Po pierwsze: ta maskownica nadaje się jako tako do masowej produkcji chałtury. Jak kiedyś robiło się wszystko samemu zdjęcia rodzinne, pamiątkowe i było tego dużo, to żeby nie oszaleć od ciągłego robienia próbek kupowało się taką maskownicę. Ona nadawała się również do koloru, bo reagowała na zmianę filtracji i samoczynnie wydłużała czas naświetlenia poi wprowadzeniu filtrów korekcyjnych. Był tylko jeden problem: stare papiery barwne były kilkakrotnie mniej czułe niż obecne do procesu RA-4. Na współczesnych papierach najkrótszy czas realizowany przez maskownicę okazywał się stanowczo za długi i należało zmienić oporniki odpowiadające za zakresy czasów naświetlania, ewentualnie domostkować dodatkowe. Dlatego pierwsza rzecz, jaką należałoby sprawdzić, to czy podobnej sytuacji nie ma z papierami czarno białymi.
A Jak zacząć?
Nie wolno uruchamiać maskownicy w warunkach normalnego, tym bardziej dziennego oświetlenia. Z tyłu są dwa gniazda: jedno do podłączenia powiększalnika, drugie do podłączenia lampy ciemniowej. Rzecz w tym, że światło ciemniowe będzie fałszować pomiar maskownicy i na czas naświetlania papieru zostanie automatycznie przez maskownicę wyłączone.
Pierwsze kroki to ustalenie właściwego zakresu pracy urządzenia. Należy zwolnić wszystkie klawisze, wcisnąć pierwszy od dołu szary klawisz, pokrętło ustawić na zero, wajchą z prawej strony ustawić fotokomórkę (ledwie widoczne kółko pod matową szybą) w odpowiednim położeniu, włożyć papier i wyzwolić naświetlanie czerwonym przyciskiem. Wywołać odbitkę i ocenić naświetlenie. Jak się nic nie ukaże, to pozostawiając wciśnięty pierwszy klawisz, wcisnąć drugi (dwa wciśnięte) i operację naświetlenia i wywołania przeprowadzić ponownie. Jeśli obraz będzie za jasny, niedoświetlony to dodać trzeci klawisz i wszystko dalej przeprowadzić od początku. Za którymś razem okaże się, że odbitka wyjdzie prześwietlona. Wtedy cofamy działanie ostatnio wciśniętego klawisza i zakres pracy maskownicy dostrajamy pokrętłem. Do czasu aż trafimy na właściwy czas naświetlania. Będziemy wtedy mieli maskownicę skalibrowaną na konkretny papier. Jeśli zmienimy papier, będzie konieczność skorygowania kalibracji maskownicy więc część procedury trzeba będzie przeprowadzić ponownie.
Problemem pozostaje czy nadaje się ona do pracy z papierami wielogradacyjnymi, co trzeba sprawdzić w działaniu.
Teraz wady:
Maksymalny format papieru 18x24. Tylko, że pole pomiarowe odpowiada papierowi mniejszego formatu i stąd ograniczenia w możliwości ustawienia fotokomórki. Pole pomiaru fotokomórki jest stosunkowo duże i trudno dokładnie ją ustawić do pomiaru określonych gęstości w rodzaju twarzy, elementów średnioszarych. Pomiar zawsze zostanie w jakiś sposób uśredniony i zdarza się, że to co chcielibyśmy mieć na zdjęciu naświetlone w punkt będzie prześwietlone lub niedoświetlone. Odpada mośliwość doświetlania części obrazu, chyba, że będziemy to robić na stałym włączeniu a czas doświetlania liczyć "121, 122, 123, idt".
Automatycznej kuwety nie używałem i nie polecam

Maskownicy zresztą też bo więcej z nią kłopotów niż pożytku. Sam mam taką i mogę ją komuś opchnąć, bo od 15lat nie używana.
Edit: Napisałem, że kuwety nie polecam. Nie polecam wszelkiego rodzaju kuwet automatycznych, w których za przyciśnięciem odpowiedniej wajchy wypływał wywoływacz a napływał utrwalacz. Były takie wynalazki! Myślałem, że to jeden z nich. Jednak po przyjrzeniu się zdjęciu widzę, że to zwykła kuweta z termostatem. Jeśli Ci ona odpowiada wymiarami, a w ciemni masz mniej niż 20 stopni to jak najbardziej jest to urządzenie godne polecenia. Ja zrobiłem taki quasi podgrzewacz z płyty twardego styropianu grubości 1 cm, przewodu grzejnego do terrarium i termostatu akwarystycznego. Działa zgodnie z przeznaczeniem i nic więcej nie trzeba. Kiedyś na "aledrogo" ktoś sprzedawał taki podgrzewacz do kuwet z NRD, ale chciał za to jak Cygan za zboże.