wywolywanie, obrabianie, odbitki...
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
wywolywanie, obrabianie, odbitki...
Hello.
Pytania ktore zadam, sa banalne - niestety, pomimo ich banalnosci, nie udalo mi sie znalezc jednocznacznych odpowiedzi w google.
Nigdy nie uzywalem aparatow na film i moja wiedza w tym temacie jest dosc skromna. Planuje zrobic to dosc niedlugo, rozwazam nawet sprzedanie swojego obecnego, cyfrowego sprzetu (oczywiscie przed rzuceniem sie na gleboka woda - najpierw sprawdze, czy to na pewno to).
1. Jak niedawno odkrylem, wywolywanie filmu i robienie odbitek to nie to samo.
W zwiazku z tym mam pytanie - czy wywolywanie jest skomplikowanym procesem? Jak duze znaczenie proces ten ma na ostateczny wyglad zdjecia? Jak duzy jest koszt sprzetu?
Czesc odpowiedzi czesciowo juz znam - podobno sprzet jest bardzo tani i zajmuje malo miejsca. W przypadku filmu czarno bialego wywolywanie jest bardzo proste, a sposob wywolywania ma glownie wplyw na kontrast. Wywolywanie filmu kolorowego jest trudne i lepiej zaniesc zdjecia do Labu. Tyle wyczytalem w google, mam jednak pewne watpliwosci - szczegolnie odnosnie wplywu procesu wywolywania na ostateczna postac zdjecia.
2. Obrabianie i odbitki. Co robi sie dalej z wywolanym juz filmem? Rozumiem, ze mozna go zeskanowac (odpowiednim skanerem) i obrabiac na komputerze? Czy proces klasycznego wywolywania odbitek niesie za soba jakies korzysci oprocz "posiadania duszy" ? To dosc istotne pytanie, bo z tego co wiem - sprzet do wywolywania zdjec jest znacznie drozszy i wymaga juz osobnego pomieszczenia.
Pytania te odnosza sie zarowno do filmow 35mm kolor/bw, jak i sredniego formatu kolor/bw.
(nie wiem tez, na ile bedzie to istotne przy udzielaniu odpowiedzi - ale fotografia to dla mnie powazna sprawa i nie traktuje jej "hobbistycznie").
Pytania ktore zadam, sa banalne - niestety, pomimo ich banalnosci, nie udalo mi sie znalezc jednocznacznych odpowiedzi w google.
Nigdy nie uzywalem aparatow na film i moja wiedza w tym temacie jest dosc skromna. Planuje zrobic to dosc niedlugo, rozwazam nawet sprzedanie swojego obecnego, cyfrowego sprzetu (oczywiscie przed rzuceniem sie na gleboka woda - najpierw sprawdze, czy to na pewno to).
1. Jak niedawno odkrylem, wywolywanie filmu i robienie odbitek to nie to samo.
W zwiazku z tym mam pytanie - czy wywolywanie jest skomplikowanym procesem? Jak duze znaczenie proces ten ma na ostateczny wyglad zdjecia? Jak duzy jest koszt sprzetu?
Czesc odpowiedzi czesciowo juz znam - podobno sprzet jest bardzo tani i zajmuje malo miejsca. W przypadku filmu czarno bialego wywolywanie jest bardzo proste, a sposob wywolywania ma glownie wplyw na kontrast. Wywolywanie filmu kolorowego jest trudne i lepiej zaniesc zdjecia do Labu. Tyle wyczytalem w google, mam jednak pewne watpliwosci - szczegolnie odnosnie wplywu procesu wywolywania na ostateczna postac zdjecia.
2. Obrabianie i odbitki. Co robi sie dalej z wywolanym juz filmem? Rozumiem, ze mozna go zeskanowac (odpowiednim skanerem) i obrabiac na komputerze? Czy proces klasycznego wywolywania odbitek niesie za soba jakies korzysci oprocz "posiadania duszy" ? To dosc istotne pytanie, bo z tego co wiem - sprzet do wywolywania zdjec jest znacznie drozszy i wymaga juz osobnego pomieszczenia.
