zakupy z usa.
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
W sprawie tego, skąd wziął się spadek przyrostu naturalnego, wszystko jest w zasadzie jasne. Dzięki tym nieprzydatnym socjologom, którzy się tylko pierdołami zajmujo i cienszko zarobione pienionszki podatników marnujo.
Masowy spadek rozrodczości pierwszy raz zanotowano w USA, w XX w., w czasach wprowadzenia państwa opiekuńczego (tzw. welfare state). Paradoksalnie, to, co dziś nazywamy dobrobytem, wywołało przemiany demograficzne będące groźnymi dla systemu emerytalnego, ale i państwa. Drugim czynnikiem były przemiany kulturowe wywołane kapitalizmem i laicyzacją (wywołaną częściowo także przez kapitalizm).
Bezpieczeństwo finansowe ze względu na zagwarantowaną opiekę zdrowotną i socjalną ze strony państwa sprawiły, że ludzie przestali inwestować w dzieci, które tradycyjnie były solidną polisą. Rodziców była tylko dwójka, a dzieciaków piątka albo siódemka. Dzieciaki wcześnie szły tam do roboty, nie tylko ze względu na czasy niechroniące dzieci przed wykorzystywaniem, ale także przez protestancki etos Amerykanów (badaniami nad tym zajmował się Max Weber). Dziecko zatem szybko przynosiło do domu pieniądze, no a w czasach starości pełniły rolę ZUS-u, tylko wielokrotnie bardziej wydajnego. Robiło się ich też dużo, bo opieka medyczna była gorsza, zgony małoletnich dzieci były dużo częstsze niż dziś, więc trzeba było ich narobić tyle, żeby zawsze ich kilkoro zostało. Jak państwo zaczęło gwarantować świadczenia opiekuńcze, emeryturę, to przestała być potrzebna inna polisa.
Popularyzacja antykoncepcji w połączeniu z możliwością koncentracji na karierze (co też było pochwalane - zbawienie zależne od tego jak pracujesz w życiu doczesnym to coś fundamentalnego w kulturze amerykańskiej), a nie na opiece nad dziećmi sprawiły, że decyzja o posiadaniu dzieci stała się decyzją mającą zupełnie inne motywacje, nazywa się je autotelicznymi. Posiadanie dziecka stało się jedynie przyjemnością.
W Polsce przebiegało to podobnie, jednak najważniejszy u nas był kapitalizm. W PRL nic nie było pewne - także to, kiedy będzie szynka w sklepie. Rozrodczość falowała w XX w., ale było to naturalne falowanie, np. boom urodzeniowy po wojnie. Liczba Polaków jednak stale rosła. Od początku lat 90' przyrost naturalny zaczął spadać, aż ustabilizował się gdzieś pośrodku lat 00'. Nie jest prawdą, że dzieci 'za komuny' rodziły się częściej, dlatego, że była większa stabilność. W pewnym sensie stabilność rzeczywiście była większa - przede wszystkim niewiele w życiu człowieka mogło się wydarzyć. Z drugiej strony jednak ludzie nie posiadali wiele - dzieci były dobrym zabezpieczeniem. Dzisiejsze życie nacechowane jest ryzykiem, pisze o tym wielu socjologów, przede wszystkim Bauman i Giddens. Ryzykiem wynikającym z mnogości wyborów właśnie. Człowiek zajęty kalkulowaniem ryzyka, nieustannym podejmowaniem kluczowych decyzji, nie będzie chętnie robił sobie dziecka. Stąd pomysły, by obywatelom wynagradzać posiadanie dzieci: becikowe, urlopy rodzicielskie, znizki podatkowe, itd. Mroczna prawda jest jednak taka, że Francja, państwo z najwyższym wskaźnikiem rozrodczości w Europie (2,0), będąc uznawaną za państwo super-opiekuńcze, jedynie utrzymuje swoją liczbę ludności, a to na dodatek za sprawą swoich afrykańskich imigrantów. 2,0 to średnia z wysokiej rozrodczości pośród przybyszów z Czarnego Kontynentu i niskiej wśród lokalsów. Aby państwo rosło, potrzebne jest min. 2,1. Poniżej 2,0 ma cała reszta Europy, włącznie z super-opiekuńczą Skandynawią, gdzie wszystkim żyje się bardzo wygodnie. Ludzie mnożą się na potęgę tam, gdzie dzieci są wciąż dobrą inwestycją, gdzie antykoncepcja nie jest bardzo popularna.
