Pozwolę sobie wtrącić się trochę do tej gorącej i wielostronnej dyskusji, już na 3 strony więc nie będę nikogo cytowała
Po pierwsze współczesny fotograf ceniący fotografię tzw. analogową powinien jednak posiadać skaner i skanować, może niekoniecznie zaraz negatywy, ale taki do negatywów byłby najlepszy. Osobiście ubolewam że nie mam naprawdę dobrego skanera do negatywów (Nikon 5000 Ed, Minolta Elite), bo to jednak w dzisiejszych czasach ułatwiłoby mi trochę i obniżyłoby koszty opracowywania końcowych powiększeń - uważam że póki co finezyjnie dopracowane powiększenie czarno - białe jest lepsze od najlepszego wydruku (ale przyznaję że różnica ciągle zmniejsza się).
W przypadku koloru sytuacja jest jasna - nie mam ciemni do tych procesów (bo się zupełnie nie opłaca w każdym względzie), każdy oddany do wywołania film jest skanowany w labie (od kiedy one to oferują), mam pełne archiwum, a kiedy zajdzie potrzeba mogę wybrane klatki zeskanować lepiej.
Jeśli chodzi problem tzw "czystości" języka w kwestii wyrażeń fotograficznych, to niestety bardzo mnie rażą słowa "wywojka", "szitka", "palone" itp, gdyż jest to niezbyt ładna i brzydko brzmiąca nowomowa (łagodnie określając), powstała na różnych fotoforach, a głowę dam że autorami tych słów byli absolutni amatorzy nie mający wcześniej jakiegokolwiek kontaktu z doświadczonymi fotografami (i fotografia w ogóle), a słowami tymi podbudowywali swoją "fachowość".
Czy dużo dłuższe, trudniejsze do wymówienia, przeczytania, napisania są słowa "wywoływacz", "błona", "naświetlone" ? Czy nie lepiej opisują przedmiot lub zjawisko? A wreszcie co ma oznaczać stosowanie słów "wywojka", "szitka", "palone" ? Na pewno nie oznacza jakiegoś zauroczenia, podziwu, pasji i szacunku, którym wszyscy chyba darzymy w jakiś sposób fotografię (przynajmniej ja) - te słowa to nonszalancja o pogardliwym wydźwięku nie mówiąc już o brzydkim brzmieniu

Ja miałam to szczęście (a może nieszczęście ?), że fotografii nauczyłam się (w tym podstawowym najbardziej tradycyjnym wymiarze) od bardzo starego (i znanego) fotografa, u niego i jego kolegów nigdy nie zasłyszałam takich słów, więc może przynajmniej w tym względzie podtrzymajmy tradycje, tym bardziej że będzie to także w zgodzie z ideami profesora Miodka.