Pytania te odnosza sie zarowno do filmow 35mm kolor/bw, jak i sredniego formatu kolor/bw.
(nie wiem tez, na ile bedzie to istotne przy udzielaniu odpowiedzi - ale fotografia to dla mnie powazna sprawa i nie traktuje jej "hobbistycznie").
Ani jedno, ani drugie nie jest trudniejsze niż dobre gotowanie, kierowanie samochodem....
Do wszystkiego potrzebna jest pewna wiedza, podstawowy sprzęt i doświadczenie. Im więcej wiedzy i doświadczenia tym rośnie apetyt na sprzęt i efekt jest bliższy "doskonałości". O ile wywołanie filmu nie potrzebuje "powierzchni" o tyle robienie odbitek niesie za sobą już konieczność posiadania ciemni i tu może pojawić się problem...
powodzenia

Do wszystkiego potrzebna jest pewna wiedza, podstawowy sprzęt i doświadczenie. Im więcej wiedzy i doświadczenia tym rośnie apetyt na sprzęt i efekt jest bliższy "doskonałości". O ile wywołanie filmu nie potrzebuje "powierzchni" o tyle robienie odbitek niesie za sobą już konieczność posiadania ciemni i tu może pojawić się problem...
powodzenia

Czyli komercyjne? To w takim razie pozostań przy cyfrze. Artystycznie? To już poważna sprawa i trzeba wiedzieć czego się oczekuje.hellbike pisze:nie wiem tez, na ile bedzie to istotne przy udzielaniu odpowiedzi - ale fotografia to dla mnie powazna sprawa i nie traktuje jej "hobbistycznie"
W cz-b jest proste. Wystarczy zachować czystość, tolerancję temperatury +/-0,5 °C i musi wyjść. W kolorze trudniej, choć bez przesady.hellbike pisze:W zwiazku z tym mam pytanie - czy wywolywanie jest skomplikowanym procesem?
Największe. Dobrze wywołany film to gwarantowane dobre technicznie powiększenie. Potem można już psuć i powtarzać do upadłego.hellbike pisze:Jak duze znaczenie proces ten ma na ostateczny wyglad zdjecia?
Do wywołania filmu cz-b? W dwóch stówkach się zmieścisz ze wszystkimhellbike pisze:Jak duzy jest koszt sprzetu?
Niestety nie tylko na kontrast, to akurat zagadnienie jest baaaardzo szerokie i zamykanie tematu kontrastem to poważne uproszczenie.hellbike pisze:a sposob wywolywania ma glownie wplyw na kontrast.
Jak napisałem wyżej. Proces wywoływania filmu ma największe znaczenie - nie można go poprawić (można w b. ograniczonym zakresie).hellbike pisze:watpliwosci - szczegolnie odnosnie wplywu procesu wywolywania na ostateczna postac zdjecia.
Np. skanuje i dalej jak z cyfrą, albo powiększa a wtedy to już są schody - szczerze? Nie na jeden wpis i nie na jedno pytanie.hellbike pisze:Co robi sie dalej z wywolanym juz filmem?
W cz-b tak, w kolorze, nie.hellbike pisze:Czy proces klasycznego wywolywania odbitek niesie za soba jakies korzysci oprocz "posiadania duszy" ?
Patrz wyżej.hellbike pisze:a jak z ta roznica pomiedzy skanowanie filmu i obrobka w ps, a "analogowym" wywolywaniem odbitek?
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Za dobry koreks na dwa filmy i dwie szpulki, porządną menzurkę, zlewkę i termometr. Do tego butelki na chemię, jakieś klamerki itd.autodafe pisze:Dwie stówy? Za co?
Z cieknącym koreksem, brudnymi szpulkami, gównianym termometrem, który nie wiadomo co pokazuje, plastikowymi naczyniami ze skalowaniem z dokładnością do 20%.autodafe pisze:Zmieściłbym w 200 zł ciemnię negatywową razem z aparatem i filmem, albo bez aparatu, ale negatywową i pozytywową.
