Street foto a komunikacja z ludem..

Czyli Korex po godzinach w ciemni ;)

Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski

m6nj
-#
Posty: 243
Rejestracja: 05 lip 2009, 20:48
Lokalizacja: lublin

Street foto a komunikacja z ludem..

Post autor: m6nj »

Witajcie!

Ciekawy jestem co robicie żeby zrobić zdjęcie na ulicy osobie, która "wpadła Wam w oko" - od strony fotograficznej oczywiście...
Ciekawy jestem zarówno waszych sposobów jak i opinii czy doświadczeń w pracy z napotkanym ludem...

Sam zauważam rosnący wciąż stereotyp "paparazzi" lub "reportera" który w oczach ludzi za wszelką cenę chce ich oczernić albo udowodnić im jacy to oni nieuczciwi lub brzydcy.. oczywiście aparat choćby najmniejszy i na jakąś dziwną klisze i tak wzbudza u większości niechęć..

Co zrobić żeby to obejść? Jak zachęcacie ludzi do swojego aparatu?
Może jest jakiś uniwersalny sposób (oprócz bardzo długiego szkła ),który pozwoli na wejście w fotograficzną interakcję z człowiekiem, który z góry zakłada że aparatem chcemy go zabić albo pozbawić dorobku życia...?

Z góry dziękuje za rzeczową dysputę. pzdr
Awatar użytkownika
przemur
-#
Posty: 498
Rejestracja: 26 mar 2010, 18:11
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: przemur »

Im bliżej ludzi, tym większa szansa że się nie zostanie odebranym intruzem. Zgodnie ze starym powiedzeniem "jeśli twoje zdjęcia nie są dobre, nie jesteś dość blisko" (chyba Capy jeśli dobrze pamiętam).

Czytałem dużo różnych artykułów na ten temat i nie ma chyba jednego dobrego rozwiązania. Uśmiech, nie ukrywanie się pod żadnym pozorem, eksponowanie tego że się robi zdjęcia - to pomaga w uchwyceniu jakiejś sytuacji na ulicy. Podejście i spytanie o zgodę też nie boli. Ale czar naturalności już wtedy pryska. Chociaz np. Doissenau ponoć nigdy nie zrobił zdjęcia bez pytania o zgodę (włącznie ze słynnym pocałunkiem).

Natomiast muszę przyznać że w naszym pięknym kraju ludzi są szczególnie niechętni zdjęciom. Raz mi się zdarzyło że jakiś jegomość zaczął na mnie krzyczeć i biec wymachując rękami. Gdy do mnie dotarł (a zabrało mu to chwilę) zaczał wypytywać "czemu robie zdjęcia jego osobie". Sęk w tym że miałem założoną 35-tke, a kiedy robiłem zdjęcie on był ode mnie jakieś 200m.... Takich sytuacji miałem więcej. Nie lubię konfrontacji (ani sprawiać że ludzie czują się zakłopotani że robię zdjęcia), więc jeśli robię streeta, staram się by ludzie pozostawali w miarę anonimowi na moich zdjęciach - w cieniu, odwróceni, etc...

Warto też znać prawo (generalnie nie musimy pytać o zgodę na zrobienie zdjęcia, ale na publikację wizerunku, i to tylko wtedy kiedy stanowi istotny element zdjęcia). W razie jakiejś wyjątkowo nieprzyjemnej sytuacji to zwykle ucina dyskusję. Na podobnej zasadzie - nikt nam nie może zabronić fotografowania czegoś co widać z przestrzeni publicznej. Więc jeśli np. idziesz ulicą, wyciągasz aparat a tu nagle Pan Ochroniarz mówi że "nie wolno" to nie za bardzo ma do tego podstawy, chyba że próbujesz ukraść plan architektoniczny. :)

Chetnie uslysze inne wrażenia. :)
Fikumiku
-#
Posty: 556
Rejestracja: 24 sie 2009, 09:46
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Fikumiku »

Kontak z ludźmi najważniejszy..

Jeżeli ktoś niechce zdjęcia to nie rób.....uszanuj to.