Brutalny wniosek - cała Europa będzie się już tylko kurczyć. Europa w sensie etnicznym, bo jedyny pomysł na ratowanie europejskiej demografii, to polityka otwarcia dla imigrantów z innych rejonów świata, gdzie ludzi mają za dużo, vide Chiny. Wiedzą to przywódcy wszystkich państw i taka przyszłość czeka ten kontynent. Dobry socjal może jedynie zahamować topnienie narodów lub łagodniej bilansować stosunek Europejczyków do przybyszów z innych kontynentów.
Masowy spadek rozrodczości pierwszy raz zanotowano w USA, w XX w., w czasach wprowadzenia państwa opiekuńczego (tzw. welfare state). Paradoksalnie, to, co dziś nazywamy dobrobytem, wywołało przemiany demograficzne będące groźnymi dla systemu emerytalnego, ale i państwa. Drugim czynnikiem były przemiany kulturowe wywołane kapitalizmem i laicyzacją (wywołaną częściowo także przez kapitalizm).
Bezpieczeństwo finansowe ze względu na zagwarantowaną opiekę zdrowotną i socjalną ze strony państwa sprawiły, że ludzie przestali inwestować w dzieci, które tradycyjnie były solidną polisą. Rodziców była tylko dwójka, a dzieciaków piątka albo siódemka. Dzieciaki wcześnie szły tam do roboty, nie tylko ze względu na czasy niechroniące dzieci przed wykorzystywaniem, ale także przez protestancki etos Amerykanów (badaniami nad tym zajmował się Max Weber). Dziecko zatem szybko przynosiło do domu pieniądze, no a w czasach starości pełniły rolę ZUS-u, tylko wielokrotnie bardziej wydajnego. Robiło się ich też dużo, bo opieka medyczna była gorsza, zgony małoletnich dzieci były dużo częstsze niż dziś, więc trzeba było ich narobić tyle, żeby zawsze ich kilkoro zostało. Jak państwo zaczęło gwarantować świadczenia opiekuńcze, emeryturę, to przestała być potrzebna inna polisa.
Popularyzacja antykoncepcji w połączeniu z możliwością koncentracji na karierze (co też było pochwalane - zbawienie zależne od tego jak pracujesz w życiu doczesnym to coś fundamentalnego w kulturze amerykańskiej), a nie na opiece nad dziećmi sprawiły, że decyzja o posiadaniu dzieci stała się decyzją mającą zupełnie inne motywacje, nazywa się je autotelicznymi. Posiadanie dziecka stało się jedynie przyjemnością.
W Polsce przebiegało to podobnie, jednak najważniejszy u nas był kapitalizm. W PRL nic nie było pewne - także to, kiedy będzie szynka w sklepie. Rozrodczość falowała w XX w., ale było to naturalne falowanie, np. boom urodzeniowy po wojnie. Liczba Polaków jednak stale rosła. Od początku lat 90' przyrost naturalny zaczął spadać, aż ustabilizował się gdzieś pośrodku lat 00'. Nie jest prawdą, że dzieci 'za komuny' rodziły się częściej, dlatego, że była większa stabilność. W pewnym sensie stabilność rzeczywiście była większa - przede wszystkim niewiele w życiu człowieka mogło się wydarzyć. Z drugiej strony jednak ludzie nie posiadali wiele - dzieci były dobrym zabezpieczeniem. Dzisiejsze życie nacechowane jest ryzykiem, pisze o tym wielu socjologów, przede wszystkim Bauman i Giddens. Ryzykiem wynikającym z mnogości wyborów właśnie. Człowiek zajęty kalkulowaniem ryzyka, nieustannym podejmowaniem kluczowych decyzji, nie będzie chętnie robił sobie dziecka. Stąd pomysły, by obywatelom wynagradzać posiadanie dzieci: becikowe, urlopy rodzicielskie, znizki podatkowe, itd. Mroczna prawda jest jednak taka, że Francja, państwo z najwyższym wskaźnikiem rozrodczości w Europie (2,0), będąc uznawaną za państwo super-opiekuńcze, jedynie utrzymuje swoją liczbę ludności, a to na dodatek za sprawą swoich afrykańskich imigrantów. 2,0 to średnia z wysokiej rozrodczości pośród przybyszów z Czarnego Kontynentu i niskiej wśród lokalsów. Aby państwo rosło, potrzebne jest min. 2,1. Poniżej 2,0 ma cała reszta Europy, włącznie z super-opiekuńczą Skandynawią, gdzie wszystkim żyje się bardzo wygodnie. Ludzie mnożą się na potęgę tam, gdzie dzieci są wciąż dobrą inwestycją, gdzie antykoncepcja nie jest bardzo popularna.
Brutalny wniosek - cała Europa będzie się już tylko kurczyć. Europa w sensie etnicznym, bo jedyny pomysł na ratowanie europejskiej demografii, to polityka otwarcia dla imigrantów z innych rejonów świata, gdzie ludzi mają za dużo, vide Chiny. Wiedzą to przywódcy wszystkich państw i taka przyszłość czeka ten kontynent. Dobry socjal może jedynie zahamować topnienie narodów lub łagodniej bilansować stosunek Europejczyków do przybyszów z innych kontynentów.
