czy warto budować ciemnię...
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
-
- -#
- Posty: 10
- Rejestracja: 11 sty 2014, 22:27
- Lokalizacja: ni
czy warto budować ciemnię...
Czy w dzisiejszych czasach, warto poświęcić czas na własną ciemnię....i co na początek...
Wszystko zależy od chęci. I możliwości.
Ja na przykład po prostych kalkulacjach wyliczyłem, że nie ma najmniejszego sensu wywoływać zdjęć w labach (robię tylko cz-b), więc w przeciągu tygodnia zaopatrzyłem się we wszystko, co było mi potrzebne do wywoływania klisz. Mieszkam w bloku, więc łazienka pełni rolę ciemni. W tej chwili wywołuję szybciej i lepiej niż laby w moim mieście.
Niestety łazienka jest za mała, żebym wstawił tam kuwety i powiększalnik, jednak w niedalekiej przyszłości pewnie uda się na nowo otworzyć pełną ciemnię w szkole i z częścią pracy przeniosę się tam.
W domu mam skaner, więc to, co wywołam, skanuję.
Więc jeśli ma się chęci i odrobinę zacięcia (początki zawsze są trudne) warto. Nie myślmy już nawet o samych kwestiach finansowych. Ale cała magia wywoływania zdjęć...
Co na początek? Zestaw chemii (wywoływacz (np. Ilford ID-11), utrwalacz (np. Tetenal Superfix), zmiękczacz (np. Fotonal), butelka octu), koreks (polecam Kaisera), termometr (szybko reagujący), kilka pojemników z podziałkami w ml, kalkulator (jeśli jesteś leniwy i nie będzie Ci się chciało ręcznie liczyć proporcji chemii) i jakiś czasomierz do liczenia czasu "kąpieli". Tak w dużym skrócie.
I dobry nauczyciel. Ja uczyłem się od fotografa, pracując z nim w ciemni, ale na pewno są jakieś dobre podręczniki, omawiające pracę w ciemni.
Ja na przykład po prostych kalkulacjach wyliczyłem, że nie ma najmniejszego sensu wywoływać zdjęć w labach (robię tylko cz-b), więc w przeciągu tygodnia zaopatrzyłem się we wszystko, co było mi potrzebne do wywoływania klisz. Mieszkam w bloku, więc łazienka pełni rolę ciemni. W tej chwili wywołuję szybciej i lepiej niż laby w moim mieście.

Niestety łazienka jest za mała, żebym wstawił tam kuwety i powiększalnik, jednak w niedalekiej przyszłości pewnie uda się na nowo otworzyć pełną ciemnię w szkole i z częścią pracy przeniosę się tam.
W domu mam skaner, więc to, co wywołam, skanuję.
Więc jeśli ma się chęci i odrobinę zacięcia (początki zawsze są trudne) warto. Nie myślmy już nawet o samych kwestiach finansowych. Ale cała magia wywoływania zdjęć...

Co na początek? Zestaw chemii (wywoływacz (np. Ilford ID-11), utrwalacz (np. Tetenal Superfix), zmiękczacz (np. Fotonal), butelka octu), koreks (polecam Kaisera), termometr (szybko reagujący), kilka pojemników z podziałkami w ml, kalkulator (jeśli jesteś leniwy i nie będzie Ci się chciało ręcznie liczyć proporcji chemii) i jakiś czasomierz do liczenia czasu "kąpieli". Tak w dużym skrócie.
I dobry nauczyciel. Ja uczyłem się od fotografa, pracując z nim w ciemni, ale na pewno są jakieś dobre podręczniki, omawiające pracę w ciemni.
Ostatnio poszedłem do sklepu spożywczego (sic!) odebrać Exę od sprzedawczyni, która chciała się jej pozbyć. A facet stojący za mną w kolejce zaczął wciskać mi jakiś powiększalnik Opemusa, którego też chciał się pozbyć. Mówił, że co do ceny się dogadamy
, a gratis dołoży jakieś kamery analogowe.
Także trzeba po prostu poszukać. Nadal jest jeszcze sporo ludzi siedzących w fotografii analogowej albo chociaż pamiętających "obsługę" ciemni. Trzeba popytać.

