miejsca, ktore warto polecic
: 23 maja 2011, 00:29
Do zalozenia tego watku sklonily mnie niektore wypowiedzi w temacie wiz do USA. Padly tam stwierdzenia, ze nie warto jechac do "Hameryki" bo w Polsce i Europie sa fajniejsze rzeczy do focenia. Wszedzie sa piekne miejsca, nawet tam gdzie z pozoru nie nic ciekawego. To jest tylko sprawa wyobrazni. Najlepsze miejsca jakie widzialem a nie mialem wtedy ze soba aparatu to:
jazda ryksza i autobusem po ulicach wsi i malych miasteczek w Indiach, Copa Cabana i Ipanema, plaze w Rio, dzielnica burdeli w na skraju dzungli w Maceio, polnocna Brazylia, People's Park w Singapurze, Taipei -stolica Taiwanu, Lagos: wejscie przez przypadek w nocy na obozowisko bezdomnych przy porcie, wizyta w "kosciele" w dzungli kolo Lagosu, Klub 21 gdzie widac bylo tylko oczy i zlote zeby, szlak dla statkow kolo skal w Geteborgu, uliczki z kafejkami w Marsylii, pub w Waterford, Irlandia w weekend, "spadajacy na glowe" w czasie ladowania B747 w Hong-Kongu, targ konski Amiszow w okolocach Wisconsin Dells. I wiele wiele innych, w tym napewno kosciol Mariacki w Gdansku i cala starowka. O glowkach na Wisle kolo Kiezmarka i Krepcu nad Motlawa juz pisalem. Nie mam zdjec, mam tylko wspomnienia, w ktore mozna wierzyc lub nie. Ale wracajac do miejsc w USA to moje subiektywne wrazenia o Grand Canion i Valley of Fire, kolo Las Vegas. Najpierw GC. Na dzien kiedy zaplanowalismy spedzenie tam calego dnia, a z LV jedzie sie okolo 4 godzin w 1 strone nie przewidzielismy rozwoju wypadkow. Mielismy opuszczac LV o 4 nad ranem a o 2 w nocy zrobili nam w hotelu alarm przeciwpozarowy, ktory do rana powtarzal sie wielokrotnie z powodu uszkodzenia elektroniki w systemie. Jezeli uzupelnie, ze aby dostac sie na parter trzeba bylo uzywac schodow a my mieszkalismy na 22 pietrze to nie musze opowiadac jak wygladaly nasze zejscia i podejscia. Wyjechalismy dopiero o 10:30 poznym rankiem. Na Hoover Damn http://bridgepros.com/projects/Hoover_D ... 5B1%5D.jpg budowali most i zamiast przejechac szybko przez granice stanowa, stracilismy kupe czasu w korku. Gdy dojechalismy do GC to bylo poznym popoludniem i zdecydowalismy sie przeznaczyc na ogladanie wylacznie 2 godziny bo czekala nas droga powrotna. Kanion nie wygladal okazale, to znaczy jest okazaly ale niebyt dobra przejrzystosc powietrza powodowala, ze wszystko bylo plaskie i zamglone. Bylismy na poludniowej krawedzi, przerabiali parking , ja z cholernym Sinarem P i Canonem musialem przejsc okolo 500m aby dosc do sciezki nad krawedzia kanionu. Tam sie okazalo, ze jest kiepsko. Sciezka byla, a jakze, "kraweznik" ze skalek i zaraz za nim urwisko kilkaset m w dol. Znalazlem takie miejsce gdzie byly male polki, wyszedlem poza ten "kraweznik", postawilem Sinara i zrobilem tylko 1 zdjecie. Mam lek wysokosci jak cholera jasna i na wiecej nie bylo mnie stac z tego miejsca. W dodatku 2 osoby towarzyszace nie byly zainteresowane fotografia i musialem isc na jakis kompromis. Zdjecia nizej sa takze z cyfry, nie mialem koloru na filmie, a poniewaz to tylko takie tam opowiesci, mam nadzieje, ze to bedzie wybaczone. Wyprawe nad GC moge zaliczyc do nieudanych, nastepnym razem pojade tam na caly tydzien i dostane sie na sam dol.
Zdjecie z Sinara 8x10

