slawoju, widzę, że przebywasz podobną drogą jak ja, nawet aparaty czasem są podobne (F80. D70) ;)
Boję się, że problemem może być dla Ciebie:
- zbyt mała rozpiętość tonalna matrycy w D70 (tutaj dobra byłaby puszka typu Fuji S5, Canona 5D czy Nikona D700/D3 ale to inna klasa cenowa).
- D70(s) to moim zdaniem nie jest aparat, który generuje dobry obrazek na poziomie puszki. Częste problemy z balansem bieli, zwłaszcza we wnętrzach, to coś, co powoduje, że wypluwane jpgi nie powalają. Oczywiście takie rzeczy łatwo można skorygować mając RAWa. Ja robię tylko i wyłącznie w RAWach, więc mi to nie przeszkadza. D70 ma na pewno ten plus, że jego szum jest "analogowy", tzn. dość monochromatyczny, a nie są to kolorowe ciapki jak w D80/D200. Jednak te 2 nowsze puszki szumią mniej na wysokich ISO, coś za coś. Ja sobie ten szum bardzo chwalę i bez obaw używam aparatu do zdjęć czarnobiałych do ISO 800, może nawet 1000. Jak się człowiek uprze, to i na 1600 da się zrobić dobre zdjęcie. Tutaj jednak widać, że sprzęt ma swoje lata. Puszki typu D300, nie wspominając o D700/D3 biją tutaj D70 i wszyskie analogowe materiały w kwestii użyteczności na wysokim ISO (mam na myśli kolor, w cz-b przewaga chyba nie jest aż tak znaczna, ale jest). Jednak dłubanie przy komputerze jest nieuniknione (jak chyba przy każdym aparacie cyfrowym).
- czułość zaczynająca się od ISO 200. Można to jednak łatwo obejść za pomocą filtra szarego /ND.
Warto też pamiętać, że tak jak naświetlając materiał analogowy, to dopiero połowa drogi do finalnej odbitki tak samo jest z cyfrą. Zrobione zdjęcie (a właściwie RAW, bo jeśli kiedykolwiek byłeś w ciemni, to się same jpgi bawić nie będziesz) trzeba obrobić. Więc tutaj trzeba dysponować komputerem z jakimś 1.8 Ghz procesorem + 1 GB RAMu, żeby można było mówić o jakiejkolwiek obróbce zdjęć z D70. Jak na dzisiejsze czasy, to to nie są jakieś kosmiczne wymagania, ale jednak nie każdy taki sprzęt ma, a jak nie ma, to musi zainwestować dodatkowe pieniądze w zabawę z cyfrą. Wiem co mówię, bo zazwyczaj obrabiam zdjęcia z tej puszki na starym dziadku (Duron 700 MHz + 512 MB RAM - tak, to jeszcze działa ;)) i to jest katorga. Oprogramowanie troszkę kosztuje, chyba że zadowolisz się jakimś darmowym. Jak się troszkę człowiek uprze, to da się na tym pracować. Inna bajka to monitor. Jeśli kupujesz nowy, to tutaj trzeba się nastawić, że poniżej 1500 zł niczego sensownego nie kupisz. Prawda jest taka, że to co możesz kupić we wszystkich marketach, Vobisach itd. to jest coś co się do obróbki zdjęć nie nadaje. Matryca TN gwarantuje zmianę odcieni kolorów przy minimalnym ruchu głową. A jak wiadomo, odwzorowanie kolorów w fotografii ma kluczowe znaczenie.
Tak samo laptopy. Aktualnie na rynku nie ma absolutnie żadnego laptopa który nadaje się do obróbki zdjęć. Żadnego. Najdroższe MacBooki, Delle, czy Lenovo mają matryce wykonane w technologii TN (niektórzy tłumaczą ten skrót jako "Twoje Nieszczęście" ;)), czyli krótko mówiąc są do kitu. Kalibrowanie niewele pomaga.