Także trzeba po prostu poszukać. Nadal jest jeszcze sporo ludzi siedzących w fotografii analogowej albo chociaż pamiętających "obsługę" ciemni. Trzeba popytać.
Zaczynałem od powiększalnika, kuwet i szczypiec, które dostałem od wujka. Resztę (koreks i zestaw chemii) sobie dokupiłem. Kolega sokol07, podał zestaw chemii na początek - dokładnie taki, z jakim ja zaczynałem, z tym, że nie miałem Fotonalu, to płukałem w wodzie z płynem do mycia naczyń, a zamiast przerywacza (wody z octem) kilkakrotnie płukałem film wodą.
Do papieru W-14 Fomy lub Eukobrom Tetenala, utrwalacz ten, co do papierów i wio! Najwięcej pomogli mi koledzy z forum, którym jestem niezmiernie za to wdzięczny.
Swój koreks (Paterson) kupiłem za 75zł. Wywoływacz do filmów (ID11), to około 20zł, wołając w stocku (rozcieńczenie 1+0) możesz zrobić 10 filmów. Utrwalacz, to około 12zł za litr, starcza na, powiedzmy 20 filmów. Nie licząc kosztów zużycia wody, wywołanie filmu, to 2,6zł. Za tyle w labie nie wywołasz :)
Z odbitkami jest ciężej - w W14 można zrobić 1,5m2 papieru. Czyli gdzieś 100 arkuszy 10x15. W-14 kosztuje 15zł, za sztukę wychodzi 0,15zł, w 1 litrze utrwalacza utrwalisz 135 zdjęć 10x15 (informacje dla Tetenal Superfix w rozcieńczeniu 1+9). Wychodzi 0,09zł za utrwalenie odbitki. Papier 10x15cm, stałogradacyjny z Fomy, to 75zł/100 sztuk. 0,75zł/arkusz. W sumie, zrobienie jednej odbitki, to koszt:
0,15+0,09+0,75=1,8zł x 36 klatek na negatywie=64,8zł + 2,6 za wywołany film daje za 36 odbitek i film 67,6zł. Myślę, że to tanio, jak na odbitki na prawdziwym papierze fotograficznym. W dodatku masz całkowitą kontrolę nad procesem. Poza tym, nie musisz powiększać wszystkich zdjęć. Możesz powiększać tylko te najlepsze, a skanować wszystkie. To kwesta gustu.
Moim zdaniem warto. Pozdrawiam! :)
Do papieru W-14 Fomy lub Eukobrom Tetenala, utrwalacz ten, co do papierów i wio! Najwięcej pomogli mi koledzy z forum, którym jestem niezmiernie za to wdzięczny.
Swój koreks (Paterson) kupiłem za 75zł. Wywoływacz do filmów (ID11), to około 20zł, wołając w stocku (rozcieńczenie 1+0) możesz zrobić 10 filmów. Utrwalacz, to około 12zł za litr, starcza na, powiedzmy 20 filmów. Nie licząc kosztów zużycia wody, wywołanie filmu, to 2,6zł. Za tyle w labie nie wywołasz :)
Z odbitkami jest ciężej - w W14 można zrobić 1,5m2 papieru. Czyli gdzieś 100 arkuszy 10x15. W-14 kosztuje 15zł, za sztukę wychodzi 0,15zł, w 1 litrze utrwalacza utrwalisz 135 zdjęć 10x15 (informacje dla Tetenal Superfix w rozcieńczeniu 1+9). Wychodzi 0,09zł za utrwalenie odbitki. Papier 10x15cm, stałogradacyjny z Fomy, to 75zł/100 sztuk. 0,75zł/arkusz. W sumie, zrobienie jednej odbitki, to koszt:
0,15+0,09+0,75=1,8zł x 36 klatek na negatywie=64,8zł + 2,6 za wywołany film daje za 36 odbitek i film 67,6zł. Myślę, że to tanio, jak na odbitki na prawdziwym papierze fotograficznym. W dodatku masz całkowitą kontrolę nad procesem. Poza tym, nie musisz powiększać wszystkich zdjęć. Możesz powiększać tylko te najlepsze, a skanować wszystkie. To kwesta gustu.
Moim zdaniem warto. Pozdrawiam! :)
-
- -#
- Posty: 10
- Rejestracja: 11 sty 2014, 22:27
- Lokalizacja: ni
na pytanie" czy warto", raczej sam sobie musisz odpowiedzieć, znając realia i swoje podejście do tej kwestii. dla każdego z nas, odpowiedź niezmiennie będzie, że warto. a to co powinieneś w tej ciemni posiadać, również w dużej mierze zależy od ciebie i od tego co masz zamiar naświetlać. zestaw do papieru bw różni się od tego czego będziesz potrzebować do koloru. jeżeli ma to być początek, zatem o kolorze mowy być nie może. przez Twoją wypowiedź rozumiem również fakt, że nie posiadasz również, szerszej wiedzy na temat procesu. zatem jak najbardziej na miejscu byłoby zaopatrzyć się w jakiś poradnik na ten temat. raz, że znajdziesz tam fachową wiedzę, którą będziesz mógł w dowolnej chwili przerabiać ile razy będziesz jej potrzebować, a dwa, że znajdziesz tam również opis podstawowego sprzętu jaki będzie ci potrzebny. mogę polecić ci książki Zbigniewa Pękosławskiego - " Pracownia fotoamatora", oraz Tadeusza Klimeckiego - "Technika powiększenia w fotografii". tytuły z pewnością dostępne w antykwariatach, lub na znanym portalu aukcyjnym.
Po pierwsze to nie ten dział.
A ad rem. Jeżeli zadajesz takie pytanie, to nie warto. To tak jakbyś pytał, czy warto w obecnych czasach pisać odręcznie wiecznym piórem listy.
Dla jednego warto, dla innego nie, jak sam nie sprawdzisz to się nie przekonasz.
Dla mnie warto, ale ja w ciemni nie pracuję, ja w niej odpoczywam.
A ad rem. Jeżeli zadajesz takie pytanie, to nie warto. To tak jakbyś pytał, czy warto w obecnych czasach pisać odręcznie wiecznym piórem listy.
Dla jednego warto, dla innego nie, jak sam nie sprawdzisz to się nie przekonasz.
Dla mnie warto, ale ja w ciemni nie pracuję, ja w niej odpoczywam.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Przepraszam, że się podłączę pod temat... 
Ale czy ktoś zna jakieś źródło, gdzie mógłbym znaleźć jakieś w miarę aktualne instrukcje, jak wywoływać kolorowe klisze? W miarę aktualne, tzn mam na myśli instrukcje jak robić to w tej chwili przy użyciu współczesnej chemii, sprzętu, itd, a nie jakiś niespotykanych wynalazków braci Słowian sprzed 50 lat.
Pytam, ponieważ chciałbym poczytać o tym na papierze albo w internecie, ale gdzieś, gdzie będę wiedział, że nie przeczytam jakiś głupot.