Czytam i polecam:
Krytyka fotograficzna
Krytyka fotograficzna
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
gdyby chciał, to by to zrobił 22. listopada. także tego.trumil9 pisze:Przyjdzie moder i posprzata
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
nord, piszesz o efesie? Uważam, że nadużyłeś w takim przypadku słowa "wypociny", jest to jeden z punktów widzenia, który na dodatek trzyma to się kupy i trudno jest logicznie temu zaprzeczyć.
A zaprzeczając wypadałoby odwołać się jak to zrobił efes, do jakichś "uczonych" w temacie. Bo to co wydaje się inżynierowi nt. demografii i socjologii, nie koniecznie musi mieć pokrycie w rzeczywistości.
A zaprzeczając wypadałoby odwołać się jak to zrobił efes, do jakichś "uczonych" w temacie. Bo to co wydaje się inżynierowi nt. demografii i socjologii, nie koniecznie musi mieć pokrycie w rzeczywistości.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
odp.
Ja bym wolał , żeby moderator zajął się ogłoszeniami w dziale Bazar bez podanych cen
, a nie Hajdparkiem, bo nic strasznego się tu nie dzieje.
[ Dodano: Śro 10 Gru, 2014 ]
Napływ emigrantów nie rozwiąże sprawy, gdyż wraz z nimi pojawia islam, a więc całkiem odmienna kultura i zwyczaje. Niewykształceni emigranci nie zapewnią postępu lub nawet utrzymania wzrostu gospodarczego (choćby minimalnego), gdyż w tym momencie wyprzedzają nas Chiny. Będą się więc nawarstwiać problemy ekonomiczne.
Poniekąd problem spadku ludności rozumie też Putin, który poprzez wojnę na Ukrainie spowodował emigrację ludności do Rosji (na emigrantów czekały już miejsca zakwaterowania i praca).
Podobnie "rozwiązano" emigrację z Polski. Niskie płace + likwidacja przemysłu miały i spowodowały ucieczkę młodych ludzi do krajów zachodnich.
Inne analogie to Gracja, Portugalia itp, upadek gospodarczy tych państw spowodował emigrację młodych. Do upadku doprowadzono oczywiście celowo, to taka wojna ekonomiczna.
No ale jakie jest rozwiązanie?

[ Dodano: Śro 10 Gru, 2014 ]
Co do ww podsumowania to mam jednak wątpliwości.efes pisze:
Brutalny wniosek - cała Europa będzie się już tylko kurczyć. Europa w sensie etnicznym, bo jedyny pomysł na ratowanie europejskiej demografii, to polityka otwarcia dla imigrantów z innych rejonów świata, gdzie ludzi mają za dużo, vide Chiny. Wiedzą to przywódcy wszystkich państw i taka przyszłość czeka ten kontynent. Dobry socjal może jedynie zahamować topnienie narodów lub łagodniej bilansować stosunek Europejczyków do przybyszów z innych kontynentów.
Napływ emigrantów nie rozwiąże sprawy, gdyż wraz z nimi pojawia islam, a więc całkiem odmienna kultura i zwyczaje. Niewykształceni emigranci nie zapewnią postępu lub nawet utrzymania wzrostu gospodarczego (choćby minimalnego), gdyż w tym momencie wyprzedzają nas Chiny. Będą się więc nawarstwiać problemy ekonomiczne.
Poniekąd problem spadku ludności rozumie też Putin, który poprzez wojnę na Ukrainie spowodował emigrację ludności do Rosji (na emigrantów czekały już miejsca zakwaterowania i praca).
Podobnie "rozwiązano" emigrację z Polski. Niskie płace + likwidacja przemysłu miały i spowodowały ucieczkę młodych ludzi do krajów zachodnich.
Inne analogie to Gracja, Portugalia itp, upadek gospodarczy tych państw spowodował emigrację młodych. Do upadku doprowadzono oczywiście celowo, to taka wojna ekonomiczna.
No ale jakie jest rozwiązanie?
panowie technik i J.A. oczywiście drwię z tego wpisu, a powodem tego jest jego spora odległość nie tylko od tematu wątku, w którym został zamieszczony (forum o fotografii analogowej) jak również, z racji tego, że autor powiela kwestie oczywiste pisząc wręcz w populistycznym stylu. brakuje jedynie nawoływania do przekuwania kos na sztorc i do bicia murzynów, lub innej grupy narodowościowej. jak widzę, nastąpił ciąg dalszy, co wcale mnie nie dziwi.
edyta: teraz zauważyłem, ze takich wypocin jest więcej, że kol. efes jedynie pociągnął temat. nie no, w sumie H.P. zatem możecie dokazywać do woli.
edyta: teraz zauważyłem, ze takich wypocin jest więcej, że kol. efes jedynie pociągnął temat. nie no, w sumie H.P. zatem możecie dokazywać do woli.