Zdjecia z cyfry, 2gie to crop z pierwszego aby pokazac ile miejsca na statyw, i ze krzaki wcale nie ulatwiaja zadania



Na pewno do bardziej udanych mozna zaliczyc wyjazd do Valley of Fire. Sinara trzeba bylo przenosic najwyzej kilkanascie m od samochodu aby zrobic zdjecia. Ale tez nie wszedzie. Bylo gdzies w granicach 35°C.
Gdy wjechalismy do parku dopiero zobaczylem dlaczego to miejsce tak sie nazywa. Zjazd do poludnowj bramy (1sze zdjecie z cyfry) nie zapowiadal takiej kakafoni kolorow jaka dalej zobaczylismy. Niech mi nikt nie pisze, ze podbilem saturacje. Tego dnia, przy takiej ekspozycji slonca i przejrzystosci powietrza tak to wlasnie wygladalo.
Sinar



Cyfra

To zdjecie pokazuje miejsce widoczne na 2 i 3 zdjeciu z Sinara, w oddaleniu widac formacje o zupelnie innym kolorze niz czerwone skalki

Tutaj widac zdjecie z kanionu ktory nazywa sie Mouse's Tank, wszystko czerwone poza badylami i turystami, na skalach widac slady prymitywnych malunkow podobno wykonanych przez przodkow indian amerykanskich ale wcale bym sie nie zdziwil gdyby to byly prace wspolczesnych artystow majacych uatrakcyjnic to miejsce. Tam juz trzeba bylo uwazac na gady ale widzielismy tylko jaszczurki.

Jezeli jeszcze raz tam pojade to musze wejsc na okolo 2.5 km odcinek - White Domes Road, ktory mozna pokonac tylko na piechote, a czesc mozna przejsc przez tunel wyplukany przez wode http://www.americansouthwest.net/nevada ... on4_l.html
Obydwa miejsca, i GC i Valley of Fire sa na pewno warte aby je odwiedzic, chociazby niewiadomo jak kochac polskie krajobrazy. Zapraszam innych do podzielnia sie widokami z roznych miejsc na swiecie, nawet jezeli sa to zdjecia z cyfry, oczywiscie jezeli tutejsza GTW da przyzwolenie
jazda ryksza i autobusem po ulicach wsi i malych miasteczek w Indiach, Copa Cabana i Ipanema, plaze w Rio, dzielnica burdeli w na skraju dzungli w Maceio, polnocna Brazylia, People's Park w Singapurze, Taipei -stolica Taiwanu, Lagos: wejscie przez przypadek w nocy na obozowisko bezdomnych przy porcie, wizyta w "kosciele" w dzungli kolo Lagosu, Klub 21 gdzie widac bylo tylko oczy i zlote zeby, szlak dla statkow kolo skal w Geteborgu, uliczki z kafejkami w Marsylii, pub w Waterford, Irlandia w weekend, "spadajacy na glowe" w czasie ladowania B747 w Hong-Kongu, targ konski Amiszow w okolocach Wisconsin Dells. I wiele wiele innych, w tym napewno kosciol Mariacki w Gdansku i cala starowka. O glowkach na Wisle kolo Kiezmarka i Krepcu nad Motlawa juz pisalem. Nie mam zdjec, mam tylko wspomnienia, w ktore mozna wierzyc lub nie. Ale wracajac do miejsc w USA to moje subiektywne wrazenia o Grand Canion i Valley of Fire, kolo Las Vegas. Najpierw GC. Na dzien kiedy zaplanowalismy spedzenie tam calego dnia, a z LV jedzie sie okolo 4 godzin w 1 strone nie przewidzielismy rozwoju wypadkow. Mielismy opuszczac LV o 4 nad ranem a o 2 w nocy zrobili nam w hotelu alarm przeciwpozarowy, ktory do rana powtarzal sie wielokrotnie z powodu uszkodzenia elektroniki w systemie. Jezeli uzupelnie, ze aby dostac sie na parter trzeba bylo uzywac schodow a my mieszkalismy na 22 pietrze to nie musze opowiadac jak wygladaly nasze zejscia i podejscia. Wyjechalismy dopiero o 10:30 poznym rankiem. Na Hoover Damn http://bridgepros.com/projects/Hoover_D ... 5B1%5D.jpg budowali most i zamiast przejechac szybko przez granice stanowa, stracilismy kupe czasu w korku. Gdy dojechalismy do GC to bylo poznym popoludniem i zdecydowalismy sie przeznaczyc na ogladanie wylacznie 2 godziny bo czekala nas droga powrotna. Kanion nie wygladal okazale, to znaczy jest okazaly ale niebyt dobra przejrzystosc powietrza powodowala, ze wszystko bylo plaskie i zamglone. Bylismy na poludniowej krawedzi, przerabiali parking , ja z cholernym Sinarem P i Canonem musialem przejsc okolo 500m aby dosc do sciezki nad krawedzia kanionu. Tam sie okazalo, ze jest kiepsko. Sciezka byla, a jakze, "kraweznik" ze skalek i zaraz za nim urwisko kilkaset m w dol. Znalazlem takie miejsce gdzie byly male polki, wyszedlem poza ten "kraweznik", postawilem Sinara i zrobilem tylko 1 zdjecie. Mam lek wysokosci jak cholera jasna i na wiecej nie bylo mnie stac z tego miejsca. W dodatku 2 osoby towarzyszace nie byly zainteresowane fotografia i musialem isc na jakis kompromis. Zdjecia nizej sa takze z cyfry, nie mialem koloru na filmie, a poniewaz to tylko takie tam opowiesci, mam nadzieje, ze to bedzie wybaczone. Wyprawe nad GC moge zaliczyc do nieudanych, nastepnym razem pojade tam na caly tydzien i dostane sie na sam dol.
Zdjecie z Sinara 8x10

