aka pisze: ↑20 lis 2022, 13:33
Nie ma się czy chwalić. Albo nie wie co chce osiągnąć, albo nie ogarnia technologii.
Jeśli mówimy o wielokrotnych naświetleniach jednego arkusza papieru - jak w linkowanym filmiku, to duża ilość prób wcale nie musi świadczyć o brakach warsztatowych. Miałem okazję robić powiększenia 50x60 gdzie było nawet 7 naświetleń z 4 czy 5 negatywów. To straszliwie żmudna robota - dla każdego naświetlenia trzeba ustalić filtrację lub zdecydować się na rozdzielne gradacje, czas ekspozycji, maskowanie/doświetlanie czasami z użyciem różnych filtrów, a później zweryfikować to wszystko razem. Zabawa w takie odbitki na prawdę pochłania bardzo dużo czasu i materiału, aby uzyskać efekty zgodne z zamierzeniami. Mimo to, polecam spróbować, bo to świetna zabawa.
aka pisze: ↑24 cze 2025, 16:17
Kto ocenia, że ta ostatnia jest ok, fotograf czy laborant?
Zawsze ocenia autor pracy, szczególnie jeśli mówimy o fotografii artystycznej, gdzie powiększenie ma być dziełem sztuki. Może w niektórych przypadkach fotograf zdawał się na ocenę printera, bo miał do niego zaufanie i znali się na tyle, że mógł to zrobić... ale co do zasady, ocena i decyzja o tym jak ma wyglądać efekt końcowy należy do autora pracy.
aka pisze: ↑24 cze 2025, 21:27
co niekoniecznie musi odpowiadać rzeczywistości utrwalonej na negatywie.
Wydaje mi się, że w tego typu pracach nie chodzi o proste oddanie rzeczywistości zapisanej na filmie. Pomijając to, że każde powiększenie to już jest jakaś interpretacja tego co jest na negatywie.