PS. Zeszło mi całe niedzielne popołudnie i 2/3 nocy, ale z pomocą materiałów pobranych z sieci (choć nie w formie oryginalnych instrukcji serwisowych) udało mi się doprowadzić do stanu niemal idealnego dość skomplikowany, bo składający się z czterech wzajemnie przemieszczających się zespołów soczewek zoom Minolty MD 70-210 mm/f4.
Przed czynnościami serwisowymi obiektyw nie nadawał się do użytku - pierścień zmiany ostrości/ogniskowej poruszał się z bardzo dużym oporem, zaś soczewki pokryte były mętnym nalotem z lokalnymi ogniskami pleśni.
Obiektyw rozebrałem doszczętnie - notując w trakcie usytuowanie poszczególnych istotnych części i wykonując odpowiednie znaczniki pozwalające później zmontować poszczególne podzespoły z zachowaniem pierwotnych pozycji. Usunąłem stare smary, dokładnie oczyściłem i odtłuściłem wszystkie elementy mechaniczne. Poszczególne elementy optyczne udało się wyczyścić tak, że obecnie są sterylnie czyste, a przy tym nienaruszone zostały ich powłoki przeciwodblaskowe.
Po nałożeniu nowych smarów (dwa rodzaje) złożyłem obiektyw na powrót i skontrolowałem jego działanie. Efekt w 100% mnie satysfakcjonuje - pierścień zooma/ostrości porusza się gładko, równo i z delikatnym oporem, zaś obraz (chwilowo zarejestrowany cyfrowym bezluterkowcem) jest bardzo ostry na całej powierzchni kadru i kontrastowy. Obiektyw zachowuje parafokalność co świadczy o prawidłowym montażu.
Obiektyw który dotarł do mnie jako praktycznie bezużyteczny (zakupiony w komplecie z innym obiektywem za śmieszne pieniądze), obecnie działa jak nowy i podobnie wygląda.
Na marginesie: obiektyw zbudowany jest tak, że nie dziwię się, że Minolta produkowała ten obiektyw dla Leitza, jako Vario-Elmar R.