Przekopując głęboki pawlacz (pierwszy raz od 30 lat, z racji generalnego remontu w mieszkaniu starszej osoby), odnalazłem sprzęt niewiadomego pochodzenia
Pomyślałem, że spytam specjalistów, gdyż ja jestem "lajkonikiem" - wprawdzie kocham moje lusto pentaxa, jednak chyba mam zbyt mało wiosen, aby na pierwszy rzut oka ogarniać poniższy sprzęt
Podpowiedzcie proszę, czy jest to coś warte, czy raczej oddać na złom :)
Kurz jest powierzchowny (z racji trwającego generalnego remontu)
Koreks możesz spokojnie wystawić na Znanym Serwisie Aukcyjnym - jeśli wnętrze jest w dobrym stanie, to powinien się sprzedać.
Natomias co do powiększalnika, to nawet nie umiem stwierdzić, cóż to za cudo i jak do końca działa... Przede wszystkim należałoby sprawdzić, czy działa lampa, "podnośnik", itd.
Jest to radziecki powiększalnik walizkowy UPA-1. Najczęściej spotykane są UPA-5 z kulistą głowicą, ten jest o wiele starszy, produkowany w latach 50-tych. Tak więc jest to raczej zabytek o minimalnej wartości użytkowej.
Co do koreksy, to jest to produkt rodzimy, bardzo kłopotliwy w użytkowaniu z powodu zacinających się kuleczek na początku spiralek. Późniejsze koreksy typu Krokus Tank to kilka szczebli wyżej w komforcie pracy.
Jak już, to wszystko wystaw od 1zł. To nie są, żadne skarby z szafy papy Adamsa i kokosów na tym nie zbijesz. Lepiej to oddaj do jakiegoś kółka fotograficznego.
technik219 pisze:Co do koreksy, to jest to produkt rodzimy, bardzo kłopotliwy w użytkowaniu z powodu zacinających się kuleczek na początku spiralek.
Mam takie ustrojstwo w ciemni, na półce - ot, tak, jako artefakt. W moim nie ma żadnych kuleczek na początku spirali. Nigdy nawet nie próbowałem wołać w czymś takim, przecież tego nawet nie można odwrócić.
D.M.M. pisze: Nigdy nawet nie próbowałem wołać w czymś takim, przecież tego nawet nie można odwrócić.
bo kiedyś nikt nie słyszał o przewrotkach. Wszystko wołało się "na kręciołka". Mnie to zostało zresztą do dzisiaj. I nie przesadzajmy z tym, że to zupełna tandeta. Wołałem w podobnych koreksach wiele filmów i nie miałem specjalnych kłopotów z wsunięciem filmu. Ale kiedyś były inne filmy i ludzie bardziej uparci w realizacji swojego hobby. Ale fakt, że kokosów się na tym nie zrobi. Bardzej przyda się jako ozdoba na półkę tematyczną. Pzdr.
D.M.M. pisze: Nigdy nawet nie próbowałem wołać w czymś takim, przecież tego nawet nie można odwrócić.
bo kiedyś nikt nie słyszał o przewrotkach. Wszystko wołało się "na kręciołka". Mnie to zostało zresztą do dzisiaj. I nie przesadzajmy z tym, że to zupełna tandeta. Wołałem w podobnych koreksach wiele filmów i nie miałem specjalnych kłopotów z wsunięciem filmu. Ale kiedyś były inne filmy i ludzie bardziej uparci w realizacji swojego hobby. ...
Potwierdzam. W latach 70'tych pobierałem pierwsze nauki u starego fotografa, który uczył nas nawet wołania w pionowo postawionej rurze PCV (sic!), także u p. Stanisława Markowskiego i nikt nie mówił o przewrotkach. Patrze na stare negatywy i nie widzę w nich nic złego. Dopiero w dobie internetu dowiedziałem się o tej metodzie i przeszedłem na nią.