Stowarzyszenie Korex?
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Stowarzyszenie Korex?
Hej, nie śmiejcie się na wstępie ale może to dobry pomysł, żeby założyć stowarzyszenie? Nie wiem czy są jakieś tego minusy, wiem tyle, że potrzeba co najmniej 15 osób i wpis do rejestru kosztuje 250zł. Nie jest to jakieś trudne chyba, trzeba tylko spisać listę członków i ustalić statut. Gdybyśmy mieli stowarzyszenie to moglibyśmy wynajmować za friko lokale od spółdzielni, na ciemnie, kluby itp. Czy takie coś ma w ogóle sens, jak myślicie?
Wiesz, co do zebrań to są one tylko na papierze, bo członkowie podpisują listę obecności. Listę można przesyłać albo coś. Właśnie te darmowe lokale mnie zainteresowały w tym wszystkim. Co do oddziałów w innych miastach też czytałem o tym ale z tego co widzę na forum to na pewno nie było by problemu z Warszawą i Gdańskiem ;) Może mamy tutaj na forum kogoś, kto się na prawie zna?booboo pisze:ma, tylko trzeba to dobrze ogarnąć. ze 2 zebrania są potrzebne i podpisy, co niestety słabo się sprawdza w przypadku osob spoza wawy. trzeba by jakieś oddziały robić czy coś takiego. znajomi zrobili stowarzyszenie kultury jakiejśtam i miasto daje lokale za darmo i jeszcze doplaca.
nie ma sensu ani potrzeby robienie oddziałów, jest to niepotrzebny i trudny do ogarniecia punkt statutu, oraz kolejne regulaminy
zebrania zebraniami, raz do roku musi sie odbyc walne zebranie członków stowarzyszenia, w okreslonej liczbie, nie pamietam dokladnie, jesli walne sie nie zbierze powoływane jest walne w drugim terminie i na nieco innych zasadach. sa mozliwosci upowaznien przekazywanych przez nieobecnych członków
podstawowe pytanie co te stowarzyszenie ma robic. bedąc członkiem ( juz byłym )_ stowarzyszenia przyjaciół fretek wiem jakie to są problemy, choc tu dochodzi duza ilość działań dla których ó stowarzyszenie zostało powołane, cholerne problemy z wpisem do krs itp, do tego my mielismy działalność gospodarcza byc moć zarabiac na gadzetach itp
ogolnie wszystko jest nieskomplikowane jesli jest komu sie za to zabrac i od kogo odpisac statut, a przynajmniej jego zarys
stowarzyszenie rpzyjaciół fretek nie ma oddziałó, a skupia członków z całej polski. członkowie mają legiymacje ( plastikowe wielkosci karty płatniczej ) swoje broszury, kalendarz, informatory i całą mase różnych innych pierdółek, jedynie wciąż boryka sie z brakiem sponsorów, i srodkó do działalnosci statutowej ( tj, na rzecz zwierząt, głównie fretek, przez co wszystkie te działania są sponsorowane rpzez członków )
zebrania zebraniami, raz do roku musi sie odbyc walne zebranie członków stowarzyszenia, w okreslonej liczbie, nie pamietam dokladnie, jesli walne sie nie zbierze powoływane jest walne w drugim terminie i na nieco innych zasadach. sa mozliwosci upowaznien przekazywanych przez nieobecnych członków
podstawowe pytanie co te stowarzyszenie ma robic. bedąc członkiem ( juz byłym )_ stowarzyszenia przyjaciół fretek wiem jakie to są problemy, choc tu dochodzi duza ilość działań dla których ó stowarzyszenie zostało powołane, cholerne problemy z wpisem do krs itp, do tego my mielismy działalność gospodarcza byc moć zarabiac na gadzetach itp
ogolnie wszystko jest nieskomplikowane jesli jest komu sie za to zabrac i od kogo odpisac statut, a przynajmniej jego zarys
stowarzyszenie rpzyjaciół fretek nie ma oddziałó, a skupia członków z całej polski. członkowie mają legiymacje ( plastikowe wielkosci karty płatniczej ) swoje broszury, kalendarz, informatory i całą mase różnych innych pierdółek, jedynie wciąż boryka sie z brakiem sponsorów, i srodkó do działalnosci statutowej ( tj, na rzecz zwierząt, głównie fretek, przez co wszystkie te działania są sponsorowane rpzez członków )
Generalnie to czytałem, że jeśli stowarzyszenie nie prowadzi działalności gospodarczej to po prostu może być to grupa osób, przyjaciół lub rodzina zrzeszeni we wspólnym celu czy zainteresowaniach. No ale jeśli tyle z tym zachodu to może i nie opłacalne. Była na forum mowa o ciemniach, klubach do spotkań ale jak przychodzi co do czego to nikt nie ma czasu albo chęci 

Z tymi ciemniami jest problem natury, ekhem.. logistycznej. Bo właściwie w każdym mieście/regionie powinna jakaś być (jak kiedyś), żeby ewentualni członkowie nie musieli dojeżdżać na miejscie paręset kilometrów.Rob pisze:Była na forum mowa o ciemniach, klubach do spotkań ale jak przychodzi co do czego to nikt nie ma czasu albo chęci
Stowarzyszenie jako sama idea nie jest zła, ale proponowałbym zacząć chociażby od zebrania raz w roku paru osób i wspólnego wyjazdu Gdzieś Tam, bo nawet z tym jest kłopot. Jak już będą chętni to sformalizowanie będzie naturalną koleją rzeczy :)
Będąc wiceprezesem pewnego stowarzyszenia (obecnie "nieaktywnego") powiem krótko: nie ma to sensu jeżeli to stowarzyszenie - powiem tajemniczo - nie prowadziłoby jakiejś działalności. Będąc tylko stowarzyszeniem "na papierze" nie jest to może bardzo upierdliwe ale mimo wszystko i takie stowarzyszenie trzeba jakoś "prowadzić".