Ale jeżeli już z kimś uda ci się "zagadać"...nieważne o czym...o dupie maryny..o pogodzie..o polityce...itp. to wiedz że masz 90% szans na to że zgodzą się żebyś im zrobił zdjęcie.

Ja staram się mieć taki zwyczaj że po zrobieniu zdjęcia proszę ich o adres żeby im wysłać odbitkę...(niestety czasem zapominam i mi to umyka)...ale staram się wysłać...koszta niewielkie...a ktoś może mieć pamiątkę i z czasem dobry stosunek do fotografujących osób.
Maluje bez farb.

http://niewdana.pl/
Awatar użytkownika
nord
-#
Posty: 1587
Rejestracja: 04 mar 2009, 21:24
Lokalizacja: faceci są z marsa
Kontakt:

Post autor: nord »

może mam blednę pojęcie, na temat fotografii ulicznej, ale pytanie się o zgodę ludzi na to, czy mógłbym ich umieścić w kadrze, jest ... pomyłką. takie zdjęcie ma być(?) spontanicznym zapisem chwili a nie pozowaną akcją. ani nie łamie tym prawa, ani nie biorę udziału w polowaniu na ludzi. gdy chodzi o portret.. tu się inaczej nie da. trzeba zagadać poprosić o "chwilę dla fotografa".
przemur pisze:
Natomiast muszę przyznać że w naszym pięknym kraju ludzi są szczególnie niechętni zdjęciom.
coś w tym jest, czasem wygląda to tak, jakby człowiek z aparatem postrzegany jako dziwak, wręcz kosmita. chyba już o tym pisałem, że miałem raz bardzo zabawną (dla mnie) sytuacje.

fotografowałem kiedyś obok sporego skrzyżowania, statyw, torba.. i reszta rupieci. jadące samochody musiały zatrzymać się na czerwonym świetle, ale jedna pani tak bardzo przyglądała się mi, nieborakowi, że zapomniała o podstawowych prawach fizyki i wbiła się zderzakiem w hak tego, który był przed nią :roll: no bo jak można w biały dzień włóczyć się po mieście z aparatem i robić zdjęcia w dodatku w miejscu publicznym? :mrgreen:


nie mniej nie jest całkiem źle. dużo portretuje na mieście, powiedzmy, że 90% prób kończy się wyzwoleniem migawki. gdy widzę kogoś interesującego, zwyczajnie podchodzę i pytam czy mogę. często muszę odpowiedzieć na kilka pytań (najczęściej "z jakiej pan jest gazety?") wytłumaczyć, że zdjęcia robię bo .. to lubię i że robię je dla siebie. w zasadzie to wystarcza.

największe problemy miewam z różnego rodzajami "agentami ochrony". niektórym gościom się wydaje, że jak dostaną pistolet gazowy i założą moro, są alfą i omegą - znają się na prawie i wydaje im się, że wiedzą co można fotografować, a czego nie. mają racje, wydaje im się. w większości takich przypadków życzliwie uśmiecham się i przeczekuje gości, ale bywa, że możne nie być drugiej okazji, wówczas bełkocze coś o prawie prasowym, proszę delikwenta o kontakt z jego przełożonym i macham mu legitymacją. efekt zawsze jest taki sam... gość daje sobie na luz.

a tak na marginesie.

przy okazji współpracy z Mieleckim Muzeum Fotografii maiłem okazje przeglądać dorobek fotograficzny panów Jadernych. zdjęcia, które bardzo często można by nazwać street'em robione na przełomie XIX i XX wieku. bez trudu można zauważyć że większość ludzi w kadrze zwróconych jest twarzą do obiektywu.