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
problem w tym, że żyjemy w Polsce. ale zaraz możesz, przytoczyć Ewenków, Nieńców lub innych Papuasów - oni też mają swoje problemy. dobranoctechnik219 pisze:Kolego nord, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Tylko tyle...Powiedz to Francuzom z Marsylii, to się pośmiejemy.nord pisze:brakuje jedynie nawoływania do przekuwania kos na sztorc i do bicia murzynów, lub innej grupy narodowościowej.

Przyznam otwarcie, że szczęka mi opadła do ziemi. Jeszcze nikt nigdy nie nazwał moich wypowiedzi wypocinami i populizmem. To naprawdę straszne, że odwołując się do teorii naukowych głównego nurtu z socjologii ludności, można autora tych odwołań wziąć za rasistę i ksenofoba. Ja oczywiście forumowiczowi nord nie odpowiem inwektywami. Szanowny nord, w swoim poście odwoływałem się do teorii faz przejścia demograficznego a przytaczane dane z badań czerpałem z zajęć z socjologii ludności, jakie odbyłem na jednej z największych polskich uczelni. Podkreślam, że odwoływałem się do wyników badań naukowych i nie dałem w ani jednym zdaniu swojej wypowiedzi wyrazu jakimkolwiek swoim poglądom: ani politycznym, ani etycznym. Moją własną inwencją było tylko podsumowanie o przyszłości Europy, które zbudowałem w oparciu o przewidywania demografów dotyczące Polski, które mówią, że Polska bez radykalnego otwarcia granic dla imigrantów, w roku 2030 będzie liczyła 35 mln ludzi. W Internecie dostępne jest także symulator zmian demograficznych dla poszczególnych państw na bazie zebranych danych demograficznych z kilkudziesięciu lat wstecz (może nawet stu, nie pamiętam). Symulacja ta potwierdza przytaczane przeze mnie opinie.
jac123, oczywiście - zwiększony napływ imigrantów to tylko rozwiązanie z poziomu matematyki. Zwłaszcza takie kraje jak Polska, które od dawna nie mają wśród ludności wielu imigrantów, a tym bardziej z państw odrębnych kulturowo, nie mają żadnego łatwego rozwiązania do wyboru. Polska na pewno będzie się starać zabiegać o imigrantów z tych państw, które mają już u nas jakieś imigracyjne tradycje, także pomimo dużych różnic kulturowych: Armenia, Wietnam i nasi wschodni sąsiedzi.
jac123, oczywiście - zwiększony napływ imigrantów to tylko rozwiązanie z poziomu matematyki. Zwłaszcza takie kraje jak Polska, które od dawna nie mają wśród ludności wielu imigrantów, a tym bardziej z państw odrębnych kulturowo, nie mają żadnego łatwego rozwiązania do wyboru. Polska na pewno będzie się starać zabiegać o imigrantów z tych państw, które mają już u nas jakieś imigracyjne tradycje, także pomimo dużych różnic kulturowych: Armenia, Wietnam i nasi wschodni sąsiedzi.
Czytam i polecam:
Krytyka fotograficzna
Krytyka fotograficzna
odp.
Jaki problem? Nie trzeba daleko szukać. A kosynierzy?nord pisze:problem w tym, że żyjemy w Polsce. ale zaraz możesz, przytoczyć Ewenków, Nieńców lub innych Papuasów - oni też mają swoje problemy. dobranoctechnik219 pisze:Kolego nord, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Tylko tyle...Powiedz to Francuzom z Marsylii, to się pośmiejemy.nord pisze:brakuje jedynie nawoływania do przekuwania kos na sztorc i do bicia murzynów, lub innej grupy narodowościowej.
Ich kosy osadzone na sztorc wiele zdziałały w historii Polski.
Radykalne ale dla tubylców, bez rozwiązań z imigracją.jac123 pisze:No ale jakie jest rozwiązanie?
Zmienić system emerytalny, w którym wysokość świadczenia będzie uzależniona od ilości spłodzonego potomstwa.
Minimum minima socjalnego dla wszystkich, a za każde dziecko plus ileś tam. Stawka stała niezależna od wysokości dochodów w czasie czynnego życia zawodowego. Dla wszystkich poniżej 40 rou życia.
Do tego nakręcić "modę" na dzici. Jesteś ql jak masz gromadkę dzieci. Od tego są spece od pr.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"