Przygody fotografa - czyli reakcje ludzi na fotografowanie
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
ja nie mam przygod...
moze dlatego, ze fotografuje tam gdzie ludzi nie ma.
z tego co pamietam to 2 razy mnie afroamerykanie (tu jestem poprawny politycznie) zaczepili tylko. za pierwszym razem rozpoczelismy dyskusje po angielsku i skonczyli po rosyjsku. gdzie on sie tego jezyka nauczyl to nie mam pojecia, chyba, ze to byl jaki szpion... no, ale u nich takich czarnych nie ma ;)
moze dlatego, ze fotografuje tam gdzie ludzi nie ma.
z tego co pamietam to 2 razy mnie afroamerykanie (tu jestem poprawny politycznie) zaczepili tylko. za pierwszym razem rozpoczelismy dyskusje po angielsku i skonczyli po rosyjsku. gdzie on sie tego jezyka nauczyl to nie mam pojecia, chyba, ze to byl jaki szpion... no, ale u nich takich czarnych nie ma ;)
Niemiła przygoda spotkała mnie na świdnickim lotnisku pod Lublinem. Bramy wjazdowej jako takiej nie ma, znaków zakazujących robienia zdjęć też nie było. Kulturalnie przechodze z dwoma aparatami na szyji obok budki, dosłownie kilka kroków, aby pstrknąć fotki śmigłowcom (starym wysłużonym). Wyskakuje cieć z budki i z mordą, że zakaz wstępu. Jakoś zawsze sie wchodziło i nikt problemów nie robił. Patrzy sie na aparaty i stwierdza: zdjęć robić nie wolno. Ja: gdzie zakaz? Już nawet z obiektów wojskowych zdjęto za Sikorskiego. Na twarzy ciecia zniecierpliwienie i znak zapytania kim jest Sikorski. - Jeżeli będzie jakieś zdjęcie zrobione to zadzwonie po UOP :D, - ale UOP-u już nie ma... Zaczynam się droczyć - A jak wyjdę krok za szlaban (szlabanem okazała się foliowa tasiemka czerwono-biała), będę poza terenem lotniska to co mi Pan zrobi? - @#$%^, - To tym okazom najnowszej techniki nawet z daleka zdjęć nie można zrobić? - ZAKAZ!
Na tym zakończyła się wyprawa na lotnisko. Nakręciłem nawet z tego mały reportaż :), może kiedyś opublikuje.
Na tym zakończyła się wyprawa na lotnisko. Nakręciłem nawet z tego mały reportaż :), może kiedyś opublikuje.
HTML: NIE
BBCode: TAK
Uśmieszki: TAK
BBCode: TAK
Uśmieszki: TAK
W takich klimatach też miałem - fotografowałem w Galerii Krakowskiej. Najpierw jeden ochroniarz zwrócił mi uwagę że nie wolno fotografować. zapytałem o podstawę - standardowa formułka "regulamin, szef kazał zabraniać". Potem drugi i trzeci, a w końcu się wkurzyłem i poszedłem do dyrekcji. Nie był to dobry pomysł - dyrektor też zabraniał "bo mu kazali" i był święcie przekonany że ma prawo. W dodatku zażądał oddania filmu grożąc policją. Przekalkulowałem to w myślach i stwierdziłem że nie warto - miałem niedługo pociąg, a pechowo trafiając mogło by to trochę potrwać. Więc oddałem im film z miną bardzo obrażonego - udając, bo idąc do Dyrekcji zmieniłem film w aparacie i miałem założony świeży bez zdjęć. Potem wróciłem do Galerii, założyłem nowy film i do odjazdu pociągu zrobiłem jeszcze kilka zdjęć (tylko dwa razy ochroniarze zwrócili mi uwagę że nie wolno - już się nie wdawałem w dyskusję tylko szedłem dalej bo zdjęcie już miałem zrobione). Po powrocie do domu napisałem do nich pismo z pytaniem o podstawę prawną zakazu i wysłałem poleconym. Po jakimś czasie dostałem odpowiedź gdzie powoływali się na jakiś tam paragraf który rzekomo pozwala wpisać cokolwiek do regulaminu i zmienili ton z zakazu fotografowania na zakaz publikacji powołując się na prawo autorskie (tu częściowo mieli rację bo to śliski temat). Ostatnio będąc znowu w Krakowie, z ciekawości poszedłem do GK i zrobiłem zdjęcie 2m od ochroniarza - zero reakcji z jego strony 

