Strona 1 z 1
Retusz chemiczny powiększeń
: 18 cze 2016, 10:25
autor: wkuzia
Cześć
Do rozjaśniania niektórych partii obrazu można użyć osłabiacza farmera. A co zrobić, jeśli jakąś partię obrazu chcę ściemnić ? Jest coś takiego jak wzmacniacz miedziowy - ale czy on nie zabarwi w jakiś sposób nam powiększenia ? Macie jakąś praktykę ?
Wojtek
Retusz chemiczny powiększeń
: 18 cze 2016, 13:22
autor: technik219
Wzmacniacz miedziowy zabarwi "wzmacnianą partię na kolor ceglasto czerwony. Zresztą używa się go do tonowania powiększeń na kolor od delikatnego fioletu poprzez czerwień do brązu. Działanie wzmacniacza miedziowego nie polega na zwiększaniu gęstości optycznej (negatywu, bo o pozytywie już wspomniałem) ale do swoistego "oszustwa": poprzez naniesienie na cząsteczki srebra czerwonej miedzi blokuje się przepuszczalność w tych partiach obrazu dla światła niebieskiego i zielonego, na które uczulony jest papier. W wyniku tego wzrasta kontrast powiększenia, chociaż gęstość negatywu wzrasta w niewielkim stopniu.
Jeśli chcemy ściemnić pewne partie obrazu to jedynym wyjściem jest doświetlenie powiększenia w tych partiach obrazowych. Sposobów jest kilka. Można do tego użyć odpowiednio ułożonych dłoni (bardzo przydaje sie pedał pod nogę włączający zegar), poprzez maskowanie partii obrazu za pomocą masek wyciętych z papieru i umieszczonych w pewnej odległości od papieru w strumieniu światła z powiększalnika, lub nawet można zrobić sobie pulpit dla ułożenia kilku masek. Najprostszy taki pulpit to dobra cienka szyba (np. z antyramy - byle nie newtonowska) na kilkucentymetrowym stelażu ustawionym nad maskownicą z papierem. Do maskownicy wkłada się papier, nad tym ustawia stelaż z szybą, a na szybie przy zapalonym powiększalniku z czerwonym filtrem (można dodatkowo przykryć papier jakimś arkuszem, który potem się zdejmie)układa się maski i potem naświetla.
Chemicznie przyciemnić, żeby jeszcze zachować identyczny odcień partii przyciemnianych, myślę, że się nie da. Przynajmniej nie znam takiego sposobu.
Retusz chemiczny powiększeń
: 18 cze 2016, 14:42
autor: wkuzia
To jeszcze się dopytam dla pewności. Czy po rozjaśnieniu całości lub fragmentu fotografii w osłabiaczu farmera trzeba powtórzyć proces płukania całego powiększenia ?
Wojtek
Retusz chemiczny powiększeń
: 18 cze 2016, 15:25
autor: technik219
Zdecydowanie tak. Z tym, że na częściowe osłabianie (niektórych fragmentów) powiększenia mam osobny patenty. Jako że osłabiając nie trudno się zagapić i za bardzo osłabić, więc osłabianie przeprowadzam dwuroztworowo. Jeden roztwór to żelazicyjanek potasowy z dodatkiem bromku potasowego, drugi to tiosiarczan (utrwalacz). Fragmenty, które wymagają osłabienia jak np. szarości które powinny jednak być bielami przemywam za pomocą luźnego wacika (może być również miękki pędzel) rozcieńczonym roztworem żelazicyjanku, po czym spłukuję to miejsce dokładnie wodą i wkładam do utrwalacza. Jeśli trzeba, to po opłukaniu powiększenia pod strumieniem wody ponownie przemywam ten fragment roztworem żelazicyjanku i powtarzam operacje z utrwalaczem i płukaniem. Na koniec dokładne płukanie całego powiększenia w wodzie i suszenie. O co w tym wszystkim chodzi? Chodzi o to, że jak osłabię za mało to czynność mogę powtórzyć do uzyskania pożądanego efektu. Jak się zagapię, albo rozmyślę, to gdybym to robił typowym osłabiaczem Farmera, byłoby "po ptokach" - powiększenie do powtórki. Jeśli działam najpierw żelazicyjankiem, to zamiast utrwalenia mogę po przepłukaniu cofnąć osłabianie zanurzając powiększenie w wywoływaczu lub traktując wywoływaczem samo osłabiane miejsce. Dlatego konieczny jest dodatek bromku potasowego, który razem z żelazicyjankiem przeprowadza metaliczne srebro obrazu w bromek srebra, który można z powrotem przywrócić za pomocą wywoływacza w metaliczne czarne srebro.
Roztwór żelazicyjanku można dosyć długo przechowywać w ciemnym miejscu. Oznaką jego nieprzydatności jest zielonkawy kolor.
W celu ułatwienia sobie wszystkich operacji na powiększeniu bardzo pomocna jest ustawiona pochyle w jakiejś dużej kuwecie szyba na której ładnie nam się przyklei powiększenie. Można wtedy jakimś mini-szlauchem połączonym z kranem spłukiwać powiększenie. Dysponując taką szybą umieszczoną w zlewie i szlauchem można zaryzykować użycie jednoroztworowego osłabiacza - w razie czego mamy do dyspozycji strumień wody. Należy jednak uważać, by osłabiacz nie spływał, bo tworzą się widoczne zacieki. Przed malowaniem wacikiem dobrze jest ściągnąć nadmiar wody jakąś mikrofibrą czy czymś podobnym do wycieraczki samochodowej.
Trochę ćwiczeń na odpadowej odbitce i temat jest do ogarnięcia.
PS. ...no i rzecz bardzo ważna: dwuroztworowy osłabiacz jest trwały. Nie trzeba po kilu godzinach sporządzać nowego roztworu, stabilność działania i oszczędność nie do pogardzenia.