Powodzenia.
[ Dodano: Sob 14 Gru, 2013 ]
Dokładny przepis na byle co, byle jak byle było.autodafe pisze:Na początek:
Koreks. Używany - za ile się uda, za tyle jest. Może być jakieś stare Jobo upolowane za 10-15 zł, może być nówka Patersona za stówę.
Butelki - dwie szklane po jakimś soku, wystarczą na długi czas.
Termometr - akwarystyczny, szklany. Są wygodne, wielkości ołówka, a'la biureta. W sklepie - 8zł (albo tyle samo z przesyłką z Alle). Dokłądnośc napewno w granicach 1C, więc obleci.
Chemia - niby sam sprzęt miał być, ale - Rodinal 0,12l to 20 zł, za utrwalacz dychę. Jak się ogarnąć, wychodzi mi 50 zł + 2x wysyłka albo 30 zł za koreks, termometr i soki. Przy rozrabianiu chemii do objętości 1l nie potrzeba miarki do płynów, bo są butelki, ale powiedzmy, że takową można znaleźć w każdym markecie, a do małych objętości - w aptece (strzykawki), podobnie lejek; kosztują grosze...
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Wiesz, autodafe, na dobrą sprawę można i tak, jak ja zaczynałem: zamiast jakiegokolwiek koreksu wziąć dwa talerze z kredensu i wywoływać film przewijając z jednego końca w drugi. Z pudełka po butach zrobić powiększalnik wykorzystując obiektyw aparatu i też obrabiać w talerzach. Jest nawet odpowiedni do tego "podręcznik": http://img18.tablica.pl/images_tablicap ... a-lodz.jpg
Co jednak to da fotografującemu? Czego go nauczy? Film "nie wyjdzie" to nawet nie będzie wiedział dlaczego.
Co jednak to da fotografującemu? Czego go nauczy? Film "nie wyjdzie" to nawet nie będzie wiedział dlaczego.
Lux mea lex
Przeszukaj to forum, to się dowiesz.autodafe pisze:Jak bardzo można skiepścić film:
Patrzysz z punktu widzenia tego, kto umie to zrobić i nawet nie zastanawia się dla czego umie.
"Jeżeli może coś pójść nie tak, to na pewno pójdzie"
Robiąc tak jak proponujesz, zielony ciemniak nie dojdzie co poszło nie tak. A możliwości skopania jest wiele i na każdym kroku.
Poczynając od naświetlenia filmu.
Idzie się do spożywczego, kupuje jakiś fajny trunek i zasuwa z nim do kumpla co to już ma opanowane. Najprostsza, najtańsza i najprzyjemniejsza metoda, sprawdzenia czy mi się podoba. Tylko mi nie mów, że ktoś może nie mieć takiego kumpla. Jakoś nie uwierzę by w 100 tysięcznym mieście, nie dało by się znaleźć kogoś kto by pomógł.autodafe pisze:Pisze człowiek wyraźnie: "oczywiscie przed rzuceniem sie na gleboka woda - najpierw sprawdze, czy to na pewno to".
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Dlatego, bo traktując sprawę z taką nonszalancją, adept uczy się od początku bylejakości. Wbija sobie do głowy, że temperatura nie jest ważna, że sposób mieszania to jakieś fiku-miku utrudniające zabawę itd.autodafe pisze:Przesadzasz przejaskrawiasz, nie kumam dlaczego.
No tu akurat, w tym przypadku, to da się dostrzec gołym okiem przewołanie. A jak zbiegnie się to z prześwietleniem i dodatkowo z nieco bardziej stężonym wywoływaczem, to powstanie całkiem spory problemautodafe pisze:Wołając 20:30 w 20,5 stopniach (przy użyciu 20x tańszego termometru i koreksu z leniwym wlewem) zamiast równo 20 minut w 20C?

