Yashica 124G - matowa soczewka
: 05 sie 2022, 14:29
Dzień dobry Forumowicze.
Piszę w intencji przestrogi dla osób które nie mają większego doświadczenia z aparatem Yashica mat 124g a urzekł go jak wielu z nas.
O ile mechanicznie aparat nie jest skomplikowany i pewnie większość przypadłości serwisowych można rozwiązać samodzielnie lub w dobrym serwisie to problem pojawia się w momencie gdy okazuje się, że tylny pakiet soczewek dolnego obiektywu nie jest przejrzysty - na pierwszy rzut oka soczewki są zamglone. W sieci można znaleźć wiele patentów na czyszczenie soczewek z grzyba więc dużo osób myśli, że takie zmatowienie jakoś się usunie i aparat będzie jak "nowy" - niestety nie o grzyba tu chodzi. Tutaj pojawia się zasadniczy problem - mianowicie po wykręceniu pakietu od strony komory błony fotograficznej, po dokładnym przyjrzeniu się mu okazuje się, że w metalowym pierścieniu mamy zaprasowane fabrycznie dwie soczewki scalone ze sobą prawdopodobnie balsamem Kanadyjskim (ekstrakt z żywicy jodły balsamicznej, charakteryzujący się współczynnikiem załamania światła identycznym lub bardzo zbliżonym do wielu gatunków szkła optycznego. Przez wiele lat był wykorzystywany w przemyśle optycznym do klejenia ze sobą elementów optycznych - wiki.) niestety po kilkudziesięciu latach od produkcji aparatu balsam się degraduje skutkiem czego otrzymujemy matową warstwę pomiędzy zaprasowanymi soczewkami. Naprawa tego pakietu raczej graniczy z cudem, a znalezienie pakietu w dobrym stanie podobnie.
Jeżeli macie konstruktywne pomysły na ten temat, zapraszam :)
Piszę w intencji przestrogi dla osób które nie mają większego doświadczenia z aparatem Yashica mat 124g a urzekł go jak wielu z nas.
O ile mechanicznie aparat nie jest skomplikowany i pewnie większość przypadłości serwisowych można rozwiązać samodzielnie lub w dobrym serwisie to problem pojawia się w momencie gdy okazuje się, że tylny pakiet soczewek dolnego obiektywu nie jest przejrzysty - na pierwszy rzut oka soczewki są zamglone. W sieci można znaleźć wiele patentów na czyszczenie soczewek z grzyba więc dużo osób myśli, że takie zmatowienie jakoś się usunie i aparat będzie jak "nowy" - niestety nie o grzyba tu chodzi. Tutaj pojawia się zasadniczy problem - mianowicie po wykręceniu pakietu od strony komory błony fotograficznej, po dokładnym przyjrzeniu się mu okazuje się, że w metalowym pierścieniu mamy zaprasowane fabrycznie dwie soczewki scalone ze sobą prawdopodobnie balsamem Kanadyjskim (ekstrakt z żywicy jodły balsamicznej, charakteryzujący się współczynnikiem załamania światła identycznym lub bardzo zbliżonym do wielu gatunków szkła optycznego. Przez wiele lat był wykorzystywany w przemyśle optycznym do klejenia ze sobą elementów optycznych - wiki.) niestety po kilkudziesięciu latach od produkcji aparatu balsam się degraduje skutkiem czego otrzymujemy matową warstwę pomiędzy zaprasowanymi soczewkami. Naprawa tego pakietu raczej graniczy z cudem, a znalezienie pakietu w dobrym stanie podobnie.
Jeżeli macie konstruktywne pomysły na ten temat, zapraszam :)