Wyposażenie tradycyjnej ciemni kosztuje, podobnie jest z cyfrową. Jakimś rozwiązaniem jest kupienie używanego monitora z matrycą *-IPS, czy PVA/MVA. Wiąże się to jednak z ryzykiem kupienia jakiegoś szrotu, więc zakupy przez internet nie wchodzą w grę. Plusy tego są takie, że czasem można wyrwać dobry sprzęt za śmieszne pieniądze. Sam kupiłem 18' Neca na S-IPSie z pivotem (genialna sprawa!) za 300 zł + koszt biletu Kraków-Katowice-Kraków. Sprzęt pod względem jakości obrazu czy kątów widzenia bije na głowę wszystkie Samsungi czy inne LG za 1000 zł.
Cyfra to jest całkowicie inny technologia i tak jak w ciemni trzeba było się nauczyć tych wszystkich zasad jak działa wywoływacz, tak samo jest w cyfrze. Nie każdemu to się podoba, dlatego jeśli masz możliwość, to pozostaw sobie swoje analogi, a w międzyczasie popróbuj zabawy z cyfrą. w razie gdyby Ci się nie udało z nią zaprzyjaźnić będziesz miał do czego wrócić.
Ja sobie cyfrę chwalę, bo mogę teraz np. obrobić sobie jedno zdjęcie "na dobranoc", co przy analogu z powodów lokalowych było awykonalne. Zrobiłem też wiele zdjęć, których analogiem bym zapewne nie zrobił.
Jakość? To zależy co masz na myśli. Jeśli chodzi o ilość megapikseli, to spokojnie odbitki 30x40 da się robić, o ile nie będziesz chodził nad nimi z lupą. Oczywiście jakość kosztuje, więc wszelkiego rodzaju Empiki czy FotoJokery odpadają. Technologia poszła do przodu, w kwestii druku zdecydowanie prowadzi Epson ze swoim drukarkami wielkoformatowymi. Można teraz robić wydruki na prawdziwym barycie, które praktycznie są nie do odróżnienia od tych analogowych, nawet pachną tak samo. Produkuje takie papiery m. in. Ilford czy Hahnemuhle (
http://www.hahnemuehle.com/prod/en/213/ ... 5-gsm.html ). Nie czarujmy się jednak, że będzie tanio. Tak jak dobra odbitka wykonana przez profesjonalnego laboluda będzie kosztować, tak samo i wydruk. Drukowałem kiedyś na barytach w Finiszu w Krakowie, to cena wynosiła bodajże 300 zł/m^2. Warto było. Najprościej będzie jak przejdziesz się do jakiegoś labu należącego do sieci Ilford Studio i poprosisz o pokazanie jakiegoś wydruku na barycie. W razie gdybyś trafił na jakichś niekompetentnych ludzi (to się zdarza, samemu mi się to przytrafiło), to się nie zrażaj, tylko wybierz się do innego. Ta lista może być Ci przydatna:
http://www.ilford.pl/ilford.cyfrowy.06.html
Można wiedzieć dlaczego akurat ten Nikon? Przy budżecie ok. 1000 zł może warto byłoby poszukać jakiegoś Canona albo Pentaksa? Miałbyś wtedy dostęp do wielu manualnych szkieł, poza tym miałbyś pomiar światła z nimi (w D70 ze szkłami innymi niż Nikkory z AF ta sztuka Ci się nie uda).
Jeśli byłbyś w stanie wydać trochę poniżej 2000 zł to poważnie zastanów się nad Fuji S5 Pro. Zyskałbyś o wiele większą rozpiętość tonalną, ładne odwzorowanie kolorów już na poziomie puszki, pomiar światła z manualnym szkłami i mniejsze szumy na wysokich ISO. Nie bez powodu ta puszka nazywana jest "najbardziej analogowym DSLRem".
Gdybyś był w tym tygodniu w Krakowie to daj znać, podrzuciłbym Ci aparat na 1 dzień, to sam zobaczyłbyś, czy Ci puszka pasuje.