"Rzuć" go na densytometr, wyrysuj krzywą to pogadamyde_laveaux pisze: wywołałem film (...) wyszedł pięknie-przejścia tonalne delikatne,

Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Gdyby było jakiekolwiek optymalne, lub najlepsze rozwiązanie, nie byłoby dziesiątków filmów, dziesiątków wywoływaczy, dziesiątków sposobów mieszania itd...Jerzy23 pisze:Gdyby byly optymalne, albo najlepsze to zdecydowanie by je stosowali.
A teraz zalety „fotochemiczne“ tego sposobu wywoływania. Jest oczywiste, że substancja wywołująca zużywa się przede wszystkim w tych miejscach, gdzie powstaje duże zaczernienie, a więc w przypadku negatywu - w światłach obrozu. A jeśli wywoływacz jest tak bardzo rozcieńczony, w miejscach tych po prostu zaczyna go brakować, gdyż cała substancja wywołująca uległa utlenieniu. Natomiast w miejscach, gdzie tworzy się niewielkie zaczernienie, o więc w cieniach obrazu negatywowego, nawet tak mała ilość wywoływacza będzie wystarczająca do pełnego wywołania tego miejsca.
Skutek - stosunkowo mocne wywołanie cieni negatywu, a więc dobro wyzyskanie światłoczułości materiału. przy słabszym wywalaniu świateł, czyli w sumie dobre wyzyskanie światłoczułości bez nadmiernego wzrostu kontrostowości negatywu, Tok więc metoda bardzo długiego wywoływania w wywoływaczu bardzo rozcieńczonym wykazuje wielką zaletą przy ciągnięciu czułości negatywu w porównaniu z powszechnie stosowanym zwyczajnym przedłużaniem czasu wywoływania - tu otrzymujemy lepsze wyzyskonie światłoczułości materiału, ale okupione nadmiernym kontrastem negatywu z dużym wzrostem jego ziarna.
Jak pisałem wyżej, próbnym negatywem było Foto 65 przy fotografowaniu obiektu o niewielkiej rozpiętości tonalooj (ośnieżony krajobraz). czas naświetlenia zgodny z czułością błony wynosił 1/125 sek. przy przysłonie 8. A do kopiowania nadawały się klatki naświetlone (przy tej samej wielkości otworu przysłony) od 1/1000 sek. do 1 sekundy! Natomiast przy fotografowaniu obiektu o dość dużej rozpiętości tonalnej (grzbiety książek stojących no bibliotecznej półce) czas naświetlania wyniósł również 1/125 sek. lecz przy przysłonie 2,8. W tym przypadku (większa rozpiętość tonalna obiektu) do kopiowania nadawały się klalki negatywu naświetlane (przy tym samym otworzę przysłony) od 1/250 sek. (od biedy - od 1/500 sek.) również do 1 sek. A więc przy tym sposobie wywoływania otrzymujemy negatywy bardzo wyrównane, przy dobrym wyzyskaniu światłoczułości materiału (zależnym jednak - jak widać od stopnia rozpiętości tonalnej obiektu.
To mniej więcej tyle samo i taka sama ciekawostka, jak rodinal 1:1000Jerzy23 pisze:Zasada wywolywania wyrownawczego jest mi znana. Juz lata temu na ASP w Poznaniu Prof. Przymuszala pokazywal nam jak wywolywac wyrownawczo negatywy przy uzyciu D76 w rozcienczeniu 1+7.
Ja mam wrażenie, że ludzie używają sporo gorszych.Jerzy23 pisze:Dzisiaj jednak mamy dostepne znacznie lepsze papiery niz fotonoskie stalogradacyne.
No to może wyjaśnisz mi, po co Kodak produkował z 15 rodzajów wywoływacza, Ilford podobnie.Jerzy23 pisze:Mnogosc wywolywaczy na rynku jest przede wszystkim wynikiem ilosci producentow chemi foto.
A jakież to jest rozcieńczenie standardowe?Jerzy23 pisze:Poprawnie naswietlony negatyw da najlepsze wyniki wywolywaniu w rozcienczeniach standardowych.
No szacun. Ja bym się bał napisać, że większość robi jakoś tam. Nie wiem jak robi większość.Jerzy23 pisze:Gdyby bylo inaczej to wiekszosc zdjec jakie mozna obejrzec w galeriach fotografii byloby w obrabiane w akuntacyjnych i rozcienczonych wywolywaczach.
Rozumiem, że Ty już znalazłeś tę jedyną słuszną drogę do osiągnięcia najlepszego wyniku. I każdy kto robi inaczej to po prostu tylko eksperymentuje.Jerzy23 pisze:Rozcienczenie rodinalu powyzej 1+100 jest raczej eksperymentem, a nie droga do osiagniecia najlepszych wynikow.
Hmmm, jakby to powiedzieć. A co mi tam. Prosto z mostu.Jerzy23 pisze:Juz sie zorientowalem, ze na tym forum sa tacy do ktorych musi zawsze musi nalezec ostatnie slowo.
Jerzy23 pisze:Odniose sie tylko to tego
A na ile ją naświetlasz?__krasny__ pisze:Za to na codzień wołam fome 100 wyrównawczo na semi stand tylko w D76 1+7 20st C. Wychodzi bardzo dobrze zwłaszcza do kopiowania na papierze.
Może po prostu brak czasu na takie cyrki tam gdzie się pracuje przy takich rzeczach :pWracajac do tytulowego rodinalu 1:1000 zastanawiam sie czemu najlepsi fine printerzy i laboranci nigdy nie uzywaja tak karkolomnych rozwiazan ciemniowych. Gdyby byly optymalne, albo najlepsze to zdecydowanie by je stosowali.