Ale czy ktoś zna jakieś źródło, gdzie mógłbym znaleźć jakieś w miarę aktualne instrukcje, jak wywoływać kolorowe klisze? W miarę aktualne, tzn mam na myśli instrukcje jak robić to w tej chwili przy użyciu współczesnej chemii, sprzętu, itd, a nie jakiś niespotykanych wynalazków braci Słowian sprzed 50 lat.

Pytam, ponieważ chciałbym poczytać o tym na papierze albo w internecie, ale gdzieś, gdzie będę wiedział, że nie przeczytam jakiś głupot.
-
- -#
- Posty: 534
- Rejestracja: 25 lut 2010, 21:41
- Lokalizacja: Świnoujście
Re: czy warto budować ciemnię...
a czy warto mieć hobby i związaną z tym przyjemność .arthrawn76 pisze:Czy w dzisiejszych czasach, warto poświęcić czas na własną ciemnię....i co na początek...
z finansowego punktu widzenia nie warto.
jednak sądzę że hobby to nie biznes więc kasa nie jest istotna a zadowolenie .
Więc jeśli tak to odpowiedź jest prosta , warto.
A co na początek kupić , książkę o technice w fotografii
Jest tego dużo na rynku i w niskich cenach.
ju_87
junkers_ju-87, wiesz... jeśli się robi sporo zdjęć analogowo... To w sumie z finansowego punktu widzenia to się opłaca i to bardzo. 
Poza tym jakość zdjęć wywołanych w domu nie umywa się często do tego, co dostajemy z labu. Mi się zdarzało, zanim zacząłem wywoływać w domu, dostawać klisze brudne, porysowane, z zaciekami, nierówno wywołane czy nawet raz (tu akurat kolorowe) z ziarnem jak po nieudanym cross-processingu.

Poza tym jakość zdjęć wywołanych w domu nie umywa się często do tego, co dostajemy z labu. Mi się zdarzało, zanim zacząłem wywoływać w domu, dostawać klisze brudne, porysowane, z zaciekami, nierówno wywołane czy nawet raz (tu akurat kolorowe) z ziarnem jak po nieudanym cross-processingu.