Obrazek



bardzo wątpię aby fotograf o to prosił. taki znak czasów?
m6nj
-#
Posty: 243
Rejestracja: 05 lip 2009, 20:48
Lokalizacja: lublin

Post autor: m6nj »

No właśnie...dzięki Panowie za merytorykę..tak na marginesie nie sądziłem że spotka mnie ona jeszcze na jakimś forum foto..trauma po AT..

ale do tematu: można patrzeć w dwojaki sposób na pozowanie.. czasami rzeczywiście wiąże sie to ze sztucznością na ulicy ale nie zawsze.. Po obejrzeniu ostatnio emitowanego filmu z Panem Rolkę dochodze do wniosku że czasem warto, nawet kosztem pewnej sztuczności pozwolić człowiekowi na pełną kontrolę swojego wizerunku (subiekywnie oczywiście) bo tak naprawdę kontrole ma fotograf.. bo to on tworzy kontekst.. Trzeba tez zauważyć ze pozowany street to zupełnie coś innego niż ujęcia z zza rogu pokazujące nie wzruszone obiektywem twarze.. czasami pozujący pod wpływem wewnętrznej potrzeby jakości wizerunku wyostrza to co pewnie chciałby ukryć:) choć byc może to tylko moj subiektywizm..
Awatar użytkownika
technik219
-#
Posty: 3353
Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
Lokalizacja: ze wsi

Post autor: technik219 »

m6nj pisze:Sam zauważam rosnący wciąż stereotyp "paparazzi" lub "reportera" który w oczach ludzi za wszelką cenę chce ich oczernić albo udowodnić im jacy to oni nieuczciwi lub brzydcy..
Myślę, że to tkwi w ich podświadomości. Można roztrząsać, z czego to wynika (mam nawet pewną na ten temat teorię), ale w gruncie rzeczy ludzie wiedzą jacy są naprawdę i obawiają się, że fotografia może ukazać ich skrzętnie skrywane oblicze.
Używanie tele i fotografowanie z "zasadzki" też nie ma sensu. Co zrobisz z tymi zdjęciami bez zgody fotografowanego? Najwyżej powiesisz sobie w domu, a to marna zachęta do szukania tematów.
Skłaniam się coraz bardziej do takiego fotografowania jak widziałeś w filmie z T. Rolke. Wychodzę z aparatem, nie mam konkretnego planu, nie mam ustalonej marszruty, ale wiem, że będę fotografował ludzi. Lubię rozmawiać, myślę, że dosyć łatwo nawiązuję kontakty i w ten sposób zdobywam fotografie.
Wiem, obawiasz się odmów, bo traktujesz je jako porażkę. Błąd. Musisz przyjąć, że porażkę ponosi ten, kto odmawia, a nie Ty. To on traci szansę stania się jednym z bohaterów Twojej opowieści. Ty znajdziesz sobie inną twarz. Może nawet ciekawszą? Uświadom sobie, że ten, który odmawia Ci zgody na fotografowanie "jego osoby" najwyraźniej nie był tego wart. Pomyśl nad tym: chcesz sfotografować kogoś ciekawego nie tylko ze względu na jego powierzchowność, ale przede wszystkim na jego "wnętrze". Po co fotografować kogoś z nawet ciekawą twarzą, jeśli "w środku" nie jest wcale ciekawy? A czasami odstręczający? Dlatego ważna jest nawet krótka rozmowa poprzedzająca chwilę naciśnięcia guzika migawki, po której zorientujesz się, czy warto tego kogoś pytać o zgodę. Jeśli nawet się nie zgodzi, ale fajnie się z nim rozmawiało, to nawet nie odczujesz odmowy jako porażki.
Często mi się zdarza, że ktoś zrazu kategorycznie odmawia, ale nie kończy rozmowy, nie odwraca się. Ciągnie rozmowę, a ludzie starsi najczęściej zaczynają opowiadać o sobie, o swoich przeżyciach, dawnej pracy lub dzieciach (wnukach). Wtedy wystarczy wykazać im zainteresowanie, powiedzieć coś w temacie lub o sobie i przychodzi taki moment (trzeba wyczuć kiedy), że pytam jeszcze raz, czy mogę zrobić zdjęcie i już jest zgoda. Dlaczego? Bo nie jesteśmy już sobie obcy, nawiązaliśmy nić porozumienia i po tym co zostało powiedziane, tamtej osobie nie wypada odmówić. Odmowy należą do wyjątków.
Oczywiście był czas kiedy fotografowanie w sposób podchwycony było dla mnie jak narkotyk, wyjść na ulicę i zapomnieć aparatu to była tragedia, dzień zmarnowany. Przeszło. Kiedy oddał ducha drugi Mju, biorę "normalny" aparat, z którym nie mogę się nigdzie ukryć, ani schować go w dłoni by pstrykać z "przyczajki". I fotografuję już inaczej, spokojniej, kiedy trzeba pytam (kiedy nie trzeba nie pytam) i sprawia mi to o wiele większą satysfakcję, bo nie czuję się jak złodziej.

