zadymienie, niedowołanie ?
Moderatorzy: rbit9n, zladygin, Michał Kowalski, Jerzy
zadymienie, niedowołanie ?
witam,
wczoraj wywołałem dwa negatywy ilford delta 400 - T-MAX 6,5 minuty wg. opisu, 3 minuty utrwalacz FOMAFIX - temp. 20 st. C +/- 0,5 st. C - płukanie - zmiękczanie.
Filmy były wywołane tak samo jak dwa tygodnie wcześniej. Tym razem negatywy są ciemne, jakby zadymione. Poradzono mi aby je utrwalił jeszcze raz ale sytuacja się pogorszyła - straciły praktycznie czytelność.
Czego powodem może być taka sytuacja???
Proszę o pomoc
wczoraj wywołałem dwa negatywy ilford delta 400 - T-MAX 6,5 minuty wg. opisu, 3 minuty utrwalacz FOMAFIX - temp. 20 st. C +/- 0,5 st. C - płukanie - zmiękczanie.
Filmy były wywołane tak samo jak dwa tygodnie wcześniej. Tym razem negatywy są ciemne, jakby zadymione. Poradzono mi aby je utrwalił jeszcze raz ale sytuacja się pogorszyła - straciły praktycznie czytelność.
Czego powodem może być taka sytuacja???
Proszę o pomoc
Tomasz
3 minuty to trochę mało na Fomafixa, ja moczę 10. Ale czy to jest przyczyna niepowodzenia - nie wiem. Nowe te negatywy? Na kaloryferze nie trzymane? I zrobiłeś z nich powiększenia, albo przynajmniej skany? Czy na oko źle wyglądają? Bo filmy Ilforda na oko lubią być szaro-bure, ale powiększają się mimo tego dobrze.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 19:11 przez zaphod, łącznie zmieniany 1 raz.
Żeby coś powiedzieć to trzeba je widzieć i to najlepiej tak jak są, czyli negatyw.
Negatyw nie może tracić czytelności od utrwalania.
Trzeba też opisać cały proces. Jaki wywoływacz, w jakim stężeniu, świeży czy przeterminowany, roztwór świeżo zrobiony - w czym zrobiony, czy może już używany. Jak wygląda wywoływacz itd. Im więcej informacji tym lepiej.
Negatyw nie może tracić czytelności od utrwalania.
Trzeba też opisać cały proces. Jaki wywoływacz, w jakim stężeniu, świeży czy przeterminowany, roztwór świeżo zrobiony - w czym zrobiony, czy może już używany. Jak wygląda wywoływacz itd. Im więcej informacji tym lepiej.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Nie ma szans. Chyba że utrwalacz był już praktycznie martwy, a nie był bo film wygląda na utrwalony.phariseo pisze:Jeśli nie, resztki wywoływacza w teorii mogły "dobić" utrwalacz. Choć czy takie małe ilości coś by zmieniły?
TomaszO, jesteś pewien tego filmu? Wygląda jakby był przeterminowany z 10 lat. Efekt taki mamy jak film upieczemy gdzieś w schowku samochodu w 40-sto stopniowe upały.
A ten wywoływacz to użyłeś świeży, czy już wcześniej był używany? Bo jeśli to drugie i to użycie było właśnie 2 tygodnie temu, to stawiam dolary przeciw orzechom, że tu jest przyczyna.TomaszO pisze:Negatyw wołany w T-MAX z terminem na 2015r, przechowywany w temp. pokojowej zrobiony według instrukcji 1:3.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Wywoływacz był wymieszany 15 minut przed wywołaniem, filmy trzymane w odpowiednich warunkach.
Ale mam pytanie czy minimalna ilość światła (światła ogólnie były zgaszone w domu poza jedną żarówką 60 W w pokoju, łazienka jest za ściana pokoju- więc tam mogło wpaść dosłownie ciuteńka światła - czy taka ilość światła w szparce drzwi do łazienki może mieć znaczenie ? Bo wcześniej film zakładałem w szafie - I TO JEST JEDYNA RÓŻNICA pomiędzy tym wołanym wczoraj a tym 2 tygodnie temu.
Ale mam pytanie czy minimalna ilość światła (światła ogólnie były zgaszone w domu poza jedną żarówką 60 W w pokoju, łazienka jest za ściana pokoju- więc tam mogło wpaść dosłownie ciuteńka światła - czy taka ilość światła w szparce drzwi do łazienki może mieć znaczenie ? Bo wcześniej film zakładałem w szafie - I TO JEST JEDYNA RÓŻNICA pomiędzy tym wołanym wczoraj a tym 2 tygodnie temu.
Tomasz
Oczywiście, że tak.
Rzuć sobie okiem, na otwartej tylnej ściance aparatu, jaką ilość światła dostarcza on do filmu przy robieniu zdjęcia.
Tym bardziej mini-strużka światła mogła ci wszystko zniweczyć.
Po wejściu do ciemni czekamy 15 minut (tyle zajmuje przyzwyczajenie wzroku do ciemności - choć np. piraci nosili opaskę na oko cały dzień, żeby w nocy widzieć lepiej), w celu sprawdzenia czy gdzieś światło nie "włazi". Ma być dalej zupełnie ciemno, zero możliwości rozróżniania czegokolwiek.
Jak mówi literatura - pod kątem wołania filmu musi być perfekcyjnie ciemno wszędzie, co do papieru... też, choć w starszych książkach można wyczytać, że nie jest to kosmicznie krytyczne. Jednak powiększenie można powtórzyć, zdjęcia na negatywie często nie.
Rzuć sobie okiem, na otwartej tylnej ściance aparatu, jaką ilość światła dostarcza on do filmu przy robieniu zdjęcia.
