Imperitus pisze: ↑23 kwie 2021, 18:08
zarzuca się raczej kicz romantyczny
to też zdanie o mnie, raczej moje
spojrzę zatem na coś monumentalnego i chyba patetycznego ...
Imperitus pisze: ↑23 kwie 2021, 18:11
4Rider, przeglądam Jakubie tę playlistę i nie dziwię się że Cię okresowo dopada depresja
może, ale Anathema i Lacrimosa już mi się osłuchały, to że wróciłem do Nick'a Cave'a
[bo ciągle nagrywa dobre płyty, nawet te wtórne (koncertowe) są jakieś nowe...] to każdy wie,
ale wróciłem też do Toma Waits'a wczesnego i z innej mańki do Cold Wave (Clan of Xymox, Xmal Deutschland)
i wydawnictw 4AD - głównie Dead Can Dance (- a tu nazwa zespołu jest raczej pozytywna

)
ogólnie zaczynam ponownie słuchać tego czego słuchałem jako nastolatek - czyżby kryzys wieku średniego?
Na nowo odkryłem Fields of the Nephilim, który to nagrał tylko 4 studyjne płyty między 1985 a 2005,
może dlatego te płyty wciąż brzmią tak dobrze i dziś (szczególnie ta z 1990 i 2005 roku, ta druga wydana po 15 latach...)
Piszesz że się nie dziwisz, ale trudno znaleźć początek tego związku przyczynowo-skutkowego, zresztą takie dźwięki
zawsze ze mną były, zaczęły się gdzieś w roku progresywnym i przez punka, cold wave, grunge i trip hop doszły do death metalu -
teraz koło się zatacza i mam też w kolekcji winyle Sade i Ani Dąbrowskiej obok The Cure czy też Portishead
9i innych wymienionych powyżej) - więc chyba ze mną nie jest aż tak źle ... acz wiadomo że wszystko skończy się źle,
a może raczej nie
źle a po prostu się skończy (definitywnie, ostatecznie i na zawsze)...
PS: podlinkuję coś na swój wątek FOTN, jakoś chciałbym Ci to
puścić...