[ Dodano: Nie 20 Paź, 2013 ]
m6nj pisze:dochodze do wniosku że czasem warto, nawet kosztem pewnej sztuczności pozwolić człowiekowi na pełną kontrolę swojego wizerunku (subiekywnie oczywiście) bo tak naprawdę kontrole ma fotograf.. bo to on tworzy kontekst.. T
Co rozumiesz przez sztuczność? Niektórzy portreciści twierdzą, że podczas sesji z nowym człowiekiem do pierwszych 30 zdjęć nie warto nawet zakładać filmu do aparatu, bo w tym czasie pozujący jest sztuczny, przybiera pozy, stroi miny i gra kogoś innego. Dopiero po tym czasie, kiedy jest nieco zmęczony, ale i "otrzaskany" z aparatem i całą sytuacją, wychodzą zdjęcia prawdziwe. Na ulicy, czy w takich sytuacjach, jak pokazane w filmie, jest to niemożliwe. Nikt się nie zgodzi na tak długą sesję. Tu trzeba ludziom pozwolić przybrać taką pozę, taki wyraz twarzy jaki uważają dla siebie za najbardziej stosowny. To w końcu oni się wygłupiają, nie fotograf. Popatrz na zdjęcia Diane Arbus. Ona pozwalała na to fotografowanym, nie ingerowała - głowa w lewo, oczy w prawo, uśmiech itd. Co najwyżej wybierała jedno zdjęcie spośród wielu. To, jaką pozę i minę przyjmują fotografowani równie dobrze ich charakteryzuje jak wielogodzinna sesja z dziesiątkami ujęć. Przynajmniej takie jest moje zdanie. A w ogóle, to spotykając człowieka pierwszy raz w życiu, skąd możesz wiedzieć jaka jest jego prawdziwa twarz, wyraz, poza? Bo o takim spontanicznym fotografowaniu przecież mówimy.
Co do kontekstu: myślę, że właśnie tego ludzie się obawiają.
Kiedyś na kinderbalu mojej córki zrobiłem kilka zdjęć matce koleżanki mojej córki. Obruszyła się i krygując się wyraziła obawę, że nie chciałaby zobaczyć w Internecie swojej twarzy doklejonej do jakiegoś "gołego" zdjęcia. Odgryzłem się, że na to jest o 20 lat za późno. Aluzję zrozumiała, a co się będę szczypał? Ona mnie pierwsza obraziła.
Lux mea lex
Awatar użytkownika
trumil9
-#
Posty: 249
Rejestracja: 06 sie 2009, 04:28
Lokalizacja: PL/US

Post autor: trumil9 »