Tak się śmiesznie składa że zabraniać mogą, ale nie mogą nic zrobić tym którzy i tak będą fotografować. Ochroniarz nie ma prawa Cię dotknąć, a policja też nie może zabrać aparatu czy filmu bo to nie jest przestępstwo ani wykroczenie. Jedyne co GK może zrobić to wytoczyć proces cywilny - wydadzą majątek na adwokata i przegrają bo zakaz fotografowania narusza wolność ludzi, a nie ma związku z wykorzystywaniem własności (chyba że postawią tabliczkę z napisem "sfotografowanie się na tle tablicy - 10zł" - wtedy mogą się o te 10zł upomnieć bo to będzie usługa
). Polska to nie Kolumbia - "teren prywatny" daje trochę więcej praw właścicielowi, ale nie daje władzy absolutnej.

obszerna analiza - chwała Autorowi
http://oceanic.wsisiz.edu.pl/~wymoczyl/foto/zakaz.htm
na marginesie - obiektów i terenów prywatnych (czyjegoś domu wewnątrz, podwórka itp) fotografować nie mozna, bo to prywatne i tyle, natomiast inaczej się ma rzecz z prywatnym obiektem udostępnionym do użytku publicznego jak na przykład hipermarket
to udostepnienie zmienia charakter na publiczny
było kilka aferek, gdzie właściciele hipermarketów przegrywali właśnie z tegoż powodu swoje zakazy
mało tego - to ochroniarz czy policjant na słuzbie jest osobą publiczną
...choć - jak wskazują ostatnie zdarzenia - ABW lepiej unikać
http://oceanic.wsisiz.edu.pl/~wymoczyl/foto/zakaz.htm
na marginesie - obiektów i terenów prywatnych (czyjegoś domu wewnątrz, podwórka itp) fotografować nie mozna, bo to prywatne i tyle, natomiast inaczej się ma rzecz z prywatnym obiektem udostępnionym do użytku publicznego jak na przykład hipermarket
to udostepnienie zmienia charakter na publiczny
było kilka aferek, gdzie właściciele hipermarketów przegrywali właśnie z tegoż powodu swoje zakazy
mało tego - to ochroniarz czy policjant na słuzbie jest osobą publiczną

...choć - jak wskazują ostatnie zdarzenia - ABW lepiej unikać

Oh, the night it is thick, my defences are hid
in the clothes of a woman I would like to forgive,
in the rings of her silk, in the hinge of her thighs,
where I have to go begging in beauty's disguise..
in the clothes of a woman I would like to forgive,
in the rings of her silk, in the hinge of her thighs,
where I have to go begging in beauty's disguise..
"teren prywatny to jest świętość i jeśli ktoś ogłosi sobie w swoim ogródku, czy na parkingu przed marketem zakaz fotografowania... to niestety nie możesz TAM wejść i robić zdjęć."off pisze:na marginesie - obiektów i terenów prywatnych (czyjegoś domu wewnątrz, podwórka itp) fotografować nie mozna, bo to prywatne i tyle
To nie jest prawdą. Prawo własności nie daje możliwości tworzenia własnego prawa i zmuszania innych do określonych zachowań.
tak mniej więcej - do czyjegoś domu nie mozna włazić, na podwórko też raczej nie, bez pozwolenia, bez pytaniaHenry pisze:"teren prywatny to jest świętość i jeśli ktoś ogłosi sobie w swoim ogródku, czy na parkingu przed marketem zakaz fotografowania... to niestety nie możesz TAM wejść i robić zdjęć."off pisze:na marginesie - obiektów i terenów prywatnych (czyjegoś domu wewnątrz, podwórka itp) fotografować nie mozna, bo to prywatne i tyle
To nie jest prawdą. Prawo własności nie daje możliwości tworzenia własnego prawa i zmuszania innych do określonych zachowań.
z zewnątrz były dylematy prawne, czy ochrona praw autorskich sięga elewacji lub projektu architektonicznego, ochrona taka upada kiedy dany obiekt z zewnątrz jest tylko tłem a nie stanowi treści zdjęcia
natomiast - jak pisałem w poście wyżej - jeśli teren czy obiekt prywatny zostanie udostępniony do publicznego użytku to tym samym staje się obiektem publicznym i już o ochronie takowej nie ma mowy
pamiętam swoją rozmowę z ochroniarzem budynku ZUS