Tym bardziej mini-strużka światła mogła ci wszystko zniweczyć.
Po wejściu do ciemni czekamy 15 minut (tyle zajmuje przyzwyczajenie wzroku do ciemności - choć np. piraci nosili opaskę na oko cały dzień, żeby w nocy widzieć lepiej), w celu sprawdzenia czy gdzieś światło nie "włazi". Ma być dalej zupełnie ciemno, zero możliwości rozróżniania czegokolwiek.
Jak mówi literatura - pod kątem wołania filmu musi być perfekcyjnie ciemno wszędzie, co do papieru... też, choć w starszych książkach można wyczytać, że nie jest to kosmicznie krytyczne. Jednak powiększenie można powtórzyć, zdjęcia na negatywie często nie.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 21:26 przez phariseo, łącznie zmieniany 1 raz.
dzięki,
myślałem o tym ale nie przypuszczałem że ma to takie znaczenie (a może zapomniałem), mimo że wywołałem w swoim życiu pewnie wiele stek negatywów i nie pamiętam drugiego takiego przypadku.
Poza tym nie ma innej logicznej odpowiedzi, ale to tym lepiej bo nie doszedłbym do tego co mogłem źle zrobić.
pozdrawiam i dziękuję wszystkim za odpowiedzi
myślałem o tym ale nie przypuszczałem że ma to takie znaczenie (a może zapomniałem), mimo że wywołałem w swoim życiu pewnie wiele stek negatywów i nie pamiętam drugiego takiego przypadku.
Poza tym nie ma innej logicznej odpowiedzi, ale to tym lepiej bo nie doszedłbym do tego co mogłem źle zrobić.
pozdrawiam i dziękuję wszystkim za odpowiedzi
Tomasz
Spróbuj wywołać tak, jak dziś kawałek filmu ładując kawałek filmu do koreksu w całkowitej ciemności i z taka odrobiną światła, jak dzisiaj i zobaczysz, czy to wina niedokładnie uszczelnionej łazienki. Oczywiście ten kawałek filmu powinien być nienaświetlony, żeby w razie ewentualnego zaświetlenia go przy ładowaniu do koreksu było to widać. A jak to wina faktycznie tej smugi światła spod drzwi, to wrzuć tam jakiś ręcznik, albo kawałek innej szmaty. Mi pomogło :)
Warto tu zwrócić uwagę na to, że nie tylko ilość światła (w sensie mała żarówka świecąca gdzieś tam i wąska szparka) ma tu znaczenie dla zaświetlenia filmu ale także czas, przez jaki film był narażony na to światło.
Sekunda czy dwie to nie to samo czo minuta czy dwie, a zwykle założenie filmu czy wsadzenie go do koreksu trochę tego czasu zajmuje.
Mówiąc nieco prościej - mało światła przez długi czas to już dużo światła.
Sekunda czy dwie to nie to samo czo minuta czy dwie, a zwykle założenie filmu czy wsadzenie go do koreksu trochę tego czasu zajmuje.
Mówiąc nieco prościej - mało światła przez długi czas to już dużo światła.

Pozdrawiam, Bartek.
Test na zaciemnienie. Jeżeli po pięciu minutach siedzenia w ciemni widzisz swoją dłoń wystawioną na odległość 30 cm. to absolutnie nie wolno wyjmować i manewrować filmami. Jeżeli po 15 min siedzenia w ciemni możesz ledwie zobaczyć, lub bardziej się domyślasz że widzisz, to jest w miarę bezpiecznie.TomaszO pisze:czy taka ilość światła w szparce drzwi do łazienki może mieć znaczenie ? Bo wcześniej film zakładałem w szafie - I TO JEST JEDYNA RÓŻNICA pomiędzy tym wołanym wczoraj a tym 2 tygodnie temu.
A bezpiecznie jest wtedy dla filmów, gdy nawet Ci się nie wydaje, że coś widzisz.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
nie wiem czy dobrze rozumiem.phariseo pisze:Oczywiście, że tak.
Rzuć sobie okiem, na otwartej tylnej ściance aparatu, jaką ilość światła dostarcza on do filmu przy robieniu zdjęcia.
Tym bardziej mini-strużka światła mogła ci wszystko zniweczyć.
Po wejściu do ciemni czekamy 15 minut (tyle zajmuje przyzwyczajenie wzroku do ciemności - choć np. piraci nosili opaskę na oko cały dzień, żeby w nocy widzieć lepiej), w celu sprawdzenia czy gdzieś światło nie "włazi". Ma być dalej zupełnie ciemno, zero możliwości rozróżniania czegokolwiek.
Jak mówi literatura - pod kątem wołania filmu musi być perfekcyjnie ciemno wszędzie, co do papieru... też, choć w starszych książkach można wyczytać, że nie jest to kosmicznie krytyczne. Jednak powiększenie można powtórzyć, zdjęcia na negatywie często nie.
jeżeli chodzi o wkręcanie negatywu do koreksu, nie mam wątpliwości - absolutna ciemność. natomiast jeżeli chodzi i zakładanie negatywu (120) do aparatu, też zalecasz egipskie ciemności? pytam bardzo retorycznie, gdyż bardzo często zdarza mi się zakładać negatyw w plenerze i jedyne co robię w słoneczny dzień, to staje plecami do słońca. jakoś nie stwierdziłem do tej pory wad z tego tytułu. w przypadku gdy szykuje sprzęt w domu, robię to czasem w dzień, w warunkach naturalnych,bez zasłaniania okien, a gdy robię to po zmroku, przy zapalonym świetle. również bez problemów. co do samego procesu wywołania, robię to zawsze przy zapalonej świetlówce o mocy 40W.