Linhof pisze:J.A. pisze:Z systemu strefowego praktycznie nie da się korzystać w małym obrazku, nawet w średnim.
Przez parę lat latałem z RZtą i zestawem 8 kaset. [...] Na upartego, więc ....
Właśnie. Na upartego. W mojej wypowiedzi jest takie słowo "praktycznie", a nie "na upartego". W małym obrazku też się da "na upartego", można mieć ze cztery korpusy, zwijać film itd.
czmielek pisze:Po to że lustrzanki nie mają pomiaru zastanego/padającego tylko mierzą światło odbite i się gubią przy kontrastowych motywach jak czarny kot na białym śniegu lub przy dominacie jasnego/ciemnego tła a pomiar punktowy jest ratunkiem przy takich motywach.
Taa i pomiar punktowy czarnego kota na białym śniegu da prawidłowe naświetlenie owego kota. W końcu i tak wszystkie koty są bure.
Bez ręcznej korekty dupa z punktowego pomiaru. A jak już zmierzymy tego kota, to warto wiedzieć gdzie go chcemy wsadzić, czyli w którą strefę. Nawet małym obrazkiem.
czmielek pisze:Innego zastosowania nie widzę w małoobrazkowej lustrzance. Pomiar światła padającego da zawsze prawidłowy pomiar niezależnie od jasności/ciemności tła sceny.
Pomiar światła padającego nie daje prawidłowego pomiaru
nigdy, poza kontrolowanymi warunkami studyjnymi, nie ma praktycznego zastosowania
nigdzie. To prosta droga do produkcji negatywów, które raz trzeba kopiować na gradacji 1, a następny na gradacji 3,5, albo 5.
Pomiar światła padającego nie mówi nic o kontraście sceny. I wystarczy że wylezie poza zakres tonalny materiału i dupa zbita. Zawsze coś się nie zmieści i nigdy nie wiadomo co się nie zmieści.
A potem ekwilibrystyka pod powiększalnikiem. Doświetlanie, zacienianie, maski, sraski, retusz skrobanki, płukanki i inne ciulstwa, które wymyślono w czasie nabożnej czci pomiaru padającego i braku alternatywy w postaci pomiaru punktowego.
jac123, o 1-2% powierzchni kadru. Przynajmniej ja o nim mówię.