nie da się ukryć, że współczesny nośnik elektroniczny jest znacznie mniej narażony na nieodwracalne zniszczenie danych, niż film fotograficzny. I przypadkowe, i umyślne. Film wystarczy wyjąć z kasety i po sprawie, do zniszczenia karty trzeba się trochę przyłożyć. Mogą się też wydarzyć różnie nieodwracalne awarie w ciemni, co w fotografii cyfrowej nie występuje w ogóle. Do tego fotografia cyfrowa pozwala na bieżąco sprawdzać, czy nie uszkodził się sprzęt, a w fotografii analogowej sporo awarii nie da się wykryć, dopóki nie skończy się zdjęć i nie wyjmie filmu, albo nawet dopiero wywoła.
Lux mea lex
Foma z wysypką
Witam. U mnie podobnie- po śmierci żony, wróciłem do fotografii analogowej, nie dlatego, iż jest lepsza od cyfrowej, nie o pieniądze chodzi, ale dla zajętości czasu.
Foma z wysypką
2x w życiutechnik219 pisze: ↑12 lip 2023, 12:03Ile razy tak Ci się zdarzyło? Zawsze mogę mieć w zanadrzu drugą kartę a nawet trzecią. A o tym, że coś się na filmie spartoliło dowiesz się dopiero po wywołaniu![]()


Więcej sprzętu niż talentu 
Fotografia i filmowanie tradycyjne

Fotografia i filmowanie tradycyjne
Foma z wysypką
I to jest piękne, ten dreszczyk podczas wyjmowania filmu z koreksu...
_________________
Łatwe nie cieszy
Łatwe nie cieszy
Foma z wysypką
Nigdy nie czułem się hipsterem, ale od teraz chyba zacznętechnik219 pisze: ↑12 lip 2023, 15:00 Cały czas fotografuję na filmach, cały czas je obrabiam, ale tylko dla siebie, dla osobistej przyjemności, bo innego sensu w tym nie widzę. Uważam, że fotografia klasyczna, "wywoływalna" to medium dla twórców i hipsterów.

_________________
Łatwe nie cieszy
Łatwe nie cieszy
Foma z wysypką
No to ja chyba od czasu powstania mody na hipsterów byłem już bardzo starym hipsterem. Dawniej byłem po prostu fotoamatorem.miki11 pisze: ↑12 lip 2023, 23:31Nigdy nie czułem się hipsterem, ale od teraz chyba zacznętechnik219 pisze: ↑12 lip 2023, 15:00 Cały czas fotografuję na filmach, cały czas je obrabiam, ale tylko dla siebie, dla osobistej przyjemności, bo innego sensu w tym nie widzę. Uważam, że fotografia klasyczna, "wywoływalna" to medium dla twórców i hipsterów.![]()


Fan Pentax'a.