"dlaczego pan tu robi zdjęcia?" na co ja "bo lubię" ochroniarz na to, że nie wolno, ja mu na to żeby się dokształcił w zakresie ustaw i odczepił, bo mi przeszkadza, na co ochroniarz żebym więcej tego nie robił, na co ja subtelnie i grzecznie powiedziałem "spadaj głąbie" i poszedł
jednakowoż o wyniku rozmowy stanowiły czynniki takie, że ważył pewnie połowę tego co ja, nie był uzbrojony i był sam, nie zaś przepisy jako takie

na koncercie Deep Purple w Katowicach nawet na biletach było napisane, ze zdjęć robić nie można, faceta który robił wyciągnęła ochrona, wywalili mu klisze z aparatu i złamali nos, pewnie - jeśli się uparł - to organizatorzy zapłacili odszkodowanie za ten nos, aczkolwiek... myśle, że to była mniejsza strata niż mogły przynieść "dzikie" publikacje zdjęć
pamiętam też "corridę" z ochroniarzem takiego jednego budynku, gdzie w starej fabryczce zrobiono lokale biurowe, hurtownie itp siedziby firm - ponieważ zaczął mi zasłaniać, to jemu robiłem zdjęcia i tak uganialiśmy się ze sobą chwilę, trochę był w kropce, bo zostawił krótkofalówke w swojej kanciapie i nie mógł nikogo wezwać, a jakby odszedł to bym zrobił tą fotę, którą chciałem



w sytuacji bierzącej jedno było pewne - obaj nie mogliśmy używać przemocy wobec siebie, natomiat w świetle przepisów ja mógłbym go pozwać za utrudnianie robienia zdjęć, bo mi zasłaniał a on (czy też właściciel posesji) mógłby mnie pozwać za te foty, oba warianty przypuszczalnie z takim samym skutkiem - czyli żadnym
Oh, the night it is thick, my defences are hid
in the clothes of a woman I would like to forgive,
in the rings of her silk, in the hinge of her thighs,
where I have to go begging in beauty's disguise..
in the clothes of a woman I would like to forgive,
in the rings of her silk, in the hinge of her thighs,
where I have to go begging in beauty's disguise..
Zgodnie z polskim prawem można jeśli jest otwarte i nie musisz się włamywać. Zresztą u mnie na wsi to było kiedyś normalne - jak przychodziła do nas sąsiadka, a my akurat byliśmy w obejściu to siadała sobie w kuchni i czekała na nas. A teraz ludzie takie dzikie że aż strach.tak mniej więcej - do czyjegoś domu nie mozna włazić, na podwórko też raczej nie, bez pozwolenia, bez pytania
Miałem już do czynienia ze strażą bankową, pocztową, ochroniarzami centrów handlowych w Krakowie i Olsztynie - zawsze zrobiłem zdjęcia które chciałem - asertywność zazwyczaj działa. No ostatnio w Olsztynie nie zrobiłem zdjęc - jakiś "kierownik" (nawet nie ochroniarz) zakazał mi robienia zdjeć - usłyszał "nie będę robił zdjęć... bo i tak jest za ciemno" - trochę go zamurowało

to tylko inny paragrafHenry pisze: Zgodnie z polskim prawem można jeśli jest otwarte i nie musisz się włamywać.

to zupełnie co innego, niż jakby wpadł obcy człowiek, fotograf i napstrykał fot kuchni i sypialniHenry pisze:Zresztą u mnie na wsi to było kiedyś normalne - jak przychodziła do nas sąsiadka, a my akurat byliśmy w obejściu to siadała sobie w kuchni i czekała na nas.

