Czy ktoś z Was bawił się w coś podobnego? Jakie są Wasze doświadczenia? Obejrzałem na Youtube kilka poradników, jak zrobić coś takiego, jednak ścieranie watą tego "goo" jakoś mnie nie przekonuje, ślady tego procesu są widoczne na skanach. Ma ktoś pomysł na bezdotykową wersję tego procesu? Jeśli chodzi o kolorową fotografię, to jestem zielony, ale czy jakoś trzeba utrwalać takie coś? Pozdrawiam
przyklejasz negatyww brzegami taśmą do szybki, obrazem do szkła, najleppiej taśmą izolacyjna to nie przepuści domestosa. Domestosem oblewasz obficie i czekasz az się porządnie spieni, spłukujesz strumieniem wody dość silnym i po kłopocie.
J.A. pisze:pan_ryba, a jak to wywołasz? Bo to nie jest C-41 i kolorki wyjdą takie sobie.
Mysle ze chodzi o odbielenie samego negatywu. Juz po procesie wywolania. A przy okazji fajne z tegi odbitki bw wychodza. Negatyw jest mocno niebiesko cirmny
cbk pisze:
Mysle ze chodzi o odbielenie samego negatywu. Juz po procesie wywolania. A przy okazji fajne z tegi odbitki bw wychodza. Negatyw jest mocno niebiesko cirmny
Tak właśnie. Odbielenie po wywołaniu. Negatyw do powiększalnika albo do skanowania. Na eksperymenty ;)
A zamiennie zamiast domestosa można jeszcze czegoś użyć? Co musi zawierać taki środek by był dobrym "rozpuszczalnikiem" czarnego "nalotu"? A jednocześnie żeby nie rozpuścił mi negatywu :D