street photo - modne ale ja nie umiem tego robic, poza kilkoma zdjeciami cala reszta nie podoba mi sie. Najskuteczniejszy jest dalmerz, usawia sie glebie ostrosci i potem to juz sprawa podejscia w odpowiednim momencie na odpowiednia odleglosc. Zdjecia robi sie z automatu. Zadnych emocji. Ludzie nawet nie musza wiedziec, ze ich fotografujesz. Chcialem sie nauczyc. Chodzilem na ulice gdzie w ciagu godziny mijasz kilka tysiecy ludzi. Ida z naprzeciwka lub wymijaja idac szbciej od ciebie. Nauczylem sie robic zdjecia ludziom z bardzo bliskiej odleglosci, bez zadnych oporow z mojej strony, na sile. Na poczatku czulem obawy co oni mysla, musialem kilka razy odpowiadac w jakim celu robie zdjecia, lub dla kogo robie te zdjecia. Na poczatku wstrzymywal mnie grymas niecheci na twarzy, wyciagnieta otwarta dlon aby sie zaslonic, polgebkiem puszczone fu..k you. Najgorsze jak stawali i zaczynali sie szczerzyc. Nauczylem sie mowic aby robili taka mine jakby nie chcieli byc fotografowani albo ze nie lubia mnie. Pomagalo, zdjecia pozniej lepiej wygladaly. Gdy robisz portret powinien byc bond miedzy toba a osoba fotografowana. Potrafilem porosic aby odchodzili i jak krzykne 'teraz' odwracali jedynie twarz. Wielu fotografowanych potrafilo wejsc w sytuacje. Ale jak napisalem nie jest to co mnie najbardziej kreci, poza tym zdjecia sa dobre jak jest zimno, pada snieg lub deszcz. I wtedy czlowiekowi rece grabieja z zimna, chce sie do samochodu a do tego trzeba przejsc poltora km. Nie lubie. Street photo w moim rozumieniu to raczej ulica, architektura, slonce odbijajace sie w szybach, cienie ktore robia ludzie i elementy amalej architektury na ulicy. Czlowiek - jezeli zlewa sie sie z otoczeniem, jest na pierwszym planie lub stanowi jego uzupelnienie. Podobaja mi sie bardzo zdjecia Felix Lupa, mlody zydowski fotografik, ktory zrobil kilka bardzo fajnych serii na Kubie, tam wystawil czlowieka na pierwsze miejsce a cala reszta sie komponuje
pozdrowienia, wojtek
przepraszam, nie mam polskich znakow
http://70fahrenheit.wordpress.com
radekone
-#
Posty: 343
Rejestracja: 10 gru 2009, 11:51
Lokalizacja: Edingrad
Kontakt:

Post autor: radekone »

Na tzw. street foto uczylem sie o co w tym chodzi. Zostalo mi z tego troche rolek filmow, zawierajacych glownie nieciekawe zdjecia ludzi, czesto patrzacych bezwiednie w obiektyw. Co bardziej interesujacych jest niewiele. Probowalem sie usmiechac, rozmawiac, itp. Bylo minelo, traktowalem to od poczatku bardziej jako warsztaty z przebywania na ulica z aparatem.

Dzis raczej szukam na ulicy czegos innego, bardziej abstrakcyjnych form, ludzie wystepuja w nich tylko czasami (wole zrobic sobie autoportret z cieniem na parasolu na przyklad). Jednakze gdy juz zdecyduje sie zrobic zdjecie 'ludziowi', robie to przede wszystkim szybko i bez emocji - wiekszosc z nich nawet tego nie zauwaza. Nie sile sie na usmiech, nie szukam kontaktu wzrokowego, ale nie uciekam. Po prostu robie zdjecie i tylko tyle mnie interesuje. A moja minolta dosc mocno mi w tym pomaga, bo jedyne co musze ustawic to ostrosc, calosc trwa wiec ulamek sekundy.

Portrety ustawione i ugadane tez robie. Ale wtedy biore sredniaka. I nie robie tego na ulicy.

Moje zdjecia sa teraz zupelnie inne. Moze po prostu kazdy musi przejsc swoja droge, marnujac nieco filmow na nauke.
"Panie, ja to jak kiedyś zdjęcie zrobiłem to klisza pękła, i ch*j!"
m6nj
-#
Posty: 243
Rejestracja: 05 lip 2009, 20:48
Lokalizacja: lublin

Post autor: m6nj »

Po paru dłuższych wyjściach z aparatem "do ludzi" jestem wręcz załamany.. społeczeństwo jest całkowicie anty... dochodzi do dziwnych sytuacji.. aparat działa na niektórych jak płachta na byka, rozmowy tez raczej nie ma..Dochodzi do absurdów gdzie fotografując z jednego końca ktoś krzyczy z drugiego 20m dalej dlaczego ja robie zdjęcie i że nie wolno itp.... no absurdy.. nie wiem co wpływa na takie zachowanie ludzi.. wydaje mi sie że to telewizja robi im z mózgów taką wodę i programy typu detektywi, jakaś tam prawda, czy dzień dobry tvn...a proces postępuje.. ludzie chcą oglądać innych i wszytsko o nich wiedziec ale sami zostać anonimowi- wydaje im sie że aparat jest pewnikiem odkrycia tego co starają sie całe życie ukrywać..