Wspomniano status, wybór zarządu, podpisy, walne i inne pierdoły, których trzeba dopełnić ale prawdziwa jazda zaczyna się jak w grę już wchodzą jakieś pieniądze. Wtedy warto ale trzeba zdać sobie sprawę, że to naprawdę bardzo duża praca, na którą trzeba wygospodarować kupę czasu. Mnie na szczęście to wszystko ominęło (dzięki koledzy :)) ale widziałem ile to pracy chłopaków kosztowało.
Wspomniano status, wybór zarządu, podpisy, walne i inne pierdoły, których trzeba dopełnić ale prawdziwa jazda zaczyna się jak w grę już wchodzą jakieś pieniądze. Wtedy warto ale trzeba zdać sobie sprawę, że to naprawdę bardzo duża praca, na którą trzeba wygospodarować kupę czasu. Mnie na szczęście to wszystko ominęło (dzięki koledzy :)) ale widziałem ile to pracy chłopaków kosztowało.
Też nie uważam, by to był dobry pomysł. Próbowałem raz, nie wypaliło, wyleczyłem się z takich formalnych prób organizowania się. Gruba dobrych znajomych działać będzie sprawniej niż jakiekolwiek sformalizowane stowarzyszenie. A zakładanie stowarzyszenia w celach zarobkowych to już prawie zakładanie firmy.
większy format - większy problem
Trochę tak, trochę nie. Nie są to łatwe pieniądze i przede wszystkim nie są pewne ale potrafią być spore. Pisanie projektów, zdobywanie grantów, startowanie w konkursach - w przypadku zajmowania się swoją pasją nie muszą być nudne i tak męczące jak siedzenie za biurkiem przez 8 godzin. Ale ciężko jest pogodzić pracę najemnika z prowadzeniem stowarzyszenia, jeżeli bawić się w stowarzyszenie to uważam, że trzeba poświęcić się temu bez reszty.axer pisze:A zakładanie stowarzyszenia w celach zarobkowych to już prawie zakładanie firmy.
bez reszty to moze nie ale jest to kupa roboty. wiem jakie problemy maja warszawiacy z powodu duzej ilosci fretek, leczeniem, zabiegami, do tego dochodza koszty za to leczenie i koszty własne, głownie kupa wolnego czasu. ale kazdy robi to z miłosci i ma z tego jedynie ubytki na koncie, jednak z drugiej strony widząc zdrowe wyprostowane zwierze które dzieki naszej pomocy znowu biega i radosnie skacze to cholerna przyjemność ( wiem bo przez moje rece pare zwierzaków się przewinęło)
zastanawia mnie tylko jedno, jakie były by cele statusowe stowarzyszenia korexowego?
szerzenie wiedzy? nauka?
ogolnie to panstwo nie ma nic rpzeciwko wszelakim stowarzyszeniom, chopcby nie wiem jak głupie były, mamy takie prawo które zezwalana to
Coil, nie tyle na papierze i nie tyle nie prowadzenie działalnosci jakiejs
przeciez mozna pozyskac w wiekszych miastach zapewne srodki na jakies zajecia i uczyc ludzi pokazywac inna drogę do zdjecia
trzeba spojrzec na to tez w ten sposob, o ile wieksza ilosc maniaków fotografi tradycyjnej bedzie odbijac sie na cenach sprzetu o tyle wieksze zapotrzebowanie moze uratowac produkcje papierów chemi czy filmów. a to ze czesciej spotkasz na ulicy kogos z analogiem to chyba raczej miłe doswiadczenie
zastanawia mnie tylko jedno, jakie były by cele statusowe stowarzyszenia korexowego?
szerzenie wiedzy? nauka?
ogolnie to panstwo nie ma nic rpzeciwko wszelakim stowarzyszeniom, chopcby nie wiem jak głupie były, mamy takie prawo które zezwalana to
Coil, nie tyle na papierze i nie tyle nie prowadzenie działalnosci jakiejs
przeciez mozna pozyskac w wiekszych miastach zapewne srodki na jakies zajecia i uczyc ludzi pokazywac inna drogę do zdjecia
trzeba spojrzec na to tez w ten sposob, o ile wieksza ilosc maniaków fotografi tradycyjnej bedzie odbijac sie na cenach sprzetu o tyle wieksze zapotrzebowanie moze uratowac produkcje papierów chemi czy filmów. a to ze czesciej spotkasz na ulicy kogos z analogiem to chyba raczej miłe doswiadczenie
Pamietajcie, ze jesli w gre nie wchodzi kasa, a dokladniej finansowanie inne niz skladki czlonkowskie, to wystarczy stowarzyszenie zwykle, ktore wymaga minimum formalnosci i generuje symboliczne koszty. Moim zdaniem spokojnie wystarczy, zeby dogadac sie z miastem w sprawie jakiegos lokalu.
http://poradnik.ngo.pl/x/340827
http://poradnik.ngo.pl/x/340827