rbit9n pisze:vostok komandirskije jeszcze za czasów sowietów pancerne i wytrzymałe były tylko z wyglądu. z moim musiałem chodzić do kapitalki po każdym pankowym koncercie,
To musiałeś trafić na jakiś odrzut, albo wrób z nocnej zmiany. Mam go od ponad 20 lat, nie zdejmuję go do rąbania drewna (a kloce mi przywożą grube i sękate), do kopania szpadlem w kamienistym gruncie ani do innych czynności. Nigdy nie był u majstra na żadnym czyszczeniu ani "prostowaniu włosa". Dla jasności: posiada mechanizm samonapinania, więc powinien być bardziej delikatny od tych nakręcanych. Super dokładny nie jest. Samodzielnie go wyregulowałem na odchyłkę (-)1,5 min/tydzień, co mi w zupełności wystarcza. Nie reguluję dokładniej, bo mi się nie chce koperty odkręcać.
Mam też Orienta Classic Automatic i tylko dobre przedwojenne wychowanie powstrzymuje mnie przed użyciem niecenzuralnego epitetu. Chodzi dokładnie jak się pracuje za biurkiem. Ale wtedy przed pójściem spać trzeba parę minut machać ręką, żeby rano dalej chodził. O rąbaniu drewna nie ma co nawet myśleć, bo albo się zatrzymuje, albo przyspiesza - w minutę robi półtorej. Zegarmistrz powiedział, że sklejają sie wtedy sąsiednie zwoje sprężynki balansu.
Mój ojciec miał Genewę - tani, pospolity "szwajcar" który dostał na urodziny w latach 50-tych. Miał go i używał przez 40 lat, aż kiedyś po pijaku gdzieś go zgubił. Co roku dawał do czyszczenia i przeglądu, zaliczył może ze dwie naprawy, pod koniec kółko do nakręcania było tak wytarte że z trudem dało się nim kręcić. Ja byłem skazany już tylko na wyroby radzieckie. Komunijna Slava chodziła przez 15 lat (donaszał ją ojciec po zgubieniu Genevy), potem Rakieta - bardzo dokładny i odporny na przeciwności losu. Na zakończenie powiem jedno: kiedyś zegarek kupowało się (zwłaszcza męski) na prawie całe życie. Wiedział o tym producent i nabywca. Dlatego producent starał się robić tak solidnie, na ile mu pozwalały możliwości. Teraz zegarek to więcej biżuteria. Popularne marki to jak zapalniczki jednorazówki. Producent wie, że po kilku latach będzie inna moda, model znudzi się i zostanie zastąpiony nowym. Nie ma sensu przykładać się do zegarka, który będzie kosztował mniej niż 100 euro. Co innego wyższa półka. Ale czy posiadacz zegarka za kilka tysięcy euro rąbie drewno nie zdejmując go?