Mi już się prawie odechciało..

Aha zapomniałem dodać że kilka razy wzięto mnie za policjanta... i raz usłyszałem za plecami - do ormo sie zapisz:)

Także ten tego..moje początki na ulicy są raczej odpychające.
Awatar użytkownika
Henry
-#
Posty: 1043
Rejestracja: 24 sty 2008, 19:00
Lokalizacja: Olsztyn

Post autor: Henry »

Z ludźmi jest problem zazwyczaj gdy:
- wyglądasz jak urzędnik robiący dokumentację do jakiejś kontroli
- wyglądasz jak reporter szukający taniej sensacji
- wyglądasz jak policyjny tajniak fotografujący na potrzeby identyfikacji

Spróbuj założyć kolorowy beret i wełniany szalik ;-)

Wg mnie podstawowa zasada to obserwuj wszystko, ale nic konkretnie. Czyli jak robisz zdjęcie komuś to nie patrz potem na niego i nie zastanawiaj się czy podejdzie i Ci przyp* czy nie - jak nawiążesz kontakt wzrokowy to faktycznie tak zrobi bo będzie wiedział że coś od niego chcesz. Oczywiście nie odwracaj się tyłem i nie zacznij iść szybkim krokiem w drugą stronę, tylko pooglądaj sobie przez wizjer sąsiednią kamienicę, gołębie czy klomby z kwiatami. Jak zacznie krzyczeć to poczekaj chwilę i dopiero po chwili zacznij się rozglądać jakbyś się zastanawiał na kogo krzyczy. Jak podejdzie to samo - zdziwiona mina i "o co chodzi"? Niektórzy czasami muszą się wygadać - pozwól mu na to, nie przerywaj, nie broń się - to on ma problem nie Ty.
Ćwiczyłem to na ochroniarzach w centrum handlowym. Udawanie turysty, a na bezpośredni zakaz fotografowania stwierdzenie "aha..." i dalsze podziwienie widoków - mina zdezorientowanego ochroniarza który nie wie co z Tobą zrobić bezcenna ;-)

Rozmowa z ludźmi jest lepsza, ale to poziom który przyjdzie z czasem. Jak chcesz łatwiej to zacznij od miejsc gdzie ludzie Cię znają albo daj się tam poznać - nawet jeśli to będzie "o to ten dziwak co w każdą sobotę przychodzi tu z aparatem".
m6nj
-#
Posty: 243
Rejestracja: 05 lip 2009, 20:48
Lokalizacja: lublin

Post autor: m6nj »

Bardzo cenne uwagi dziękuję:0 juz wczesniej o tym myślałem że chyba nie wyglądam na "artystę".. musze nad tym popracować. Z drugiej storny barykady jest takie zachowanie:

http://www.youtube.com/watch?v=BepqQ3p4 ... re=mh_lolz

Ciekawe po ilu minutach w naszym kraju koleś dostałby w zęby.. no robi to totalnie bezczelnie..
Awatar użytkownika
rbit9n
-# jr admin
Posty: 5566
Rejestracja: 07 mar 2007, 21:18
Lokalizacja: Rajsze
Kontakt:

Post autor: rbit9n »

mnie się najbardziej podobał wygląd Garrego Winogranda:

Obrazek
"Cítíte to? Cítíte to? Fenidon, synku. Nic jinýho na světě takhle nevoní. Zbožňuju vůni fenidonu po ránu."
Podplukovník William "Bill" Kilgore


zemsta toxycznego fotomutanta flickr
Awatar użytkownika
wosk
-#
Posty: 979
Rejestracja: 06 mar 2007, 22:26
Lokalizacja: Mazury
Kontakt:

Post autor: wosk »

m6nj pisze:...Ciekawe po ilu minutach w naszym kraju koleś dostałby w zęby.. no robi to totalnie bezczelnie..
Bardzo pouczający materiał. Facet ma wygląd wariata-pasjonata i stąd ten brak reakcji. I to jest metoda jak już wyżej radzili koledzy. U nas też zauważyłem, że osobników dziwacznie zachowujących się na ulicy raczej się nie rusza, raczej omija (na nuż czymś zarazi ;-) ) Ale zazwyczaj nie wywołują oni reakcji agresywnych (chyba, że się trafi na stadko kiboli np.).
Tę metodę trudniej zastosować, jeśli mieszka się w małej społeczności, niewielkim mieście - szybko doniosą żonie, że mąż po pijaku zdjęcia robi i to innym kobietom :-D
Ale w obcym mieście czy aglomeracji - nie ma lepszego sposobu...
Awatar użytkownika
J.A.
-#
Posty: 10070
Rejestracja: 11 maja 2011, 14:02
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: J.A. »

m6nj pisze:Ciekawe po ilu minutach w naszym kraju koleś dostałby w zęby.. no robi to totalnie bezczelnie..
Gdyby polazł z tym fotopstrykiem z fotolampą, do jakiejś menelskiej dzielnicy, to na wpysk by nie czekał długo.
W tym momencie przypomniała mi się scena ze szklanej pułapki 3.
- chodź zobacz białasa
- albo to ja białasa nie widziałem?
- takiego nie.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Awatar użytkownika
trumil9
-#
Posty: 249
Rejestracja: 06 sie 2009, 04:28
Lokalizacja: PL/US

Post autor: trumil9 »

Wydaje mi sie ze proba zaszufladkowania sytuacji, dzielnicy, wygladu, itp waznych rzeczy, ktore towarzysza robieniu zdjec na ulicy jest pozbawiona sensu. Osoba robiaca zdjecia nieznajomym powinna miec przygotowanie. Identyfikator ze zdjeciem, umiejetnosc pogodnej reakcji na glupie zachowania ludzi, itp. Kazdemu polecam znalezienie firmy, ktora zajmuje sie bezposrednia sprzedaza i robi darmowy trening dotyczacy wlasciwego zachowania sie wobec nieznajomych ludzi. Albo znajac obce jezyki szkoleniowe filmy na www.
To ze jestemy amatorami wcale nie zwalnia nas od tego abysmy przynajmniej stwarzali pozory profesjonalnego zachowania. Najwiekszymi plusami zawsze jest schludny wyglad, plec i wiek. Latwiej jest robic zdjecia kobiecie, lub mezczyznie w podeszlym wieku niz osilkowi z wypasionym sprzetem i nadeta mina super-duper profesjonalnego "miszcza" fotografa. Na pewno fajna jest kamizelka i plecak. Outfit w kolorach khaki. Wizytowka z imieniem i nazwiskiem, o serwisie fotograficznym ogolnie. Musimy znalezc sposob aby bez obawy robic zdjecia nie tylko starszym ludziom, ktorzy czasem nie wiedza jak sie obronic ale takze facetom w sile wieku, pewnym siebie i chodzacym na silownie. Przy okazji dziwie sie troche ciaglym wytykaniem czegos co jest okreslane "kradzieza" wizerunku, robieniem zdjec wbrew woli fotografowanego itp. Przeciez to pasja lub praca. Podkreslanie braku etyki, czy chamskiego zachowania jest nie na miejscu. To nie jest proba zrobienia komus zdjecia gdy siedzi na kiblu. Wszystko jest w nas. Czy wystawimy zdjecie na fb znanej osoby, ktora protestowala aby nie robic jej zdjecia, czy upublicznimy zdjecie osoby, ktora na zdjeciu wyszla zalosnie lub smiesznie w sposob jej uwlaczajacy. Jezeli nie mamy "w ten sposob" zadnych skrupolow to powinnismy sie sami kopnac w dupe zanim ktos to dla nas zrobi. Popatrzecie sie na robote profesjonalistow z Bozej laski ze wszystkich opcji jak przedstawiaja celebrytow, politykow, i inne osoby publiczne. To jest rynsztok. Tak zawansowany rynsztok, ze stal sie normalnym zjawiskiem w mediach. W polskich mediach.
pozdrowienia, wojtek
przepraszam, nie mam polskich znakow
http://70fahrenheit.wordpress.com
ODPOWIEDZ