Zauważ pewną istotną różnicę: Ty wiesz co Ci da "merdanie", co Ci da "bełtanie" i nawet wiesz co to jest krzywa. Wiesz w którym wywoływaczu i w jakim rozcieńczeniu możesz sobie pozwolić zapomnieć o filmie na czas oglądania nowego odcinka ulubionego serialu. A nasz nowy kolega na razie nie ma o tym pojęcia i nie wie co otrzyma na filmie bełtanym, co na merdanym a co na takim "zapomnianym".autodafe pisze:Mam koreks, "bełtany", szczelny i stary "merdany", zamykany na "bagnet" i bez grama uszczelki. Zdecydowanie wolę merdać, albo nie ruszam filmu prawie wcale. Pewnie krzywe mi poflaczeją, moje srebro, niech flaczeją...
Nigdzie nie wspomniałem, że jakość wiąże się z ceną. Chodziło mi tylko o to, żeby nie nałapać na chybił-trafił wszystkiego co tanie, a dopiero potem zastanawiać się (i dopytywać na forum) czy to się nada. Źle dobrane akcesoria potrafią o wiele skuteczniej zniechęcić do działania niż rady, które nazywasz "straszeniem".
Lux mea lex
Wydaje mi sie, ze na pewnych rzeczach nie warto nadmiernie oszczedzac. Na przyklad lepiej poszukac sprawnego Opemusa za 100-150 zl, niz brac pierwszego z brzegu wyeksploatowanego Krokusa za 30 zl. Co z tego, ze tanio, skoro z Parkinsonem w komplecie? W czasie powiekszania doprowadzi do szalu, a odsprzedac w razie czego bedzie trudno.
To samo dotyczy niektorych drobnych szpejow - np. termometr foto mozna kupic za 20 zl. Maskownica, ktora trzyma katy wydluza zycie o 10 lat...
Itp., itd.
To samo dotyczy niektorych drobnych szpejow - np. termometr foto mozna kupic za 20 zl. Maskownica, ktora trzyma katy wydluza zycie o 10 lat...
Itp., itd.
--
Maciek
Maciek
Tony Vaccaro wywoływał filmy w hełmach, swoim i kolegów, na pierwszej linii frontu niemalże. tak mnie się przypomniało.technik219 pisze:Wiesz, autodafe, na dobrą sprawę można i tak, jak ja zaczynałem: zamiast jakiegokolwiek koreksu wziąć dwa talerze z kredensu i wywoływać film przewijając z jednego końca w drugi. Z pudełka po butach zrobić powiększalnik wykorzystując obiektyw aparatu i też obrabiać w talerzach. Jest nawet odpowiedni do tego "podręcznik": http://img18.tablica.pl/i...ografa-lodz.jpg
Co jednak to da fotografującemu? Czego go nauczy? Film "nie wyjdzie" to nawet nie będzie wiedział dlaczego.
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Podplukovník William "Bill" Kilgore
zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Re: wywolywanie, obrabianie, odbitki...
...szczerze? Mam właśnie odwrotne odczucia. Wykazałeś się nie lada lenistwem i nonszalancją w podejściu do tematu. Druga sprawa to taka ,że chcesz złapać kilka srok za jeden ogon. Więc teraz dam Ci dobrą radę: fotografia "nie cyfrowa" wymaga przede wszystkim czasu i cierpliwości. Powodzenia.hellbike pisze:
(nie wiem tez, na ile bedzie to istotne przy udzielaniu odpowiedzi - ale fotografia to dla mnie powazna sprawa i nie traktuje jej "hobbistycznie").
Przychylam się do sugestii J.A. aby autor wątku, odszukał w swoim mieście osoby, która zajmuje się szkoleniem miłośników fotografii. W Zielonej Górze, taką osobą jest Paweł Janczaruk. Nic tylko zadzwonić, udać się osobiście. Myślę, że nie odeślą z kwitkiem.
http://besa.ltf.info.pl/zielonej-gorze- ... fotografia
http://besa.ltf.info.pl/zielonej-gorze- ... fotografia
wolfff