Co prawda nie jestem po chemii, ale wywołując cokolwiek w kuchni, trzymam żywność jak najdalej. Kolor postanowiłem wywoływać w łazience. Pojemniki do chemii fotograficznej mam oznaczone, nigdy nie przyszłoby mi do głowy by trzymać np. ogórki czy bigos w naczyniu po dwuchromianie, wodorosiarczanie, siarczanie hydroksylaminy czy TSSie.
(okazało się że na to ostatnie jestem tak swoją drogą uczulony).
Po wszystkim dokładnie wszystko szoruję, nawet zlew do którego idą potem brudne naczynia.
Za pierwszym razem nic się nie stanie, za drugim też nie, za trzecim pewnie też nic się nie stanie...po kilku latach takich praktyk czort wie. Myślę że etykietki ostrzegawcze na chemii po coś są. Uważać nie zaszkodzi by nie piszczeć potem na stare lata.
Nie wiem też co jest fajnego w chwaleniu się niedbalstwem i niechlujstwem, choć może i jestem mrukiem, którego nie śmieszy nawet sławny w internecie filmik pt "Jestem hardkorem"