zwyczajowe przyzwolenie wejścia ma moc zaproszenia

ilość potencjalnych kontaktów w miastach zamiast ludzi otwierać, to zamyka, podobnie jest z internetem i natłokiem błyskawicznej informacjiHenry pisze: A teraz ludzie takie dzikie że aż strach.
to wtórne zdziczenie to konieczność selekcji, jakiej trzeba dokonać, żeby się wyrobić z analizą
Oh, the night it is thick, my defences are hid
in the clothes of a woman I would like to forgive,
in the rings of her silk, in the hinge of her thighs,
where I have to go begging in beauty's disguise..
in the clothes of a woman I would like to forgive,
in the rings of her silk, in the hinge of her thighs,
where I have to go begging in beauty's disguise..
A swoją drogą - czasami daję sobie prawo robienia zdjęć mimo zakazów (niezależnie czy słusznych czy nie)
Czasami daję sobie prawo paparazziego, liczy się zdjęcie a nie etyczny (prawny powiedzmy to tylko kwestia pary w nogach) aspekt, czy w danej sytuacji można je było robić czy też nie
Szczególne wścibstwo, nachalność to nieraz drugie imię fotografi. Nie potrafię powiedzieć według jakiej reguły to prawo sobie nadaję - to kwestia przekroczenia właśnie reguł własnych i myślę, ze trzeba umieć wrócić zza tej granicy, żeby nie zapędzić się i za nią nie zostać.
Myślę, ze istotniejsze jest to, że fotografia balansuje na krawędzi etycznej niż to, że balansuje na krawędzi prawnej
Czasami daję sobie prawo paparazziego, liczy się zdjęcie a nie etyczny (prawny powiedzmy to tylko kwestia pary w nogach) aspekt, czy w danej sytuacji można je było robić czy też nie
Szczególne wścibstwo, nachalność to nieraz drugie imię fotografi. Nie potrafię powiedzieć według jakiej reguły to prawo sobie nadaję - to kwestia przekroczenia właśnie reguł własnych i myślę, ze trzeba umieć wrócić zza tej granicy, żeby nie zapędzić się i za nią nie zostać.
Myślę, ze istotniejsze jest to, że fotografia balansuje na krawędzi etycznej niż to, że balansuje na krawędzi prawnej

Oh, the night it is thick, my defences are hid
in the clothes of a woman I would like to forgive,
in the rings of her silk, in the hinge of her thighs,
where I have to go begging in beauty's disguise..
in the clothes of a woman I would like to forgive,
in the rings of her silk, in the hinge of her thighs,
where I have to go begging in beauty's disguise..
off pisze:A swoją drogą - czasami daję sobie prawo robienia zdjęć mimo zakazów (niezależnie czy słusznych czy nie)
Czasami daję sobie prawo paparazziego, liczy się zdjęcie a nie etyczny (prawny powiedzmy to tylko kwestia pary w nogach) aspekt, czy w danej sytuacji można je było robić czy też nie
Szczególne wścibstwo, nachalność to nieraz drugie imię fotografi. Nie potrafię powiedzieć według jakiej reguły to prawo sobie nadaję - to kwestia przekroczenia właśnie reguł własnych i myślę, ze trzeba umieć wrócić zza tej granicy, żeby nie zapędzić się i za nią nie zostać.
Myślę, ze istotniejsze jest to, że fotografia balansuje na krawędzi etycznej niż to, że balansuje na krawędzi prawnej
Ja preferuję trochę inną postawę, nie akceptuje w fotografii nachalności, przymusu czy wydumanej sztuczności, tak też nie akceptuje w życiu przemocy. Efekt często nie jest najważniejszy,nie trzeba zrobić zdjęcia za wszelką cenę są takie sytuacje np. gdy robi się zdjęcia na kameralnym koncercie i jest takich 5 fotografów którzy chcą koniecznie coś pstryknąć więc kręcą się/przechodzą, szukają kadru,a słuchacze zamiast słyszeć dźwięk instrumentów słyszą co raz klikanie luster paparazzi i widzą przebiegające w tą i z powrotem schylone postacie (masakra jak któryś z "profesjonalistów" ma jeszcze włączony bip AF).Spotkałem się z taką sytuacją będąc jako słuchacz i fotograf na koncercie, i mam zdanie że nawet najlepsze zdjęcie nie usprawiedliwia takich sytuacji.
Aspekt etyczny Fotografii jest bardzo ważny, mówi o szacunku fotografa do fotografowanych osób/sytuacji. Ale to w jakim kontekście (z jakim zamiarem) fotograf robi dane zdjęcie i pokazuje je , jest ważniejsze niż to czy może je wykonać (jakiś prawny zakaz), czy negatywny stosunek człowieka znajdującego się w kadrze.
Kazimierz Karabasz, z którym miałem przyjemność, rozmawiać na moje pytanie w jaki sposób "wydobywa" z ludzi naturalność odpowiedział, że chodzi tylko o szczerą rozmowę z fotografowanym człowiekiem i słuchanie tego co ma do powiedzenia. Kieślowski też wielokrotnie wspominał o moralnych granicach filmowca/fotografa, podobno jednym z powodów dla których przestał kręcić dokumenty był tekst jaki usłyszał od kogoś znajomego po obejrzeniu "Z punku widzenia nocnego portiera" w stylu "niezłego psychola pokazałeś".
Nie akceptuję postawy Paparazzi. Bliższa mi jest wnikliwość reportażysty ale też nie za wszelką cenę. A w ogóle to wychodzę z założenia, że w każdym miejscu jest nieskończona ilość motywów i kadrów, które czekają aby je dojrzeć i pstryknąć.
pozdrawiam