kan_gory pisze:robi ktoś astro?
Prawdę mówiąc od tego zacząłem z swoją przygodę z fotografią

Dosyć nietypowo, nieprawdaż?
Jeśli chodzi o mocowanie, to prawdopodobnie najchętniej wykorzystywane są po prostu aparaty na M42 + dobry statyw, np. jakiś zenit + MTO, czy inny rubinar, ew. obiektyw szerokokątny (20-30mm), w zależności od tego jakie to astrofoto :) Pozwala to już na osiąganie w miarę przyzwoitych rezultatów i to niewielkim kosztem.
Jeśli ktoś dysponuje nadmiarem gotówki i rzuci się na coś większego, to przede wszystkim efekty pracy zależą od montażu teleskopu. Potem jakość optyki, ale to naprawdę temat na dłuższe opowiadanie :)
Samo przymocowanie aparatu do teleskopu rozwiązałem na dwa sposoby (stosowane oddzielnie).
( 1 ) Przejściówka z wyciągu okularowego na M42. Często po prostu dodawana w zestawie przez producenta, również do kupienia w Internecie. Do tej przejściówki przykręcałem pudło na M42 i od tego momentu miałem do dyspozycji obiektyw o ogniskowej nawet 1800mm

Niestety bez napędu, więc ewentualne prowadzenie za obiektem odbywało się ręcznie. W praktyce ekspozycje do 1/15, a nawet krótsze z racji na sporą ogniskową.
( 2 ) Dorobione, własnej produkcji mocowanie aparatu wraz z obiektywem do statywu. Prowadzenie ręczne, dodatkowo okular z celownikiem. Teleskop służył zatem jedynie jako lunetka celownicza. Rozwiązanie powszechnie stosowane i znane jako
piggyback (zdjęcie zapożyczone):
Kolejnym krokiem jest zastosowanie ruchomej głowicy przy aparacie, aby umożliwić jego obrót (u mnie tylko w osi poziomej).
Zdjęcia wykonywane były na czasie B (wielokrotne ekspozycje) przy ciągłej korekcji tak, aby położenie obiektów na niebie się nie zmieniało. Łączny czas naświetlania praktycznie dowolny
Prawdę mówiąc nie jestem pewny, czy obecne cyfrowe puszki (wyłączając kamery ccd) są w stanie zastąpić aparaty analogowe w tej dziedzinie. Ot taki pozytywny akcent na koniec
