
Ta sama scena. Przelecz w gorach, M-Hexanon na optymalnej przyslonie, wiec ogolnie - bardzo ostry material zrodlowy.
Powiekszalnik - Durst M805 z kondensorem. Papier - Foma 112 Variant. Obiektyw: EL-Nikkor 50mm f/2.8 Przyslona robocza: f/5.6. Ostrzenie na lupke Peak.
Gradacja 1.5 (troszke przewolalem film). Negatyw: Delta 100 w D23. Ramki bezszybowe.
Pierwsze powiekszenie - rozmiar 30x40.... wszystko wychodzi bardzo ladnie.
Drugie powiekszenie - rozmiar 40x50.... patrze... nieostre. Malo tego... wiecej szczegolow widac na mniejszym powiekszeniu

Sprawdzam czy mi nie spadla glowica (nie - bylo dobrze), biore lupke.... Srodek - ostro, widac ziarno. Ide w strone krawedzi... stopniowo coraz gorzej, na ekstremum juz bardzo nieostro. No coz - zaden obiektyw nie jest doskonaly.
Ale jak w takim razie zrobic optymalnie ostra odbitke przy takim powiekszeniu (ok. 17x)? Wyczailem ze najlepiej wychodzi kiedy ustawiam ostrosc w punkcie odleglym ok. 2/3 od srodka zdjecia (wtedy krawedzie i centrum jest zrownowazone).
Pytanie do praktykow - co powinienem zrobic:
1) bardziej przymykac (patrzac przez lupke nie widzialem jednak wiekszej poprawy przy f/8 lub f/11) ?
2) kupic rodagona-g (ktory jest chyba nie do dostania w 50mm) albo apo-componona-hm
3) kupic cos innego niz ww. co tez, moze, zrobi roznice
4) Zastosowac ramke szybowa zamiast bezszybowej
Nie jest jeszcze wykluczone ze mi sie plaszczyzny rozjechaly, ale z tego co widzialem przez lupke - to zmiany ostrosci byly widoczne symetrycznie od cenrum.
Wykombinowalem takze, co bylo dla mnie sporym zaskoczeniem, ze Componon-S 50mm f/2.8 sie okazal widocznie ostrzejszy przy tym powiekszeniu od EL-Nikkora...