Zdjecia z cyfry, 2gie to crop z pierwszego aby pokazac ile miejsca na statyw, i ze krzaki wcale nie ulatwiaja zadania



Na pewno do bardziej udanych mozna zaliczyc wyjazd do Valley of Fire. Sinara trzeba bylo przenosic najwyzej kilkanascie m od samochodu aby zrobic zdjecia. Ale tez nie wszedzie. Bylo gdzies w granicach 35°C.
Gdy wjechalismy do parku dopiero zobaczylem dlaczego to miejsce tak sie nazywa. Zjazd do poludnowj bramy (1sze zdjecie z cyfry) nie zapowiadal takiej kakafoni kolorow jaka dalej zobaczylismy. Niech mi nikt nie pisze, ze podbilem saturacje. Tego dnia, przy takiej ekspozycji slonca i przejrzystosci powietrza tak to wlasnie wygladalo.
Sinar



Cyfra

To zdjecie pokazuje miejsce widoczne na 2 i 3 zdjeciu z Sinara, w oddaleniu widac formacje o zupelnie innym kolorze niz czerwone skalki

Tutaj widac zdjecie z kanionu ktory nazywa sie Mouse's Tank, wszystko czerwone poza badylami i turystami, na skalach widac slady prymitywnych malunkow podobno wykonanych przez przodkow indian amerykanskich ale wcale bym sie nie zdziwil gdyby to byly prace wspolczesnych artystow majacych uatrakcyjnic to miejsce. Tam juz trzeba bylo uwazac na gady ale widzielismy tylko jaszczurki.

Jezeli jeszcze raz tam pojade to musze wejsc na okolo 2.5 km odcinek - White Domes Road, ktory mozna pokonac tylko na piechote, a czesc mozna przejsc przez tunel wyplukany przez wode http://www.americansouthwest.net/nevada ... on4_l.html
Obydwa miejsca, i GC i Valley of Fire sa na pewno warte aby je odwiedzic, chociazby niewiadomo jak kochac polskie krajobrazy. Zapraszam innych do podzielnia sie widokami z roznych miejsc na swiecie, nawet jezeli sa to zdjecia z cyfry, oczywiscie jezeli tutejsza GTW da przyzwolenie